~*
UWAGA! ROZDZIAŁ SPECIALNY NIE JEST KONTYNUACJĄ OSTATNIEJ "PRZYGODY"
KATSUMI. JEST TO PO PROSTU "ODBIEG" OD "RZECZYWISTOŚCI".
W KAŻDYM RAZIE NIE JEST TO NAWIĄZANIE DO POPRZEDNIEGO ROZDZIAŁU.
PYTANIA? PISAĆ W KOMENTARZACH, A POSTARAM SIĘ WYTŁUMACZYĆ.
ZAPRASZAM DO CZYTANIA *~
***
Katsumi ***
Mój
łeb. O japierdziele. Ale mnie schlali.
W
ogóle nic nie pamiętam.
Rozejrzałam
się po pomieszczeniu, w którym się znajdowałam.
Sądzę,
że to łazienka.
A
ja leżę w wannie.
O
kurwa, ale nie sama.
Moim
"kolegą" okazał się być nie kto inny, jak.. O
japierdole. Konan mnie zajebie, ja wam mówię.
Leżę,
powtarzam, leżę w wannie.
Z
liderem, kurwa.
Obejmował
mnie jedną ręką w pasie, a ja na nim leżę. Dokładnie, to ja
jego torsie.
Druga
ręka zwisała mu wzdłuż wanny. Głowa - nachylona w moją stronę.
Nigdy
- powtarzam - nigdy więcej nie będę pić.
...
Dobra,
kogo ja oszukuję. Dobrze wiem, że nie przestanę pić.
Próbowałam
jakoś wyjść z tej wanny. Niestety - cholerny ból głowy mi w tym
przeszkadzał.
Szturchnęłam
lidera w policzek, palcem wskazującym. Albo raczej paznokciem. Nie
drgnął nawet. Dopiero teraz zauważyłam, że na jednym z policzków
ma.. namalowanego "kutaska".
Nie
było mi za brdzo do śmiechu, bo nic nie pamiętałam. Zrobiło mi
się zimno. Popatrzyłam na dół, znaczy, tam gdzie miałam ubraną
koszulkę. Był tylko jeden problem. Ja jej nie miałąm na sobie..
Lider
- jak to lider, koszulki nigdy nie miał pod płaszczem. Odetchnęłam,
kiedy zobaczyłam, że ma ubrane spodnie. I są zapiętę. Ja
spodenki też miałam. Zapięte, uff..
-
Liderze.. - szepnęłam.
Zero
reakcji.
-
Liderze.. - dodałam nieco głośniej.
Nic,
zero.
-
Pain - powiedziałam już swoim normalnym głosem.
Kurwa,
ale on ma twardy sen.
-
Ty ruda, okolczykowana, zakazana mordo, Zetsu je Tobiego! -
krzyknęłam, ale na tyle głośno, żeby tylko lider usłyszał.
No
kurwa mać, moja cierpliwość się skończyła.
-
Liderze, gwałcą Konan! - krzyknęłam mu do ucha.
Momentalnie
otworzył oczy i osiadł, przez co ja poleciałam do tyłu i głową
pieprzłam w róg wanny.
-
Gdzie te skurwysyny!? - krzyknął.
Chyba
skumał, o co chodzi, bo uspokoił się troche i podał mi rękę. Ja
z jedną dłonią na bolącym miejscu, a drugą na dłoni lidera,
jakoś usiadłam. Nawet duża jest ta wanna..
-
Kurwa, co tu się stało? - zapytał, patrząc na zdemolowaną
łazienkę.
-
Nie wiem, nic nie pamiętam - odpowiedziałam.
Zlustrował
mnie swoimi brązowymi oczami od góry do dołu.
Tak,
nie miał włączonego Rinnegan' a.
Od
razu spaliłam buraka, jak się zorientowałam, że nie mam koszulki,
tylko niebieski stanik w białe kropeczki.
-
Czy my.. - nie zdążył dokończyć, bo ja zakryłam piersi i
powiedziałam:
-
Raczej nie, ma lider ubrane i ZAPIĘTE spodnie - podkreśliłam słowo
"zapięte"
-
Skąd wiesz, że ich nie zapiąłem? - zapytał.
Popatrzyłam
na niego, unosząc jedną brew do góry i przechylając lekko głowę
w w lewą stronę.
-
Dobra, to niemożliwe - powiedział.
-
Idziemy ogarnąć, jak się mają pozostali? - zapytałam,
opuszczając ręce wzdłóż talii.
