*** Katsumi ***
Głupi lider. Niech mnie już dzisiaj nie wkórwia. Kazał mi ugotować obiad dla całej organizacji. No kurde, z czego!? Się pytam! W lodówce jest jakieś żarcie, którego wolałabym nie tykać. Na pewno z promocji, heh. Cała aż się gotowałam w środku.
" Kurde, może mi lider powiedzieć, z czego mam zrobić ten obiad?" - wysłałam mu telepatyczną wiadomość naszemu rudzielcowi.
" Załóżmy, że z jedzenia" - odpowiedział.
" Kurwa, gdzie ty tu widzisz jedzenie!? " - krzyknęłam w myślach.
" Kurwa Katsumi, nie drzyj się tak. Zaraz tam przyjdę " - powiedział i na tym skończyła się nasza mała wymiana zdań.
Usiadłam sobie na krześle. Złożyłam ręce na klatce piersiowej. Przymknęłam oczy, żeby przypadkiem nie wybuchnąć. Do kuchni ktoś wszedł. Zakładam, że rudzielec. Otworzyłam oczy. Niestety, przyszedł Sasori.
- Czego? - zapytałam.
- Kiedy będzie obiad? - zapytał.
- Jak lider mi kurwa kupi jakieś jadalne żarcie! - krzyknęłam.
- Przecież jest jadalne - powiedział Sasori i otworzył lodówkę.
- Nie otwieraj! - podbiegłam do niego i w ostatnim momencie na niego skoczyłam. Coś zaczęło wyrzucać z lodówki.. Hmm.. Spleśniałe żarcie.
Leżałam na czerwonowłosym. Tak, wiecie jak. On podemną, ja nad nim.
- Wiece, nie chciałbym wam przeszkadzać, ale coś wyrzuca z lodówki jedzenie - powiedział Hidan.
- Kurwa, ty to nazywasz jedzeniem!? - krzyknęłam, siadając na Akasunie.
- Mogłabyś ze mnie zejść? - zapytał lalkarz.
- A tak, jasne, że mogłabym, ale jesteś wygodny :3 - powiedziala i siedziałam dalej.
Kiedy już byłam pewna, że to "ciało obce" przestało wyrzucać zawartość lodówki, wstałam z Sasori' ego. Jemu też pomogłam wstać. Przy okazji, w kuchnii zebrało się całe Akatsuki, na czele z liderem.
Niepewnie popatrzyłam do lodówki.
- Danna, odsuń się lepiej - powiedziałam. Dziwne, bo postąpił tak, jak poprosiłam.
Heh, nasz kochany Akasuna zaczął słuchać innych. Święto.
Wszyscy stanęli za mną. Niepewnie odsunęłam sałatę, znaczy się, trochę to przypominało sałate, ale pomińmy ten szczegół. O kurwa. Stanęłam jak wyrta. Trochę się trzęsłam.
- Katsumi? - zapytał niepewnie Kisame.
Ja trzęsącą się dłonią sięgnęłam do lodówki. Dotknęłam z obrzydzeniem "naszego gościa". Przyłączyłam do niego nitkę chakry, odsunęłam się na bezpieczną odległość, czyli stanęłam za Sasori'm. On patrzył się na mnie dziwnie. Pociągnęłam sznurek chakry. Na podłodze wylądował szczur. Z jego pyska leciała piana.
- Kurwa, on ma wściekliznę? - zapytał Kisame.
- Zabierzcie go z tąd, bo zaraz mnie coś trafi. Przecież wiecie, że panicznie boję się szczurów - powiedziałam, łąpiąc Danne za płaszcz.
- Dobra, dobra - powiedział rybiasty, zabrał szczura, który wcześniej zdążł zdrapać mu cały ten niebieski ryj i wypieprzył go za organizację.
Ja ciągle kurczowo trzymałam się Sasori' ego.
- Katsumi, wszystko dobrze? - zapytał lider.
- Kurwa, przecież to coś omało nie zdrapało nam twarzy! - krzyknęłam.
- Taa.. Ja myślałem, że to ty jesteś tym szczurem i chcesz coś rozszarpać, ale ubranie Sasori' ego - powiedział Hidan z głupim uśmiechem.
Zaczerwiniłam się. No, chyba nie tylko ja. Na twarzy Skorpiona można było dostrzec mały rumieniec. Aż dziwne.
- Ktoś mi powie, o co chodziło Hidanowi? - zapytał Kakuzu.
