*** Katsumi ***
Dobra.. Walentynki walentynkami, są jutro. Ale pomińmy walentynki, autorka jutro doda bonus. My tu mamy zebranie, heh.
- Ja nie gotuję! - krzyknął Hidan.
- Gotujesz - odpowiedział mu lider.
- Chcesz nas pozabijać? - zapytała Konan.
- Trudno. Jest ustalona kolejka - powiedział lider - dzisiaj cały
dzień gotuje Hidan, Jutro Tobi.. - nie było dane mu dokończyć.
- NIE! - krzyknęli wszyscy oprócz mnie, lidera i Nikushimi. Właśnie.
Ją też dotyczy to zebranie.
Miałam głowę podpartą o swoją dłoń. Powiedziałam więc znudzonym
głosem:
- Co, Tobi gotuje gorzej od Hidana?
- Ooojj, o wiele - powiedział Kisame.
- Tobi to dobry chłopiec, więc Tobi ugotuje.. - powiedział nasz
"dobry chłopiec".
- NIE! - znowu krzyknęły te same osoby.
- Nikt tu nie lubi Tobiego - powiedział mężczyzna (dobra, może nie
zachowuje się jak mężczyzna, ale nim jest^^ - dop.aut.).
Stuknęłam go palcem wskazującym w maskę. Podniusł głowę, a wszyscy
patrzyli się na mnie.
- Ja cię lubię - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
Tobi wstał i zaczął krzyczeć, że:
"Katsumi - chan lubi Tobiego!" - i zaczął biegać dookoła
stołu.
- Tobi, usiądź - powiedział lider, nieco podirytowany.
Nie posłuchał go. Już miał wybiec z pokoju, gdyby nie linka chakry,
którą go przyciągnęłam. Grzecznie wylądował na swoim miejscu. Dobra, może to
pomogło, ale ciągle mówił:
" Tobi to dobry chłopiec!"
- Tobi, zamknij się - liderowi zaczęła już pulsować żyłka.
Nasz Tobi po prostu go ignorował.
Oj, to się lider wkórzył.
Wszyscy członkowie Brzasku, oprócz mnie, Tobiego i Shimi, odsunęli się
od stołu. Ja ciągle siedziałam z podpartą głową.
- Radziłbym się odsunąć, bo czymś zaraz dostaniesz - szepnął mi do
ucha Kisame. Tak, siedzę obok niego i Sasori' ego.
- Spokojnie - odpowiedziałam.
Tobi podśpiewywał sobie coś pod nosem, kompletnie ignorując rudzielca.
Sięgał on po dzbanek, który leżał na stole (lider).
- Jeśli on zaraz się nie uspokoji, to nie ręczę za siebie - powiedzial
lider - Tobi kurwa zamknij się już!
Nie posłuchał.
Gdyby nie to, że ciągle miałam podłączoną do niego nitkę chakry (do
Tobiego), to dostałby w głowę. Wszyscy popatrzyli na mnie z przerażeniem.
- Boże, co to dziewczyna zrobiła.. - było słychać szepty.
- Odpuszczę ci karę, jeśli go uspokoisz - powiedział lider, siadając
na swoje miejsce. Wszyscy popatrzyli na mnie.
Moje oczy zaświeciły się na pomarańczowo, naszyjnik, który miałam
teraz ubrany, zaczął lekko świecić.
- Tobi, usiądź. - powiedziałam. Tobi grzecznie usiadł.
O.O - miny wszystkich.
Jeszcze tylko trzeba go uciszyć - pomyślałam.
- Powodzenia. Ale radzę, bo nie wywiniesz się od kary - powiedział
lider. Odwróciłam go niego głowę, patrząc tym na niego swoimi oczami.
- Wiem - odpowiedziałam. Lider drgnął i momentalnie się wyprostował.
- Kurwa - mruknął.
- Tobi - zaczęłam już moim normalnym głosem. Usiadłam sobie teraz tak:
splotłam dłonie i przyłożyłam do nich głowę. Wszyscy ciągle się na mnie
patrzyli. Tobi tylko pomachał głową potwierdzająco, ale ciągle śpiewał - bądź
taki dobry i zamilcz.
Nie śpiewał. Nie nucił. Nie krzyczał "Tobi jest dobrym
chłopcem". Po prostu siedział prosto i patrzył się na mnie. Znaczy, chyba
się patrzył, bo nie widziałam jego twarzy i oczu.
Kiedy moje oczy przybrały normalną barwę, czyli zrobiły się czerwone,
a naszyjnik przestał świecić, lider i Tobi tochę się zgarbili.
- Heh - powiedziała Nikushimi, zwracając na siebie uwagę wszystkich -
widzę, że nasza Katsumi umie już kontrolować umysły.
Wszyscy popatrzyli na mnie. Ja nadal siedziałam w takiej samej pozie,
jak przy kontrolowaniu Tobiego.
- Co? - zapytałam, patrząc po kolei na każdego siedzącego przy stole.
- Jak to zrobiłaś? - zapytał Diedara.
- Naszyjnik jej trochę pomógł - powiedziała Nikushimi. Znowu wszyscy,
oczywiście bezemnie, popatrzyli na nią.
- Trochę? Czyli ona już od dawna potrafi kontrolować umysły? - zapytał
Akasuna.
