-
Konan nosiła w sobie życie - odpowiedziałam, podchodząc do okna.
Cisza.
-
Co to znaczy? - zapytał Kisame.
-
Ten skurwysyn zabił to, co dla kobiety jest najważniejsze -
zaczęłam - Zabił skarb Konan.
-
Katsumi, jaśniej - Zetsu - biała połówka.
-
Właśnie kurwa. Jesteśmy tępi - czarna połówka.
Wzięłam
głęboki wdech i wypuściłam powietrze.
Łza
ponownie spłynęła po moim policzku.
-
Konan.. Była w ciąży.
***
Katsumi ***
Szłam
po korytarzu, bez celu. Oczy piekły mnie niemiłosiernie, serce
bolało jak nigdy dotąd. Miałam ochotę uciec schować się i nigdy
nie wychodzić. Nie wyobrażałam sobie mojej dalszej egzystencji.
Nienawidziłam się za to, że nie potrafiłam w żaden sposób
pomóc. Tak cholernie mnie to bolało. Oparłam się o ścianę
ramieniem i spuściłam głowę, roniąc kolejne łzy. Nienawidziłam
tego uczucia. Tak bardzo nienawidziłam być bezradną.
Stałam
tam i myślałam, czemuż to los spłatał mojej kochanej matce i
ojcu figla, że spłodzili takie beznadziejne dziecko. Pod jendym
względem kochałam ich za to, a pod drugim wprost nie umiałam
zrozumieć woli Boga. Kolejne łzy spływały po mojej twarzy,
zaczęłam łkać. Zatkałam sobie usta ręką, żeby wyglądać
trochę mniej żałośnie. Mimowolnie jednak zaczęłam przeraźliwie
płakać. Tak bardzo mi jej brakowało. W takich chwilach pewnie
wręczyła by mi jakieś romansidło i wepchnęła bomboniarkę
czekoladek, potem podpuściła mnie, żebym podłudziła Sasori' ego
i spędziła upojną noc w ramieniach ukochanego (bo nim jest) i
obudzić się następnego dnia w jego objęciach spełniona i
zadowolona z życia. Ale jej nie było. Jedyną kobietą w tej
organizacji była teraz Nikushimi, podpięta do kroplówki i w stanie
śpiączki. Współczuje jej, też nie miała w życiu za kolorowo, a
mimo to jest twarda, ale jednocześnie urocza. podziwiam ją za to z
całego swojego okropnego serca.
Lubiłam
jej zapach, jej uśmiech (brzmi lesbijsko). Jej rady były dla mnie
jak seks z Sasori' m. Nienawidzę jej za tą cholerną bezmyślność.
Kocham za dobroć, mimo jej morderczego zawodu. A teraz jej nie ma.
Pustka, ból.
Stałam
i łkałam, ręka była już cała mokra od łez. A one też nie
chciały przestać lecieć z moich oczu. Właśnie tego w sobie nie
lubiłam najbardziej - tej bezradności.
Poczułam
na sobie czyjąś dłoń. Nie chciałam jednak odwracać głowy w
stronę, gdzie stał mój towarzysz. Przetarłam szybko oczy i mokrą
dłoń, ale głowy nie uniosłam.
-
Proszę, tylko już nie płacz. Nienawidzę, jak kobieta płacze.
Szczególnie, że ta kobieta jest całym moim życiem - usłyszałam
błagalny, a zarazem kojący głos przy moim uchu.
I
za tym głosem, poszłabym nawet na koniec tego cholernie dziwnego
świata. Odwróciłam się i wtuliłam w jego klatkę piersiową, jak
małe dziecko. I ponownie zaczęłam płakać. Jak sześcioletnia
dziewczynka, która nie dostała swojego ulubionego lizaka. Jęknęłam
głośno i ponownie zaniosłam się łzami.
-
Proszę cię, Kagamine - powiedział znowu, teraz jego ból i
błaganie było słychać bardzo wyraźnie.
-
Tak.. tak mi jej... mi jej bra.. brakuje - wydukałam.
Odwzajemnił
mój uścisk i zaczął gładzć po włosach jak dziewczynkę, która
naprawdę nie dostała swojego przysmaku.
Z
organizacji wyszło dwóch mężczyzn, nie słyszałam głosów. Nie
widziałam twarzy. Nie wiedziałam, kto wyszedł. Jednak miałam
jakieś dziwne uczucie w środku, które dawało mi nadzieję -
dzisiaj zdarzy się coś dobrego.
-
Wiem, skarbie - powiedział, całując moje włosy - choć do salonu.
