środa, 31 lipca 2013

ROZDZIAŁ I "Czy istnieje Wieczne Szczęście?"


*** Katsumi ***

- Kurwa i jeszcze raz kurwa - wymamrotałam pod nosem, wbijając kolejne gwoździe w ten zapyziały i ulubiony stolik lidera.
- Mogło być gorzej - powiedział Deidara, również wbijając gwóźdź w to gówno.
Posłalam mu wściekłe spojrzenie, na co on zrobił z lekka przestraszoną minę i westchnął, a po chwili dodał.
- Masz całkowitą rację. Kurwa, to jest do duuupy! - jęknął i rzucił młotkiem w kąt. Usiadł na ziemi po turecku i założył ręce na klatce piersiowej. Dołączył do tego obrażoną minę i teraz wyglądał zabójczo pięknie xD
- Lubie Tobiego, ale no to jest już przesada - powiedziałam.
- Kuźwa, nie przypominaj mi o tym psychicznie chorym dzieciaku z ADHD - mruknął i jego mina była taka zajebista, że aż zachichotałam.
- No co? - zapytał.
- Nic, nic. Tylko jesteś słodki - powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko.
Blondyn zrobił się czerowny na twarzy, a do kuchni wpadła Shimi, cała rozpromieniona.
- Katsumi! - wleciała, o mało się nie przewracając. Do niej podszedł Kisame, uśmiechnięty od ucha do ucha.
Odwróciłam się do niej twarzą, nadal będąc w pozycji siedzącej. W moje ślady poszedl równierz Deidara.
- Stało się coś? - zapytałam.
Dziewczyna podeszła do mnie i pociągnęła za rękę.
- Musisz to posłuchać! Skomponowałam muzykę, nuty, napisałam tekst, powyciągałam perkusję i wszytko inne! - Krzyknęła.
- W tym specialnym pokoju, gdzie nikt cię nie usłyszły, prawda? - zapytałam, nadal biegnąc za nią. Za nami spokojnie szedł Dei i Człowiek - Ryba.
- Tak! Niektórzy to przesłuchali, bo sie wpakowali do tego pokoju no i czekam tylko na opinię eksperta - wyszczerzyła się do mnie.
- Ja ekspertem? Żarty - powiedziałam, nadal ciągnięta przez blondynkę.
- Ja nie jestem Kagamine, która z pomocą Toshiro Masudy stworzyła ścierzki dźwiękowe do tego porąbanego anime - powiedziała - Nie jestem Księżniczką Otchłani, która rodzi się z wielkimi talentami, oraz anielskim głosem. Nie jestem Dzieckiem Zakazanym, wiesz? Nie jestem geniuszem - powiedziała, nadal szczerząc się do mnie. Wkrótce wparowałam do mojego i jej pomieszczenia, gdzie sobie to oto tworzymy piosenki i nikt nie może tam wejść bez pozwolenia, bo to grozi uduszeniem przez autorkę piosenki.
- O proszę, Uruha - powiedziałam, patrząc na dziewczynę z kocimi oczkami.
- Ty to musisz posłuchać! - powiedziała, równie podekscytowana jak Shimi, która wręczyła mi nuty na perkusję.
- Z tego co widzę, nie ma basu - powiedziałam, patrząc na kartkę - w sensie, człowieka, który na tym grać umie. Masz przynajmniej ten instrument? - zapytałam Shimi.
- Pewnie! Przezorny zawsze ubezpieczony! A, umiem grać też na basie - powiedziała, stworzyla klona i zabrała instrument do ręki. Jej klon też. Pozostali weszli do pomieszczenia, które mieściło się za szybą. Na krześle siedział drugi klon Shimi i operował sprzętem nagłaśniającym.
- Wybacz, jeśli pomylę jakiś rytm, widze to pierwszy raz na oczy - powiedziałam, a ona znowu się wyszczerzyła.
- A potem dam ci jeszcze jedne nuty, z tekstem. A, to drugie ma śpiewać facet. Coś się wymyśli - powiedziała - a wracając do twoich słów, to jesteś Kagamine. Geniusz z Otchłani.
- Zaraz zobaczymy, kto tu jest geniuszem - powiedziałam, siedząc przy perkusji, opierając się jedną ręką o kolano i podpierając podbrudek. Czytałam nuty i przekładałam, a potem położylam je na pulpit.
Uderzyłam w werbel, potem stopą uruchomiłam mechanizm do drugiego bębna i pałka przyczepiona do tego mechanizmu uderzyła w bęben, potem jeszcze pałką uderzyłam w talerz. No i mogłyśmy zaczynać. 
To wejście, które Shimi napisała dla perkusji, było zajebiste. Potem jakieś inne dźwięki i uderzenia, no i kolejne zajebiste przejście. Ona jest geniuszem.
Mogę to jeszcze przerobić na moją pratię głosu i będzie zajebiście, no i będę musiała szybciej walić w bębny. 
Skończyłyśmy grać. Shimi odwrócila się do mnie i zapytała:
- No i jak?
Usmiechnęłam się i odpowiedziałam:
- Tylko geniusz mógł wymyślić coś tak wspaniałego. Tylko muszę popatrzeć na nuty z wokalu no i oczywiście tekst.
- Nie ma tytułu. Tekst napisala Tenone Uzumaki, przekazała mi to Shiro. Nuty i pozostałość napisałam sama - powiedziała.
- Spokojnie. Możesz to śpiewać? - zapytałam.
- Nie. Ta piosenka jest naszą wspólną historią, ale bardziej opierałam się na twojej, więc ty zaśpiewasz - odpowiedziała. No, dobrze wiedzieć.
Wyszłam z pomieszczenia, z nutami w ręku i tekstem, rzecz jasna.