- No bo, no bo.. - zaczęłam się jąkać.
- Ona mnie tylko obroniła przed pleśnią - powiedział Sasori, już z mniejszym rumieńcem.
- Napewno.. - powiedział Hidan.
Zaczęłąm się denerwować.
Zauważył to lider.
- Hidan, mógłbyś łaskawie przestać sobie żartować? - zapytał rudy.
- Mógłbym, ale po co? - zapytał.
- W takim razie - odparłam słodko - ty dostaniesz obiad, ale zrobiony z tego spleśnialego żarcia. Pozostałym i sobie ugotuję coś z tego żarcia, które zaraz pójdzie kupić lider. I mają nie być z promocji - popatrzyłam na Kakuzu, który chciał zaprotestować. Zobaczył jednak moje oczy, więc się mu odechciało - Zrozumiano?
- Ale, Katsumi.. - powiedział Hidan.
- I kupcie jeszcze czekoladę, zrobię ciasto - powiedziałam.
- Tak jest, szefowo.. - powiedział lider z rezygnacją i zniknął w kłębie dymu.
- Katsumi! - krzyknął Hidan. Zignorowałam go.
- Co chcecie na obiad? - powiedziałam słodko, puszczając płaszcz Akasuny.
- Ramen :3 - powiedzieli wszyscy, oprócz Hidana. On siedział obrażony.
- Oki^^ - odpowiedziałam - A ty Hidan?
- Ja dzisiaj nie jem - odpoweidział.
- Takie dobre, spleśniałe jedzenie.. - powiedziałam.
- Sama sobie zjedz! - krzyknął Jashinista.
- Ale ono jest specialnie do ciebie zostawione.. - powiedziałam - Nie to nie. Ciasta też nie dostaniesz.
- Sraj się, kurwa - powiedział i wściekły wyszedł z kuchnii.
- Jesteś zła - powiedział Itachi.
- Ty może lepszy - odpoweidziała, strzelając teatralnego focha.
- Od ciebie na pewno - powiedział.
- Powiedział ten, co beczał, wybijając swój klan - powiedziałam na tyle głośno, żeby inni usłyszeli.
- Itachi jednak ma uczucia.. - powiedział Kisame.
Widząc minę Uchihy, spróbowałam jakoś to odkręcić.
- Raczej nie, żartowałam^^ - odpoweidziałam.
- Dobra, dobra.. - powiedział Kisame.
- Ejj, Konan, dostałaś już coś od lidera? - zapytał Deidara.
- Nie wiem, o czym mówisz.. - powiedziała niebieskowłosa, zalewając się rumieńcem.
- Czemu miałaby coś dostać? - zapytałam.
Wszyscy popatrzyli na mnie.
- Jak to? Nie wiesz, że dzisiaj są Walentynki? - zapytał Kisame.
- La la la, ja nic nie słyszałam! - krzyknęłam, zatykając uszy.
- Nie lubisz Walentynek? - zapytała Konan - Przecież to jedno z najpiękniejszych świąt!
- Jak dla kogo.. - mruknęłam. Przestałam się uśmiechać.
- Co ci znowu? - zapytał Sasori.
- Kiedyś nawet je lubiłam. Ale to do pewnego incydentu - powiedziałam, podchodząc do blatu.
Nastała cisza. Wszyscy czekali na wyjaśnienie.
- No ten.. Ten facet, o którym wam opowiadałam, próbował mnie zgwałcić - powiedziałam.
- Akurat 14 lutego? - zapytał Kisame.
- Raczej pamiętam - powiedziałam, odwracając się do nich twarzą.
Znowu cisza.
- Katsumi, jakie kwiatki lubisz? - zapytała Konan.
- Szklane lilie* - odpowiedziałam - zawołajcie mnie, jak wróci lider.
I wyszłam sobie z kuchnii.
*** Narrator ***
Czarnowłosa przybita swoim wspomnieniem, wyszła z kuchnii. Konan natomiast popatrzyła na Sasori' ego.
- Co? - zaptał oschle.
- Już ty wiesz, co - powiedziała, patrząc na niego z góry (Konan jest trochę wyższa od naszego lalkarza - dop. aut.)
- Czemu ja!? - krzyknął. Wszyscy patrzyli na nich z rozbawieniem.
- Bo ty - odpowiedziała.
Akasuna westchnął.
- Wiesz chociaż, gdzie to coś rośnie? - zapytał zrezygnowany.