Podniósł
mnie jak małą dziewczynkę - swoje dłonie trzymał pod moją pupą,
ja obejmowałam go za kark, a głowę położyłam na swoich rękach.
Czułam teraz jego zapach - dzisiaj pachniał czekoladą, zresztą
jak zawsze, bo wiedział, jak uwielbiam ten zapach. Poczułam, że
Sasori się załamuje - więc musiał usiąść na kanapie. A ja już
nie płakałam, siedziałam wtulona w niego, a on położył mi jedną
dłoń na biodrze, drugą na plecach. Jego oddech drażnił moją
szyję.
-
Wszystko się ułoży. Może jeszcze dzisiaj poznasz dwie osoby, może
jedną. Ale wszystko będzie dobrze. Tylko już nie płacz, bo się
chyba załamię - powiedział, a mi zaświeciła żarówka w głowie.
-
To po to były te akta? - zapytałam cicho.
-
Po to. Będziemy mieć nowe członkinie - powiedział.
-
Ale po co moje akta i Shimi? - pytałam dalej.
-
Mamy mało informacji na wasz temat. To dlatego. A, jeszcze jedno. To
normalne, że twój naszyjnik się kłóci sam ze sobą? - zapytał,
a ja popatrzyłam na niego, jak na wariata.
-
Robisz sobie ze mnie jaja? - zapytałam, patrząc na niego uważnie.
Jego oczy nie kłamały, on nie żartował - Nie, jednak nie.
-
Więc? - dopytywał, a ja myślałam, że chyba to ja wariuję i
przenosi się to na mój naszyjnik.
-
Nie słyszałam, żeby przedmioty martwe bądź nieożywione - to
jest jeden pies, wszystko jedno - gadały. Ja bynajmniej nigdy nie
słyszałam. - Odpowiedziałam.
-
Dziasiaj rano przemówił w twoim pokoju, jak wyszlaś. Były dwa
głosy - powiedział.
-
A ja posiadam dwa demony - dodałam kolejnączęść układanki.
-
Robi się ciekawie, ciekawe jakie mają umiejętności - w drzwiach
stała Shimi.
-
Kurwa, ty wariatko! - krzyknęłiśmy razem z Sasori' m i
poderwaliśmy siędo pozycji stojącej.
-
Spadaj, nudziło mi się - odpowiedziała, kompletnei nie zwarzając
na swój stan zdrowia. Idiotka, debilka.
-
Nudziło ci się?! Czy ty wiesz, co myśmy przeżyli przy twoim
ciele?! - krzyknęłam.
-
Orgazm? Spełnienie, podniecenie? - odparła sarkastycznie, a ja
widziałam, jak Sasori robi się bardzije niespokojny i zaciska
pięści. Jeszcze chwila i ją udusi - Wszystko jedno. Co ty mi
zrobiłaś? - zapytała, podnosząc koszulę. Jak dobrze, że miała
majtki.
-
Wszystko jedno?! Ty nam umarłaś cztery razy na stole, a ty mówisz
"Wszystko jedno"?! Ciebie chyba do końca pojebało,
Nikushimi! - no nie, Sasori wybuchł. Nie dziwię się.
Zdziwiła
się nie na żarty.
-
Ja? - przerwa - Ja? - wdech - Umarłam? I to czrtery razy? - wydech.
Wdech - przecież jestem nieśmiertelna!
-
A jeśli chodzi o blizny, to mogęci je w każdej chwili usunąć.
Tylko proszę - podeszłam do niej. Jak to dobrze, że jest tego
samego wzrostu, co ja. No, może ciutkę wyższa - Nie rób tak
więcej - przytuliłam ją - Nie chce i ciebie stracić, ty choolerny
demonku!
Musiała
się zdziwić, bo napięła mięśnie. Po chwili odwzajemnila uścisk.
-
Nic z tego nie rozumiem - powiedział Sasori, a ja odwróciłam się
do niego twarzą - Co ten naszyjnik potrafi, oprócz przywołania i
kontrolowania Juubiego?
-
Nie wiem. Być może są w nim umieszczone twoje demony - powiedziala
Shimi.
-
W tym naszyjniku są demony, które potrafią zrobić niemal
wszystko. Mogą nawet pojawić się obok ciebie, w czystej postaci,
jako cżłowiek z nad naturalnymi zdolnościami - usłyszałam za
sobą głos Itachi' ego.
-
Skąd TY to wiesz? - zapytała Shimi - To prawda, ale nigdy nie
słyszałam, żeby demon z Otchłani wychodził z naszyjnika.
-
Powiedzmy, że powiedziała to.. Tak jakby moja przyszywana siostra -
odpowiedział, a ja strzeliłam karpia, wraz z Sasem i Shimi.