Szłam powoli po korytarzu, nucąc melodię pod nosem i czytając tekst:
- "{..} Natsu no sora mi zaschite hashi itta...
         Natsu no sora mi zaschite hashi itta.."
No i wpadlam w czyjeś plecy. Mogłam się domyślić, w czyje, bo pachniały czekoladą.
- Kurwa, uważaj jak.. - Sasori odwrócił się i chciał dokończyć, ale zobaczył mnie i na jego twarzy pojawił się uśmiech - Wybacz, nie wiedziałem, że to ty.
Uśmiechnęłam się  i stanęłam na palcach, żeby pocałować go w usta.
- Wymyślę dla ciebie karę - powiedziałam i moje oczy charakterystycznie zablyszczały.
Uśmiechnął się zawiadcko i odpowiedział:
- Masz na myśli okropne męczarnie w łóżku? - powiedział sarkastycznie.
- Ha, ha, ha - ja również urzyłam sarkastycznego tonu - Bardzo śmieszne. Czyli seks ze mną to męczarnia?
- Oj, tego nie powiedziałem - odpowiedział i uniusł ręce w geście obronnym, na co uśmiechnęłam się od ucha do ucha.
- Cholerna przystojna szuja - wymruczałam i chwyciłam go za rękę, spoltłam palce z jego palcami i udaliśmy się do jego pokoju.