-
Nawet trzeba - odpowiedział, przejeżdżając sobie otwartą dłonią
po twarzy.
-
Jeszcze jedno - powiedzialam.
Popatrzyła
na mnie nieprzytomnym wzrokiem.
-
Ma lider narysowanego kutasa na policzku - powiedziałam.
Otworzył
szeroko oczy.
-
Biada temu, kto się ośmielił to zrobić - powiedział, wstając z
wanny.
Oczywiście,
pomógł mi wstać.
Kiedy
już ogarnęłam, że stoję, poszliśmy w stronę drzwi.
Otworzyliśmy je i o mało się nie przewróciłam, o czyjeś ciało.
Dokładnie to zwłoki, jakieś dziewczyny. Miała zmasakrowane ciało,
i nie posiadała dolnej części garderoby.
Lider
zakrył mi oczy.
-
Nie oglądaj tego.
Nawet
dobrze zrobił, bo niedobrze mi się robiło, jak na to patrzyłam.
-
Poczekaj, wniosę ją do łazienki.
Zamknęłam
oczy.
-
Już.
Otworzyłam
oczy.
Chodź
- powiedział mi w myślach.
Postąpiłam,
jak powiedział. Po drodze potykaliśmy się o różne butelki.
Zatrzymałam się jak wryta na schodach. A dlaczego? Szybko, nawet
bardzo, znalazłam się przy rudym i i wtuliłam się w niego.
-
Zabierz ją z tąd.. - powiedziałam drżącym głosem.
Lider
popatrzył na mnie, objął ramieniem i zapytał:
-
Co mam zabrać?
Drżącą
dłonią wskazałam kolejne ciało. A raczej to, co z niego zostało.
-
O kurwa.. - powiedział lider.
To
ciało miało rozszarpany brzuch, wylatywały z niego jelita. A
dokładnie ciękie. Nie miała oka i ręki. Cała poharatana.
-
Poczekaj tu..
I
po chwili znowu mogłam spokojnie iść. Tylko znowu ktoś stanął
nam na drodze. Mianowicie spity Deidara, leżący pod schodami. Na
czole miał napisane "dziwka".
-
Obudzimy go potem - bardziej stwierdził niż powiedział lider.
Przytaknęłam,
więc poszliśmy dalej.
Pod
telewizorem leżał Itachi, a obok niego Konan. W dwuznacznej
pozycji.
-
eee... - zaczęłam.
-
Zabije go! - krzyknął.
-
Spokojnie.. Idziemy dalej - powiedziałam.
Trochę
się uspokoił.
W
centralnej części "bazy" znaleźliśmy pozostałych
członków Akatsuki. Sasori jako jedyny, cywilizowany człowiek,
siedział na kanapie. Już nie spał. Patrzył z niedowierzniem na
to, co było pod nim.
Ja
znowu stanęłam jak wryta.
Kolejne
zmasakrowane ciała.
Wszędzie
pełno krwi. O ja pierdolę. Krew..
Przedarłam
się przez te wszystkie zwłoki i dotarłam do kanapy. Dosłownie
rzuciłam się w stronę Sasori' ego. Wtuliłam się w jego nagi, jak
zwykle, tors.
-
Co jej? - zapytał czerwonowłosy.
-
Nie wiem. Przecież jest shinobi, więc to normalny widok -
powiedział lider.
-
To nie chodzi o to.. - powiedziałam, ciągle wtulając się w
lalkarza, który objął mnie ramieniem i przycisnął do siebie.
-
To o co? - powiedzieli jednocześnie mężczyźni.
-
Ja się.. Ja się.. - nie potrafiłam nic powiedzieć, drżał mi
głos. Sasori przycisnął mnie mocniej.
-
Ty się? - znowu powiedzieli jednocześnie.
-
Ja się boję krwi.. Panicznie - powiedziałam.
Nastała
cisza.
-
Przecież jesteś medykiem, jak możesz się bać krwi? - zapytał po
chwili lider. Czułam, że kanapa się zapada, więc musiał usiąść
obok nas.
-
No bo.. To przez pewne zdarzenie.. - powiedziałam.
-
Przez to z tymi dłużnikami..? - Sasori.
-
Tak, przez to. - odpowiedziałam.
-
Mogę w końcu wiedzieć, o co tu chodzi? - zapytał lider.