- Niedaleko. Pamiętasz może to jezioro, gdzie walczyliśmy kiedyś z Katsumi przeciwko ninja Trawy? - zapytała.
- Pamiętam - odpowiedział czerwonowłosy.
- No to.. - nie dokończyła, bo do kuchnii wpadł Tobi.
- Patrzcie, co Tobie znalazł! Tobi to dobry chłopiec! - krzyknął zamaskowany mężczyzna.
- Co to jest za zielstwo? - powiedział Deidara.
Tobi trzymał bukiet kwiatów.
- Tobi to dobry chłopiec! Przyniósł kwiatki! - powiedział i zaczął podskakiwać.
Wyglądały one jak lilie. Były białe, ale końcówki płatków miały szklane. Mieniły się w różnych odcieniach(* to właśnie szklane lilie, wymyślone na potrzebę opowidania^^ ).
- Tobi w końcu się na coś przydał - powiedziała Konan - Daj to.
- Tobi to dobry chłopiec i Tobi da! - niestety, nasz kochany "duży chłopiec" potknął się o coś, wypuścił kwitki i runął jak długi na podłogę.
Lilie jednak nie rozbiły się na dorbny mak, ponieważ Sasori złapał wszysktie swoimi nićmi chakry.
- Tobi chciał dobrze i znowu zrobił źle. Tobi to zły chłopiec - powiedział zasmucony.
- Nie prawda, Tobi to dobry chłopiec - powiedziała Katsumi, wchodząc do kuchnii. Lalkarz schował lilie za swoimi plecami.
*** Katsumi ***
Biedny Tobi. Wszyscy się po nim drzą, a on im nic nie robi. Może jest niezrównoważony psychicznie, ale zły nie jest.
- Katsumi - chan tak uważa? - zapytał mnie Tobi.
- Oczywiście. Tobi jako jedyny pomaga mi posprzątać po obiedzie - powiedziałam - więc Tobi to dobry chłopiec.
Tobiasz (musiałam to napisać, lol xD) rzucił się na mnie.
- Tobi dziękuje Katsumi - chan! - i przestał mnie dusić, bo zaczął biegać jak pojebany po organizacji krzycząc, że:
"Katsumi - chan powiedziała, że Tobi to dobry chłopiec!"
Jak ja uwielbiam charakter tego "dużego dziecka".
- Ej ludzie, patrzcie, co znalazłam! - krzyknęła Nikushimi, wpadając do kuchnii.
Wyciągnęła mój zwój.
- Ej, to moje! Oddawaj suko! - krzyknęłam. Tak, jeszcze nie za bardzo się lubimy.
- Nie, teraz jest moje! - krzyknęła i zaczęłam się z nią siłować o mój zwój.
Zwój wypadł nam z rąk. Złapał go Itachi.
- Masz gitarę elektryczną! - krzyknęła.
- Umiesz grać? - zapytałam.
- No jasne, że umiem! - odpoweidziała tym samym.
- Więc Itachi.. - wstałam, kazałam mu się schylić, żebym mogła mu coś powiedzieć na ucho.
- Czemu ja!? - krzyknął.
- Bo ty - powiedziałam z mordem w oczach.
- No dobra - powiedział, odpieczętował gitarę i podał Shimi - najlepszego z okazji Walentynek.
Zaświeciły jej się oczy. Rzuciła się naszemu bezuczuciowcu na szyję.
- Dziękuję!! - wydarła się. Heh, dała mu całusa w policzek, złapała gitarę i ulotniła się.
Itachi lekko się zarumienił się.
O.O? - to mina wszystkich.
- To w takim razie.. - Sasori podszedł do mnie i wręczył bukiet moich ulubionych kwiatków.
Zaświeciły mi się oczy. Konan widząc to, uśmiechnęła się lekko. Nie, tryjumfalnie.
- Najlepszego z okazji Walentynek - dokończył.
- Dziękuję! - krzyknęłam, rzuciłam się lalkarzowi na szyję, również dałam całusa w policzek.
On zarumieniony dał mi kwiatki. Pobiegłam do drzwi. Złapało mnie coś jednak i przyciągnęło.
- Możesz u mnie spać - szepnął mi do ucha Sasori.
Pocałowałam do przelotnie w usta. Dobrze, bo nikt tego nie widział.
- Zaraz wracam! - krzyknęłam i pobiegłam do pokoju czerwonowłosego.