- No rzesz kurwa! - syknął Sasori i rzucił tą marionetką w drzwi. Wysunęłam nos z nad piosenki Shimi i popatrzyłam na niego.
- Co jest? - zapytałam.
Usiadł koło mnie na łóżku i położył się na plecach.
- Nie umiem się skupić - powiedział.
"Zrelaksuj się, co? Sasori?" - czy ja zgłupiałam? Moja głowa i naszyjnik się odzywają, a moje włosy zmieniły kolor na szkarłatne, dziwne.
- Ty też to widzisz i słyszysz? - zapytała, a on popatrzył na mnie, też mocno zdziwiony.
- Tobie też coś się odezwało w głowie? - zapytał.
Pokiwałam głową potwierdzająco.
" Ej, Kat, może to po prostu nazwij >>Lovers<<?" - tym razem moje włosy zrobiły się białe.
- Chodzi o tą piosenkę o nas? - zapytał Saso z błyskiem w oku. Ocho, zaraz zacznie się jazda.
- No tak, mniej więcej - odpowiedziałam i zostałam przewrócona do pozycji leżącej, no i oczywiście byłam pod spodem.
Zaczął mnie całować, zaczął od ucha. 
- "Przestań wylewać swoje łzy jak łkające dziecko... " - wymruczał mi do ucha - Nie przejmuj się, wrażliwe dziewczyny są zajebiste.
Tym razem to ja go ugryzłam w ucho. Zamruczał. Nitkami chakry zamknął pokój, a i tak nikt by nie wszedl, wszyscy oglądają pornola w salonie.
- Ostra jesteś - wyszeptał i rozpiął moją koszulę - Kurcze, co ty chcesz od takiego ciała? Niczego ci nie brakuje. A blizny? Oznaka odwagi, nic więcej. Też mam gdzie niegdzie.
- Wiem - wyszeptałam i moje włosy powróciły do naturalnego stanu.
Zamknęłam oczy, kiedy wpił się w moje wargi. Wygięłam lekko plecy do tyłu, kiedy położył sięna mnie okrakiem i zaczął jeździć palcami po brzuchu. Bardziej podniecić mnie już chyba nie mógł.
Zrzucił moją koszulę, moje spodenki. Sam pozbył się swojej koszulki, no i wylądował podemną.
- Mała cholera z ciebie - zamruczał, kiedy zaczęłam jeździć paznokciami po jego wyrzeźbionych mięśniach. No i zjechałam niżej, zatrzymując palec wskazujący na jego kroczu. Jęknął. Z podniecenia.
- Co bo na to, gdyby jeszcze bardziej cię potorturować? - zapytałam z błyskiem w oku.
- Oszczędź, nie wytrzymam zaraz - odpowiedział, uśmiechając się.
Spod łóżka wyciągnęłam dwie pary kajdanek i zamachałam mu nimi przed nosem.
- A teraz pozwól, drogi więźniu, że cię przypnę - powiedziałam, a on prychnął i potem się roześmiał. A dopiero po chwili zorientował się, że mam bieliznę z czarnej skóry.
- Ty sobie wszystko zaplanowałaś - powiedział, kiedy jego ręce były przypiętę do łóżka - Cholernie przebiegła jesteś, wiesz?
- A ty cholernie przystojny, Skorpionku - odpowiedziałam, wpijając się w jego usta. Jeździłam paznokciami po jego brzuchu, twarzy. A potem oderwałam się od niego i powędrowałam do spodni. Zrzuciłam je, a potem ponownie go pocałowałam. Zjechałam jego obojczyka i wpiłam się w jego skórę, pozostawiając po sobie malinkę.
- Weź mnie rozepnij, cholero jedna - powiedział rozbawiony, a na jego ustach pojawił się uśmiech.
- Pocierp jeszcze - powiedziałam i zaczęłam pieścić jego męskość przez materiał majtek.
Znowu zajęczał, więc wpiłam się w jego usta, nadal bawiąc się jego członkiem. Super. Moja wolna dłoń powędrowała do kajdanek, a po chwili szybko oby dwie rozpięłam i byłskawicznie znalazłam się pod moim "więźniem".
- Teraz ja się z tobą pobawię, ty cholero - powiedział, a jego czekoladowe oczy rozbłysły, jak nigdy do tąd. Ale taki błysk w oku miał tylko wtedy, kiedy..
- Nie! Rozepnij mnie! - krzyknęłam, ale na tyle cicho, żeby usłyszal mnie tylko on - No rzesz, rozepnij!
Zaczęłam się śmiać jak wariatka, a Sasori najwyżej mial z tego niezłą frajdę. Kuurww, złapałm się w swoją własną pułapkę.
Kiiedy to już przestał mnie łaskotać, wpił się w moje usta, strzelając przy tym gumką od moich majtek. Oplotłam swoje nogi wdłóż jego bioder i zamruczałam. Chwilę później odgarnął z czoła moją grzywkę, pocałował mnie właśnie w czoło, opuścił ją z powrotem i zręcznie odpioł mi stanik. No ja nie rozumiem, jak oni to robią. Przecież satanik jest skomplikowaną rzeczą dla mężczyzny, no ale rozpinać to oni kurde umieją.
- No kurde, rozepnij mnie - powiedziałam, uśmiechając się.
- Przecież rozpiołem - powiedział, zawieszając sobie mój stanik na swoim palcu wskazującym.
- Nie moją górną partię bielizny - powiedziałam rozbawiona.
- Majtki też cię uciskają? Dobra, da się zrobić - powiedział i zrzucił ze mnie także i majtki.
Jego głonie powędrowały sobie na moją klatkę piersiową, a jego usta na moją szyję. Jego język zataczał kółka. 
- Chyba napiszę o Tobie piosenkę - powiedziałam - "Niegrzeczny chłopiec"
Uśmiechnął się pociągająco i powiedział:
- Dobrze wiedzieć.
- Kobiety niech zazdroszczą takiego chłopaka jakim ty jesteś - powiedziałam - Jesteś idealny.
Po raz kolejny oderwał się od mojego brzucha (już tam zdążył zejść), uśmiechnął się i odpowiedział:
- A mężczyźni niech zazdroszczą takiej zajebistej i utalentowanej dziewczyny i kochanki, jaką ty jesteś, Księżniczko.
Rozpiął kajdanki, zrzucił swoją część garderoby i wszedl we mnie. Jęknęłam.
- Boli? - zapytał, przestając się poruszać - Mogę przestać.
W jego głosie dostrzegłam taką troskę, że poczułam łzy pod powiekami. Pocałowałam go, roniąc łzę.
- Nie. Po prostu.. Dawno nie słyszłama takiej troski w toim głosie, jak teraz. Brakowało mi starego ciebie, Sasori - powiedziałam, a on otarł moją łzę i odpowiedział:
- Nic nie mów. Kocha się za nic. Mówią, że nie istnieje żaden powód do miłości. Tak mówią, kiedy naprawdę nie chcą kochać. A ja po prostu nie wyobrażam sobie swojego dalszego życia bez ciebie. Tak bardzo cię pokochałem. Tak bardzo cię potrzebuję. Nie odchodź. Nie zostawiaj mnie. Proszę. Należę do ciebie. Kocham cię z całego mojego serca, Hirohito Katsumi.
Nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć. Jego słowa były po prostu przepiękne. Jedyne w swoim rodzaju. 
- Nie mogłabym cię zostawić, kocham cię najbardziej na świecie. Nie mogę zasnąć, kiedy cię nie ma w pobliżu. Nie chcę nawet myśleć o rozłące z tobą. Ja również cię kocham. Akasuna no Sasori, należę do ciebie - powiedziałam.
Pocałował mnie tak czule, jak nigdy przed tem. A potem znów zaczął się poruszać, co sprawiło mi taką przyjemność, jak jeszcze nigdy przed tem.
- Będziemy mieć ładne dzieci, kochanie - powiedział w końcu, uśmiechając się do mnie.
- Z całą pewnością.

