czwartek, 17 października 2013

ROZDZIAŁ IV " SAMAEL I MEI. ZŁOWROGIE PRZECZUCIE. "

Dedyk dla Ahiru.

******************************************************************

- To co? Mogę cię zapłodnić? - zapytał, kiedy już oderwał się ode mnie.
Usmiechnęłąm się.
- Ależ prosze bardzo - odpowiedziałam.

Potem juz tylko w pokoju słychać było nasze przyspieszone oddechy, jęki zadowolenia i czasami śmiechy.
Potem film mi się urwał, a ostatnie, co pamiętałam, to charakterystyczne ciepło w swoim organiźmie i czuły pocaunek ukochanego.


*** Katsumi ***


" - Nie nauczę się tego, sensei - mruknęła, po czym usiadła na ziemi, skrzyżowała ręce, wydęła policzka no i zrobiła obrażoną minę.
Westchnęłam.
- Musisz po prostu skupić chakrę w dłoniach, a potem uderzyć. Uwierz w siebie - powiedziałam, uśmiechając się przyjaźnie.
Dziewczynka popatrzyła na mnie, po czym uśmiechnęła się, jak to ma w zwyczaju, a potem podniosła się z siadu.
- A postawi mi sensei ramen? - zauważyłam ten błysk w oku, i jej rozpromienioną twarz. Nie mogłam jej odmówić, miała taki zapał w sobie. I chęć zjedzenia tego ramen,
Uśmiechnęłam się.
- No dobrze. Pod warunkiem, że teraz rozwalisz tą skałę - wskazałam na dość sporych rozmiarów kamień.
Popatrzyła na niego swoimi inteligentnymi oczami, po czym popatrzyła na mnie z małą obawą. Ona tak cholernie mi ją przypomina..
- Jakie jest ryzyko, że nie skupię dobrze chakry, a udeżę w tą skałę z całej siły? - widzę ukryty w niej potencjał. Tylko ta cholera jeszcze tego nie wie, albo po prostu udaje, że nie wie.
- Możesz porzegnać się z dłonią - odpowiedziałam. Trochę ją tym przestraszyłam. I o to chodziło.
- Muszę rozwalić to duże, skamieniałe coś, bo inaczej moja dłoń będzie martwa - mruknęła do siebie, przełykając ślinę. A po chwili widziałam jej skupiony wzrok i twarz. Pełna koncentracja.
Uda ci się.
Pognała przed siebie, podniosła dłoń, po czym z lekkim okrzykiem, uderzyła w skałę. Na jej szczęście, rozpadła się. I to dość solidnie.
Usmiechnęłam się, widząc jej zadowoloną minę. Byłam dumna z tego dziecka. Przecholernie. W końcu, to jest moja uczennica. Nie tykać, bo zajabię.
- Brawo! Mówiłam! Musisz wierzyć, że się uda, bo to wiara czyni cuda - ostatnie zdanie wypowiedziałam normalnie, bo dziewczynka podeszła do mnie, cała rozpromieniona.
- To tylko dzięki tobie, Katsumi - sensei! - krzyknęła, uśmiechnąjąc się słodko.
- To teraz idziemy na ramen, co? - zapytałam, również podekscytowana.
- Oczywiście! - odkrzyknęła.
Ruszyłyśmy przed siebie, a ja powiedziałam:
- Jestem z ciebie dumna, Tenone. "

Otworzyłam oczy. Jak zwykle, po udanym seksie, poczułam zimno w okolicy piersi. Zakryłam je kołdrą. Kątem oka spojrzałam na zegarek. Czwarta czterdzieści dziewięć.
Zastanowiłam się, dlaczego śniła mi się akurat Tenone.
Wstałam, pocałowałam jeszcze czerwnonowłosego w policzek, po czym weszłam do łazienki. Ubrałam się w swój strój ninja, który składał się z granatowego kimona, przepasanego szaro błękitnym pasem. Do tego był taki jakby kombinezon z kołnieżem jak golf, tylko ten kołnież był taki bardziej przylegający, a cały kombinezon, był czarny. Do tego takie jakby siatkowe dodatki - coś ala szeroka bransoletka, na prawą rękę, do tego coś ala leginsy do połowy ud, również z tego samego materiału, co bransoletka. Wysokie buty, czarne, odsłaniające zewnętrzną część stopy, potem było coś takiego dziwnego, przy złączeniu się palców (nie umiem tego opisać), no a same palce były odsłonięte. Ubrałam swój naszyjnik, a potem rękawiczki. Włosy poczesałam, a potem puściłam je luzem. Sięgają mi pupy. Twarz mi się zmieniła. Jestem z siebie dumna.