-
To było.. Hmm.. Około dziesięć lat temu - zaczął Sasori - Ja
miałem dwanaście lat*, Katsumi dziesięć. Ktoś wdarł się w nocy
do Suny, porwał kobietę, mężczyznę i ich dziecko. Było mu
jednak za mało i uznał, że jak dojdzie do pierwszego lepszego
domu, porwie też jakiegoś cywila. A ta rodzina, która oczywiście
już nie żyje, była mu winna dość sporą sumę pieniędzy, więc
miał o co ich sądzić. Kiedy razem ze swoimi ludźmi wychodzili już
z mieszkania, razem z zakładnikami, nawinęła się im dziewczynka,
która aktualnie wracała z misji. A tą dziewczynką była Katsumi -
na tym na razie zakończył.
-
Czyli znałeś ją od małego? - zapytał lider.
-
Hmm.. Raczej tak. Kolegowaliśmy się, bo moja babka przygarnęła ją
do naszego domu, jak ona - wskazał chyba na mnie - robiła w
pieluchy. Nasze relacje się pogorszyły, jak zacząłem
eksperymentować na ludziach.
Lider
skinął głową, chyba.
-
No więc - kontynuował dalej czerwonowłosy - Zabrali, a raczej
porwali też ją, żeby nie było świadków i wywieźli nieprzytomną
za mury miasta, do jakieś siedziby. Najpierw torturowali ojca na
oczach matki, dziecka i Katsumi. Jako, że czarnowłosa była
zmuszana do oglądania tego, zaczęła bać się krwi. Ale to tylko
trochę. Rozcięli mu brzuch, wypruwając wszystkie wnętrzności.
Nikt inny, tylko Kastumi, została splamiona jego krwią. Spanikowała
więc zaczęła krzyczeć w niebogłosy. Dostała batem więc na
chwilę ucichła. Potem torturowali kobietę. NAjpierw ją zgwałcili
na oczach dzieci, a potem postąpili tak samo, jak z mężczyzną. I
tylko Katsumi została splamiona jej krwią.
Był
już dzień, a oddział poszukiwawczy przemierzał okolicę, w
nadzieji, że ona jeszcze żyje. Była dla nich bardzo cennym
medykiem. Ja równierz znajdowałem się w tej jednostce. Kiedy
nadeszła kolej na dziecko, a dokładniej córkę tego małżeństwa,
Katsumi na samą myśl o krwi zaczynała panikować. Zaczęła
krzyczeć o pomoc. Dostała batem raz, potem czwarty raz, a na końcu
dziesiąty. Plecy całe od krwi. Dziewczynkę poharatali. Rozcięli
brzuch i zrobili to samo, co z rodzicielką i ojcem. Przecięli jej
jeszcze cienkie jelito i wycięli serce. Katsumi znowu została
splamiona krwią. A dlatego, że wracała z misji bez chakry, nie
miała się jak uwolnić. Kiedy chcieli przykuć ją kajdankami do
skały, zaczęła się drzeć wzywając pomoc. Dostała tylko kilka
razy batem, aż w końcu ją przypieli. Już mieli ją przeciąć,
gdyby nie to, że nasza jednostka przybyła na czas. Tych porywaczy
pozabijaliśmy, a ją sprowadziliśmy całą do Wioski. Jednak fobia,
co do krwi, jej została. Blizny na plecach chyba też. Oto cała
historia - zakończył lalkarz.
-
Możesz już Katsumi normalnie usiąść - usłyszałam głos lidera.
Odetchnęłam,
bo nie było już ciał.
-
A teraz pokazuj swoje plecy.
Już
miałam odsłonić plecy, które zasłaniały włosy, gdyby nie to,
że do pomieszczenia wpadło całe Aka.
-
Co tu kurwa tyle ciał!? - krzyknęli wszyscy na raz.
-
Wszystkie nie miały dolnej części garderoby. Więc to do Hidana. A
i niektóre nie miały kończyn. Więc to do Deidary - powiedzialam.
-
Hidan, ty je wszystkie wyruchałeś? - zapytał Kisame.
-
Na to wygląda - odpowiedział żeluś.
-
Co tu się działo? - zapytala Konan.
-
Pojęcia nie mam - powiedział lider.
Nastała
cisza.
-
Zapomniałbym. Pokarz - powiedział lider, zwracając na siebie
uwagę.
Hidan,
jak tylko zobaczył, że jestem w staniku, zaczął się ślinić, a
z nosa poleciała mu krew.
Zauważyłam,
że on jest w samych bokserkach, podobnie jak Itachi, Deidara. Konan
miała tylko dolną część garderoby i stanik. Shimi cała ospana
weszła do pokoju.