Wstawiłam kwiatki do wazonu i podbiegłam spowrotem do kuchnii. Lider wrócił, wręczył mi siatkę z zakupami i mruknął;
- Za godzinę obiad gotowy - powiedział.
- Idiota - mruknęłam i zaczęłam przygotowywać posiłek.
*****************************************************
Jeśli chcecie wiedzieć, co było dalej, czytajcie to:
No, to na tyle. Chcecie wiedzeć, co się dalej potoczyło? No to była bitwa na żarcie, Tobi dostał miską po głowie, wybiegł z kuchni krzycząc, że jest dobrym chłopcem.. A kto rozpętał tą bitwę? Mianowicie, nasza demonica i Uchiha.
Shimi cały czas gapiła się na Itachiego, a ten na nią, aż w końcu obaj wstali od stołu, w miskami w rękach i zrzucili je na siebie. Znaczy, Nikushimi na Itachiego, a on na nią. Potem przyłączyli się wszyscy. Hidan ukradł kawałek ciasta Kat, więc ona zaczęła się na nigo drzeć i goniła go ze swoją kosą. Heh, widok bezcenny^^ A kto musiał to wszystko sprzątać? Oczywiście biedny Tobi. Katsumi mu pomogła. Tobi dostał największą porcję ciasta. Konan dostała od lidera białą różę, bo te najbardziej lubi i pudełko czekoladek. Katsumi znowu przespała się z Sasori'm, Hidan zabawiał się z dziwkami, Kakuzu liczył kasę, Konan również zabawiała się z liderem w sypialnii, Kisame gadał do akwarium, Itachi gonił Shimi, a gdy ją dogonił, to zaczął się na nią wydzierać o niewiadomo co, ale potem zaczęli się śmiać i znowu gonić (oOo). Zetsu kłócił się sam ze sobą. Deidara siedział i oglądał "Modę na sukces - odcinek 1645930284839043943o03848". Normalnie zajebiście.
Rozdział Specilany był dla: Isabel Witther, Enmy Kirei, Asoki Volo Matsuyi, Memory, Yuny N, Neko Fuyu i Ningyo Morri. Dla nikogo więcej. Ale jeśli ktoś komentuje, a go nie napisałam, to niech się zgłosi. Wszyscy, oprócz Patrycji Buby. Jej nie dedykuję. Za nic w świecie.
No, to na tyle.
Jashin!
Hahahahah biedny Tobi dostał misą po jego pięknej główne ;c
OdpowiedzUsuńAwww Pein i Konan w sypialni mówisz? ;33333 fajnie,fajnie ;)
Specjał bardzo udany. Czytało mi się przyjemnie. Trochę się pośmiałam :D
Nie no biedny Tobi.. dostał miską, a potem jeszcze musiał sprzątać. Ogólnie specjalna wyszła ci zajebiście ;3 było kilka momentów śmiesznych i wszystko się aż za szybko przeczytało xD
OdpowiedzUsuńAhahahahahha Tobi biedactwo :D
OdpowiedzUsuńNie no jak zwykle sie usmiałam :3
Walentynkowy Rozdział genialny :D
Deidara nie oglądał mody na sukces bo ze mną biegał xd. Bardzo dobrze udana notka. Ją na swoją nie mam pomysły w ogóle. Masakra xd
OdpowiedzUsuńOoo taak nie ma to jak świeże jedzenie :D "mniam" :P + Biedny Hidanek :( Może i mu się należało, ale i tak współczucie :( A właśnie zapomniałam, że należy się przedstawić, więc tak: Nazywam się Melodineju Hitsume! (Ze względu iż imię długie, zwracamy się do mnie Melodi :P). Przyznam, że miałam twojego bloga ciągle na oku, ale jakoś niedawno zachciało mi się komentować wszystkie ,które czytam :P (wieem, jestem leniem). Więc rozdział bonusowy dobry! Biedny Tobi = fajny Tobi :D i miłe zakończenie dnia w łóżku, czego chcieć więcej? :D (gomen, czasem jestem zboczona...)O i gomen za długość komentarza, ale dość często się rozpisuje... Więc nie pozostaje mi nic innego jak ćwiczyć cierpliwość i czekać na następny rozdział.;)
OdpowiedzUsuńU mnie rozdział 3 kochana :*
OdpowiedzUsuńwidzę że Itachi se dziewczynę znalazł :3 kocham go !!!!*.* tak samo jak twojego całego bloga^^
OdpowiedzUsuń