- Wszyscy w jej klanie rodzą się z taką umiejętnością. Oczywiście
pomińmy to, że mają pakt z dobrymi duchami, a ich wrodzona natura chakry to
kontrola nad wiatrem. A ten naszyjnik mogła mieć tylko jej matka, siostra lub
babcia - powiedziała demonica.
- Czyli tylko osobniki płci żeńskiej? - zapytała biała połówka Zetsu.
- Nie kurwa, mężczyźni to są - czarna połówka.
- Dobra, zanim ten kaktus zacznie się kłócić sam ze sobą, to powiem,
że po części - odpowiedziała mu blondynka.
- Co znaczy, po części? - lider widać interesuje się historią mojego
klanu. Wziełam szklankę i zaczęłam pić.
- No, tylko kobiety z rodziny królewskiej mogły mieć ten naszyjnik - powiedziała Nikushimi.
Zrobiłam wielkie oczy i wyplułam wodę. Ojć, biedy Deidara.
- Kurwa, zajebię cię szmato! - krzyknął i już miał przekoczyć stół,
gdyby nie ja.
Oczy zmieniły kolor na pomarańczowe, naszyknik trochę połyskiwał.
- Saidaj - powiedziałam do Deidary. Postąpił tak, jak mu rozkazałam.
Tylko siedział strasznie prosto.
- Przeproś - ponownie skierowałam swoje słowa do blondyna.
- Przepraszam - powiedział. Wszyscy patrzyli się na mnie.
Wyłączyłam tą pożyteczną moc, więc Deidara trochę się zgarbił.
- Kurwa, co to miało być..? - zapytał, chyba jeszcze nie do końca
kumając o co chodzi.
- Jak to: tylko kobiety z rodziny królewskiej? - zapytał Itachi.
- No to, że nie tylko ja jestem tu Księżniczką. W jej żyłach - gestem
pokazała na mnie - może nie płynie tylko krew jej rodziców, ale na pewno
pochodzi z rodziny królewskiej. Jej matka za czasów swego panowania, zanim się
zrzekła, to był królową tej części odchłanii, w której miała swój dom. Potem
władzę przejęła Shiro*, jej pierwsza córka, ale ona uciekła do świata shinobi.
Więc teraz królową powinna być Katsumi, ale jak widzicie, nie było jej dane.
Pozostało jej tylko miano Księżniczki Odchłani - powiedziała Nikushimi.
- To kto teraz sprawuje tam panowanie? - zapytałam, ciągle zdziwiona.
- Twoja kuzynka - odpowiedziała demonica - Tylko musicie się
przygotować na to, że może za niedługo zaatakować.
- Zaatakować? - zapytała Konan.
- Nom, Ayano zawsze chciała mieć nieskończoną moc, a do tego
potrzebuje naszyjnika. Dlatego będzie szukać tak długo, dopuki go nie dostanie.
A zabić ją nie będzie tak łatwo. No, zresztą nie tylko ją. W pewnym sensie ja
jestem nieśmiertela, Katsumi.. Może nie, ale ma dużą witalność, przez co nie
łatwo ją zabić - powiedziała Shimi.
- Jak Tenone (dziewczynka z mojego drugiego bloga - dop. aut.).. -
powiedziałam.
- Nom, siła witalna klanu Uzumaki jest podobna do tych z klanu
Hirohito, tylko Katsumi przez to, że jej matka spała z jednym z nas, ma tej
siły witalnej więcej - demonica
Nastała cisza.
Kurwa, ona dużo wie o mojej rodzinie - pomyślałam.
- Dlatego ją przyjmę - powiedział lider.
Zaśmiałam isępod nosem, przez co zwróciłam na siebie uwagę
pozostałych.
Aż tak lidera ciekawi mój klan? - zapytałam w myślach.
- Bardzo. Muszę mieć jakieś informację o Tobie, ale przez to, że nie
miałaś zielonego pojęcia o swoim pochodzeniu, nie mogłem cię spisać -
odpowiedział lider.
- Mój numer ninja to 22- 610 - powiedziałam.
- W takim razie ty i Nikushimi oficjalnie należycie do Akatsuki -
powiedział lider.
- No, to szykuje się następna impreza - powiedział Hidan.
- I więcej wydatków - powiedział Kakuzu.
- Tylko tym razem alkohol razy dwa - powiedział Deidara, uśmiechając
się lekko.
- No raczej - odpowiedziałam.
- Ale teraz sprawa obiadów - powiedział lider.
- Tobi ugotuje! - krzyknął Tobi.
- NIE! - krzyknęliśmy wszycy.
*********************************************
Hehe, jaki zajebisty mi wyszedł. To był oczywiście sarkazm. Masakra. Normalnie wena mnie opuściła.
Hehe, jaki zajebisty mi wyszedł. To był oczywiście sarkazm. Masakra. Normalnie wena mnie opuściła.
Ale tak poza tym to dedykuję ten beznadziejny rozdział wszystkim
czytającym. Oczywiście, nie żebyście byli beznadziejni, nie. Tylko to opo jest
beznadziejne.
Zaczęły się ferie. Zajebiście.
Tak wogóle, to dziękuję za ponad 1000 wejść. Nie będę pisać bonusa.
Nie chce mi się. Dlatego napisałam nowy rozdzialik^^
To by było na tyle.
beznadziejny? co ty gadasz super przecież było ;)
OdpowiedzUsuńHahah Tobi gotuje, więc będzie smacznie ;3333
dużo postępy widzę w pisaniu. Tak trzymaj ^^
Czekam na next