-
Co tam robi tyle ciał? - zapytała, przeciągając się i słodko
ziewając. Aż jej łezka poleciała. Jak kot..
-
To robota Hidana i Dei' a - powiedziałam.
-
Dei'a? - zapytał blondyn.
-
No co? Mam mówić dziwka, jak to masz napisane na czole? -
zapytałam.
Wszyscy
popatrzyli na niego, lae nie zaczęli się śmiać.
-
Boże, za dużo wypiliśmy - powiedział Itachi.
-
No weź to w reszcie pokarz - powiedział lider.
Odsłoniłam
plecy.
-
O ja pierdolę - lider.
-
O kurwa - Sasori.
-
Jaka chujnia.. - Deidara.
-
Biedactwo - Konan.
-
Wow - Shimi.
-
O kurwa jego pierdolona mać - Kisame i Itachi.
-
O jacie - biała połówka zetsu.
-
Ten, kto to zrobił, musiał być nie źle pojebany, popierdolony i
chujowy -,- - Zetsu czarna połówka.
-
Biedna nii - chan! Moja Katsumi - chan! - krzyknął Tobi.
-
Musieli wydać dużo kasy na broń, którą cię skaleczyli - Kakuzu.
Zakryłam
plecy.
Odwróciłam
się do nich twarzą.
-
To dla tego już nie urosnę - powiedziałam - Przecięli mi niektóre
żyły i nerwy, oraz uszkodzili rdzeń kręgowy. dlatego nie stoję
prosto.
-
To ty nie urosłaś ani centymetra od tego czasu? - zapytał Kisame.
-
Nie - powiedział Sasori.
Nastała
cisza.
-
Kurwa, a tak właściwie, którego dzisiaj jest? - zapytała Konan.
-
31 marzec - powiedział Itachi.
-
O ja pierdole! - krzyknęłyśmy razem ja, Konan i Shimi.
-
Zetsu, posprzątaj wszystkie ciała. Deidara i Kakuzu sprzątają
salon. Lider.. razem z Tobim i Sasorim będą malować.
Itachi
i Kisame sprząta łazienkę. Hidan - idzesz z nami - powiedziała
Shimi.
-
Co się wam stało? - zapytali wszyscy.
-
Tobi będzie malować! - krzyknął maskmean.
-
Wielkanoc dzisiaj głąby -,- - powiedziałyśmy razem.
Wszyscy
strzelili faceplama.
-
O ja pierdziele - powiedział Dei.
-
Nie pierdzielić, tylko doprowadzić się do jakiegoś porządku i za
punkt dziesięć minut chce was tu wszystkich widzieć. Czas - START!
- krzyknęła Shimi. Wszyscy polecieliśmy do pokojów.
Wpadłam,
zabrałam pierwsze lepsze rzeczy, ubrałam się. Patrzyłam, jak
Sasori mocuje się z rozporkiem swoich spodni. Podeszłam do niego,
chwyciłam jego dłonie. On popatrzył się na mnie tymi swoimi
czekoladowymi oczkami i przestał bawić się zapięciem. Zmróżyłam
lekko oczy, wzięłam jego dłonie, chwiciłam za rozporek (nie wiem
dlaczego, ale mnie to podnieca ;333 - autorka xD) i spokojnie
zappięłam. Przejechałam palcem, opuszkiem, miejsce, gdzie była
jego męskość i popatrzyłam mu głęboko w oczy. Serce waliło mi
jak oszalałe. On się do mnie przybliżył, swoją dłoń położył
na moim pośladku. Nasze twarze dzieliły milimetry. Już mieliśmy
się pocałować, gdyby nie krzyk Shimi:
-
Zostały wam trzy minuty!
Zatrzymaliśmy
się. Niechętnie się od siebie oddaliliśmy. On zabrał swoją
dłoń, ja swoją. Wyszliśmy z pokoju. Sasori już shcodził po
schodach. Usłyszałam trzask dobiegający z pokoju Deidary i
przeklnięcie:
-
Kurwa jego jebana mać!
-
Idź, zaraz dołącze - powiedziałam, a lalkarz zniknął mi z pola
widzenia.
Dotarłam
do pokoju blondyna. On równierz mocował sie z rozporkiem.
Przewróciłam oczami i podeszłam do niego, zapinając mu spodnie.
Nie miał na sobie koszulki, więc zauważyłam jakieś dziwne usta
na jego klatce piersiowej.
-
Jedna minuta! - krzyk Shimi.