-
Że co kurwa?! - wrzasnęłam razem z nimi.
-
Powiedziała mi to Tenone - odpowiedział, wymijając nas i sadając
na kanapie.
Rozszerzyłam
oczy, a usta przykryłam dłonią.
-
Niemożliwe.. - szepnęłam - to ona jeszcze żyje?
-
Czemu miała by nie żyć? - Sasori.
-
Trawa poluje na nią od bardzo dawna. A ostatnio zapragnęła mieć
to, co ma w sobie, że przyczyniła się do porwania czerwonowłosej.
Nie sądziłam, że to przeżyje - powiedziałam - chyba wątpiłam w
umiejętności jinchuuriki. Jestem okropną nauczycielką.
Shimi
odsunęła się ode mnie, a w jej oczach dostrzegłam panikę, jakiej
jeszcze nigdy nie widziałam. Wszyscy popatrzyli na nią, a pozostali
członkowie, którzy weszli do salonu, równierz przyglądali się
blondynce.
-
Uzumaki.. Tenone? - zapytała, a w jej oczach rosło przerażenie.
Cisza.
Głucha cisza.
-
Córka Krwawej Habanero? - zapytała.
wcześniej
mialam opuszczoną głowę, a teraz podniosłam ją gwałtownie.
-
Dziedziczka klanu Uzumaki i Namikaze? Córka Czwartego Hokage i
Kushiny Uzumaki? - ciągnęła dalej, a przerażenie pożerało ją
od środka.
Otworzyłam
oczy jeszcze bardziej. Wszyscy zgromadzeni równierz.
-
Posiadaczka Rinnegana i krwi klanu Uchiha... Żyje? - zapytała, a
ona sama chyba zamieniła się w chodzące przerażenie.
Teraz
naprawdę zdziwiłam się nie na żarty.
-
Rinnegan? - zapytałam, patrząc na Itachi' ego - To ty do jasnej
cholery wiedziałeś, i mi nie powiedziałeś?
Nie
odpowiedział.
-
To dziecko ma niewyobrażalną moc. Niewyobrażalnie silną. Przecież
ona jest jakl chodzący Rikudo Sennin!* Tylko mniej potęrzna. -
Nikushimi.
-
Z ka tyle o niej wiesz? - Kisame.
-
Ona.. Ona była koleżanką Shiro. Shiro Hirohito - zakończyła,
wbijając wzrok w podłogę. - Shiro zaszczepiła w niej moc Jubiego,
ale przez to, że nosi w sobie Kyuubiego i namiastkę mocy
pozostałych bijuu, nie wyczuła tego. Shiro naprawdęwiedziała, co
robi. Że nie popełni błędu. A jednak - stała się słabsza,
przez co przegrała. W tym dniu jest rocznica jej śmierci. 11
lipiec. - Zakończyła.
Coś
mnie tknęło.
-
11 lipiec? Jak ona wyglądała? - zapytałam
-
Zakrywała swoje znamiona podkładem. Ale miała czerwone oczy i
białe włosy. Wyglądem przypominała ciebie. Nosiła niebieskie
ciuchy i wisiorek z księżycem - powiedziała, a po chwili ciszy
dodala - Była twoją siostrą.
Dodałam
dwa do dwóch.
-
Siostrą? siostrą?! - zaczęłam panikować, aż mnie głowa
rozbolała. Wzrok wszystkich skierował się na mnie - chcesz mi
powiedzieć, że zamienilam swoją własną siostrę w marionetkę?!
- panika. Panik i jeszcze raz panika.
Szok
na wszystkich twarzach wymalował się niemal momentalnie. Miałam
siebie dosyć.
-
Mam siebie dość. Nienawidzę siebie jeszcze bardziej, niż 20 minut
temu - powiedziałam, wyminęłam wszystkich i wyszłam z
pomieszczenia. A kolejna łza spłynęła po moim policzku.
Usłyszałam
dźwięk rozbijanego szkła. A potem trzas rozwalanego drewna. A
potem odgłos rozpieprzanje skały.
-
Do jesnej cholery, kurwa mać! - kobiecy głos - Puść mnie, pedale
jebany!
-
No rzesz! Nie rozdzieraj mi tego bandarza, zboczeńcu niewyrzyty do
seksualnie! - krzyk drugiej laski. Stała na korytarzu, a do mnie
podeszła dziewczyna z zielonymi oczkami.
-
Kurwa, ja pierdolę, zaraz tu coś rozpierdolę! - powiedziała, i
stanęła ze mną twarzą w twarz. Wow, tyle mogłam powiedzieć.