*****************************************************

No i oto zaczęła się nowa seria: "Czy istnieje Wieczne Szczęście?". Istnieje? Dowiecie się, czytając dalsze opowiadania z udziałem mojej Katsumi. Podobało się? Cieszę japę. Następn rozdziła poczeka, bo i tak to napisałam już dawno temu, le chciałam zobaczyć, czy może zyskam nowych czytelnikiów *u* 

Pozdrawiam i całuję :*

Utau Yami.

2 komentarze:

  1. Widziałam tam chyba dwie literówki, ale nie masz się czym martwić bo rozdział wyszedł ci genialnie! ;)
    Moja ulubiona scena? Oczywiście ta z Sasorim! (Kocham go <3) On jest takie świetny, pociągający i w ogóle :D Mogłabym o nim czytać wiecznie, wiecznie i wiecznie :D
    + Ja też nie wątpię, że będą mieli śliczne dzieci ^^
    Pozdrawiam i czekam na następną notkę ^^ Ciekawe co tam wymyślisz...:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zawsze rozdział świetny. Dzieci. Dzieci? Dzieci?! Co ty planujesz?!
    A tak w ogóle chyba domyślam się co się stało z tym stołem i Tobim XD
    No nic. Zapowiada się świetnie! Pewnie i tak nie raz przywali się Tobiemu ^^

    OdpowiedzUsuń