-
Nie ma czasu na koszulkę, choć! - krzyknęłam i wyleciałam, a
zaraz za mną Deidara.
-
Dziesięć sekund!
Przyśpieszyłam.
Wleciałam do salonu.
-
Trzy, dwa jeden.. - i wleciał blondyn. Tylko na moje nieszczęście
o coś się potknął i.. Spadł na mnie.
Leżał
na mnie.
A
ja pod nim.
A
nasze twarze od pocałunku dzieliły chyba ze cztery centymetry.
Rozszerzyłam
oczy ze zdziwienia. No zresztą, nie tylko ja. On też.
Odskoczyliśmy
od siebie jak poparzeni, cali czerwoni.
-
Mieliście bardzo widowiskowe wejście - powiedziała Shimi, stając
przed nami - A TERAZ RUSZAĆ DUPY I DO ROBOTY, KURWA MAĆ!
Jak
na komendę, wszyscy poszli się zajmować swoimi zadaniami. Tobi
makował jajka -,- Już był cały ujebany od farby..
-
My idziemy gotować - powiedziała Konan do wszystkich.
Oni
przerwali swoje zajęcia i popatrzyli na nas. Ci, którzy aktualnie
wyglądali zza drzwi, prawie się przewrócili, kiedy Shimi
krzyknęła.
-
No i co się tak gapicie!? Wracać do roboty, nie mamy całego dnia!!
I
wszyscy odrócili głowy, wracając do swoich zajęć.
My
poszłyśmy gotować.
~
Trzy godziny później ~
-
Wszyscy do kuchnii! - znowu krzyk Shimi.
I
znowu jak pieski, wszyscy przylecieli na komendę pana, a raczej
pani..
-
W szeregu zbiórka! - krzyknęła Shimi. Postąpili tak, jak
rozkazała.
Trzymałam
listę w ręku, miałam założony kask żołnierski. Konan też.
Jedynie Nikushimi nie wiadomo skąd, wyjęła kask strażacki (z
dedykiem dla strażaków ;333 - autorka xD ) i założyła do na
siebie. Stanęła w lekkim rozkroku, obie dłonie dała na biodra.
-
Do ośmiu odlicz! - krzyknęła.
Sas:
Jeden.. *znudzonym tonem*
Dei:
Dwa *ze strachem w oczach*
Hi:
Trzy *normal*
Kak:
Cztery.
Tobi:
Tobi jest dobrym chłopcem! Co jest po cztery?
Wszyscy:
Pięć!!
Tobiasz:
Pięć!
Zet:
Sześć..
Kis:
Siedem.. *też ze strachem w oczach*
It:
Osiem.
-
Teraz tych, co Kat wyczyta z listy, upoważnieni są do zasiądzenia
przy stole - Shimi.
-
Jest wogóle takie słowo jak "zasiądzenia"? - zapytał
Hidan. Oberwał patelnią od demonicy.
-
Będziesz się kłócił z mistrzem!? - krzyknęła.
Cisza.
-
No.
-
Czemu lider siedzi przy stole bez wyczytania? - zapytał Hidan, za co
oberwał drugi raz.
-
Bo jest liderem i mu wszystko wolno? - powiedziala Shimi - No.
Baczność!
Stanęli
prosto.
-
Sasori - zaczęłam wyczytywac.
Usiadł.
-
Zetsu.
-
Konan.
-
Nikushimi.
-
Tobi.
-
Tobi jest dobrym chłopcem!
-
Tak, wiemy - powiedziałam i wróciłam do czytania.
-
Kisame.
-
Itachi.
-
Kakuzu.
-
Hidan.
-
Wszyscy siedzą? - zapytała Shimi.
Skinięcie
głowami. Ja również usiadłam.
-
Itadakimasu! - krzyknęliśmy wszyscy i zaczęliśmy jeść -
Wesołych Świąt!
*******************************************
Tam
ta ra ram!
I
fanfary na moją cześć!
Powracam
;33
Fajne
wejście? Ne? No prawda, że tak ;33
Nom.
Wypoczęłam^^ Lol, jak ja was kocham. Strasznie przejęliście się
moim "odejściem". Ale jestem tu, kochani^^
Dla
was pisałam tę notkę do pierwszej w nocy -,-
Dedykuję
tę notkę wszystkim czytającym. A, i pozdrawiam nowych
obserwatorów^^ Ciebie Izumi - chan także xD
Dziękuję,
że czytacie to coś xD Nie wiem, jak można czytać takie gówno xD
Moja
wyobraźnia je pojebana xD
Za
ok. 3 rozdziały planuję hentai. Tak tak ;33 Specialnie dla Neko
Fuyu ;33 Jak ktoś jeszcze lubi, niech pisze w komentarzach, a na
pewno zadedykuję xD
Dziekuję,
że mnie nie zabiliście ;__________; A nie zjadłyście mi ciastek
xD A naprawdę były dobre, Melodi i Yuna^^
No,
to tyle.