-
Shi Uruha - wycedziłam przez zęby.
-
Miło mi, a ty to kto? - zapytała.
-
Dobra, miały być dwie dziewczyny, a jakoś widzę jedną -
powiedział Kakuzu, kiedy Hidan wepchnął (cały ześliniony) brązowowłosą dziewczynę do pomieszczenia.
Dziewczyna,
z którą gadałam, zrobiła dziwną minę i zaczęła jej pulsować
żyłka na czole. Podeszła na Kakuzu i jebnęła do z całej pety w
facjatę. Po raz pierwszy tego dnia roześmiałam się tak donośle,
że inni poszli za mną w ślad.
-
To jest dziewczyna - powiedziałam, ocierając łzy. Ale tym razem
łzy szczęścia.
-
Jestem dziewczyną! - powtórzyła za mną.. Hmm.. Blondynka.
-
A ty? - zapytałam dziewczynę o fioletowych oczach - Nagasaki
Kirameki?
-
Tsa... Kira, błagam - powiedziała.
Oby
dwie popatrzyły znacząco na mnie i Shimi, która do mnie podeszła.
-
Hirohito Katsumi.
-
Kuro Nikushimi.
-
O! Imamashi, o której tyle słyszałam... - Uruha.
-
... I Kagamine, która ma anielski głos - Kira.
-
Miło - powiedziałyśmy razem z Shimi.
Nastala
cisza. Przerwał ją lider.
-
Zapraszam do mojego gabinetu.
Dziewczyny
posłusznie wyszły z pomieszczenia.
A
ja ulotniłam się z Sasori' m.
Zamknął
drzwi na klucz i przycisnął mnie do ściany.
-
Nie masz nic przeciwko? - zapytał.
-
Seks z tobą? Zawsze i wszędzie. Tylko zawsze bez widowni -
powiedziałam, uśmiechając się zwycięsko.
Prychnął,
ale po chwili wpił się w moje usta.
-
Kocham Cię - powiedział, kiedy leżałam już całkiem naga na
swoim łóżku.
-
Ja Ciebie też.
*********************************************************
I
tym oto sposobem zakończyłam pierszą serię, którą zatytuowalam:
"Coś, co już nie wróci"
Myślę,
że spełniłam wszystkie wasze oczekiwania. Jakiś niedosyt? Pisać,
jakiś One - Shot postaram się wymyślić.
Chciałam
gorąco podziękować wszystkim czytelniczką za wsparcie, oraz za
motywujące komentarze. Mam na myśli stałe czytelniczki bloga:
Ningyo
Morri.
Uruha
- czy też Paulina Stein.
Melodineju
Hitsune.
Neko
Fuyu.
Isabel
Wither.
Akasuna
Koori.
Hana
- chan.
Yuna
N.
Nikushimi
Kuro - Patrycja Buba. Tak na sam koniec, w końcu ona też jest
współtwórczynią tego bloga.
Z
góry bardzo przepraszam, jeżeli kogoś ominęłam, a komentuje i
czyta. No i oczywiście dziękuję z całego serca pozostałym
czytelnikom - Domo Arigatoo.
Życzę
udanych wakacji. Wracam końcem sierpnia, początkiem września.
Całusy,
Utau
Yami.
Cudne, ale nie musiałaś tak pokazywać mojego charakteru ^^' Ale i tak jest świetne.
OdpowiedzUsuńOdpocznij przez ten czas!
Dobre tajemnicze zakończenie tej serii.:)) Ciekawią mnie te nowe postacie, które wprowadziłaś w opowiadania ;)
OdpowiedzUsuńTa seria, zdecydowanie udana :D Dużo się działo, wszystko plątało no i Konan umarła, co mnie smuci :( Eh...
Miłego odpoczynku, ale wiesz... Jakbyś chciała wrócić wcześniej, to nie pogardziłabym rozdziałem :P
Pozdrawiam! ;)
PS: Hitsume*, nie Hitsune :P
Uuu jakieś nowe laski? O.o no zobaczymy xd i ty chyba chcesz mnie zabić wracasz dopiero pod koniec sierpnia???!!! No nie wyrobię! Wciąż mam nadzieję że jednak wróci ci zdrowy rozsądek i wcześniej doczkam się 2 serii ;*
OdpowiedzUsuńjutro nowy rozdział ale to tajemnica!
UsuńDopiero zaczęłam czytać i już skończyłam! Kurde kocham Cię!
OdpowiedzUsuńTakie smutne... emotrampostrzałowe... i brakowo-konano'wate...
OdpowiedzUsuńzabierwm się za IIserię *^*