A,
jeszcze jedno.
Chyba
ci się podobało, Buba, że Shimi przejęła inicjatywę przywódcy?
Ma coś z ciebie xD Mnie się osobiście w takiej roli podoba xD
A i jeszcze jedno:
*- w tym opowiadaniu prawdziwy wiek Akatsuny nie jest taki, jak w anime.
A i jeszcze jedno:
*- w tym opowiadaniu prawdziwy wiek Akatsuny nie jest taki, jak w anime.
Nom.
To
tak:
Wesołych
Świąt i mokrego Dyngusa!!!
Wasza
najukochańsza pod słońcem,
Tenone
Uzumaki xD
Kurwa...przez jakieś 10 minut szukałam jak tu się dodaje komentarze...xd Notka genialna pamiętasz jak ci wspominałam, że z tymi martwymi dziwkami to lekka przesada? Odwołuje była beka z tych ciał xD Wow od kiedy to Akatsuki boi się dziewczyn? o.O Sasori jest genialny z tym rozporkiem jak mogli im przerwać taką cudowną chwilę?! Hahahahah kiedy ty pisałaś tą notkę to ja se smacznie spałam a co ^_^ No pewnie, że wszystkie dziwki to Hidana, ale coś czuję, że nie tylko on się z nimi "bawił" Nie mogę się już doczekać tego Hentaia *_* Po prostu uwielbiam Hentaie z Sasorim byle nie Yaoi -,- Gówno z tego jest 100 razy lepsze jak Sasori robi to z przeciwną płcią xD Jestem mega szczęśliwa, że wróciłaś do pisania tego opowiadania :D JUŻ NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NEXTA! ^-^ Pozdrawiam Twoja Iz ;**
OdpowiedzUsuńo josu jak ja tęskniłam za twoim pisaniem ;__; Na wstępie mówię, że ja też chce hentai'a! Lubieee :333 Lubie, bardzo lubiee :33 Kocham *w* Szczególnie KatSaso :3 Chyba że masz jakiś inny pomysł O.o
OdpowiedzUsuńCo tam się musiało dziać, że tyle ciał O.o I że Hidan dał rade tak wszystkie oblecieć, to na prawdę szacun! :D No w sumie też szacun dla Dei'a, który nawet, kiedy jest pijany potrafi rozpie***lać O.o Może się naćpali O.o Albo jeszcze grzybków halucynków O.o W sumie to wszystko jest możliwe, tak jak to, że Kat i liderek ubrali się po małym numerku ^^ Ach ta moja wyobraźnia :D
Josu i ten tekst Kakuzu: "Musieli wydać dużo kasy na broń". Co tam, że strasznie cierpiała i tak musieli dużo zapłacić za sprzęt xD Głupi materialista -.-
I jeszcze wejście Kat i Dei'a :D Spektakularne :D Jeszcze, że był bez koszulki, to + 50 pkt. za wejście ^^
Się rozpisałam -_- Dobrze no to nie przeciągając, bardzo się ciesze, że powracasz ^^ Czekałam i czekałam i mam! :D Czekam aż dodasz kolejny rozdział i pamiętaj, jeżeli jeszcze raz przerwiesz, to zabiorę ci ciastka i zjem na twoich oczach! >_< Buhahahahahahaha ]:-> Ojej. Oczywiście nie straszę ^^"
Pozdrawiam i czekam czekam! ^^
HAHAHAHA!
OdpowiedzUsuńPadne ze śmiechu. Mam małą ciekawość dowiedzieć co się tam wydarzyło, że nikt nic nie pamiętał.
Te porządki, doskonały pomysł.
A co do tego zapinania rozporków chłopakom, trochę moja wyobraźnia poleciała.
Tak, boję się swojej wyobraźni!
-Pozdrawiam, Uruha.
Dei'a zrobiłam specialnie xD lepiej się nie spóźniać, kiedy to Nikushimi dowodzi całą akcją sprzątania itp.. A u Sasora - bo go kocham ;333 Nie martw się, ja tak samo xD Nigdy nie wiadomo, co sobie wyobrazisz xD
Usuń