Kiedy wyszłam z łazienki, z zamiarem pakowania się na misję, coś mnie trzasło. Mianowicie - uczucie, że ktoś mnie podgląda. Ale to nie był Sasori, jego nie było w pokoju. Popatrzyłam w lewo, Nezumi siedziała na półce i obserwowała mnie. Była wyraźnie zaniepokojona.
- Co się stało, Nez? - zapytałam, patrząc na jej spiętą twarz.
- Nie idź na tą misję - powiedziała, bez chwili wahania. Ogarnęło mnie wielkie uczucie niepokoju - Wyczuwam niebezpieczeństwo, które na ciebie czycha. Widziałam również twarz ojca Nikushimi, oraz twojej kuzynki Ayane. Obydwaj spiskowali. Czuję, że stanie się coś złego. Dlatego proszę cię, nie idź tam - zakończyła, a ja uważnie słuchałam każde jej słowo.
Ogarnęło mnie dziwne uczucie, takie... takie uczucie, wewnętrzy głos, które również mówiło, żebym nie szła. Coś musiało być na rzeczy. A ja ufam swoim Stróżom.
I chociaż czułam, że coś złego się stanie, ja nie mogłam powiedzieć "nie".
- Nezumi, nie mogę tak po prostu powiedzieć nie. Lider jest liderem - jego słowo jest święte. Czuję, że coś jest nie tak, ale nie mogę się sprzeciwić. Przepraszam - powiedziałam.
Popatrzyła na mnie ze zrozumieniem, ale też troską.
- Wiem. Ale proszę, trzymaj się zawsze blisko Sasori' ego. Czycha na ciebie niebezpieczeństwo, które może okazać się zgubą dla twojego klanu. Jestem przy tobie z Sumire. My zawsze ci pomożemy. Uważaj na siebie, Kat - powiedziała, po czym zniknęła tak, jak dzień temu w gabinecie lidera.
Stałam jak kołek na środku pokoju, no i nie mogłam ogarnąć myśli.
Po prostu.
Zaczęłam się bać. Ale nikomu o tym nie powiem. Po prostu będę zawsze blisko ukochanego.
Spakowana, usiadłam na łożku, i zaczęłam patrzeć się na wskazówki zegara, czekając na koniec dnia, który nie okaże się być szczęśliwym.

~*~

- Daleko jeszcze? - jęczała Shimi, gapiąc się w chmury - Jestem głodna.
Westchnęłam.
- Ty wiecznie kurwa jesteś głodna, kretynko - mruknął Deidara, siedzący na głowie glinianego ptaka.
- Spierdalaj, pedalski ćwoku - oddała pieknym za nadobne Nikushimi.
- Macie udawać małżeństwo, a nie kurwa skłóconych gówniarzy, pamiętacie? - zapytał Sasori, wyraźnie zirytowany ich zachowaniem - Deidara, to jest kobieta. Chamuj słownictwo. Nikushimi, ty z koleji skończ marudzić, no i przestań go tak jechać.
Blondyni popatrzyli na siebie, po czym każde odwróciło się do siebie plecami.
- Jebana księżniczka - Deidara.
- Cholerny laluś - Nikushimi.
Sasori, zrezygnowany, przejechał sobie dłonią po twarzy, z jękem zrezygnowania. Ja dalej gapiłam się na niebo, zamyślona.
" Jestem przy tobie z Sumire. My zawsze ci pomożemy. Uważaj na siebie, Kat "
Jej słowa ciągle tkwiły mi w głowie. A uczucie niepokoju z każdą minutą rosło we mnie.
- Katsumi? - zapytał Sasori, a ja popatrzyłam na niego - Jesteś jakaś niedostępna. Stało się coś?
Uśmiechnęłam się sztucznie, po czym powiedziałam:
- Wydaje ci się. Jestem po prostu zmęczona.
Ale ściema. Odezwał się głos w mojej głowie. Prawda, ściema. Nie mogę powiedzieć mu, o co chodzi.
Sasori patrzył się na mnie uważnie, tak jak pozostali towarzysze. Ich wzrok przeszywał mnie na wylot.
- Zostawcie Księżniczkę w spokoju - odezwał się głos za mną. Przed skrzydłem glinianego ptaka siedział mężczyzna. Z pięknymi, błękitnymi oczami, ostrymi zębami, czarnym ogonem (ogonki są Kawaii - autorka xD), czarnymi rogami, czarnymi, nietoperzymi skrzydłami. Jego czerwona czupryna opadała mu na twarz. Wyglądał jak diabeł.
- Co ty tu robisz, Samael*? - zapytała Nikushimi, przyglądając się demonowi.
- Wyszedłem zaczerpnąć świerzego powietrza - odpowiedział, uśmiechając się do niej zadziornie.
- Idiota z ciebie, no i to tyle - odezwała się kobieta. Siedziała na ogonie gliniaka (tak, nie wiedziałam, co wymyślić, żeby słowa się nie powtarzały xD - autorka.). Blondynka, proste długie włosy, brązowe, piękne oczy. Jej głowę otaczał anielski blask, a ona sama posiadała skrzydła tego stworzenia. Jej szata trzepotała na wietrze.
- Mei? Ty też? - odezwała się zrezygnowanym głosem Shimi.
- Kto tu jest idiotą, ten jest - odezwał się demon.
- Nikushimi? Czy to nie są przypadkiem twoi Opiekunowie? - zapytałam, patrząc się na stworzenia boskie i diableskie.
Demonica westchnęła, po czym odpowiedziała:
- Tak. Anielica to Mei, a diabeł to Imamashi. Moi Strażnicy.
- Pff. Oni są podwładnymi, i tyle. Znaczy, że Mei jest Serafinem, czy tam Cherubinem, tego nie wiem, ale Samael jest Zbuntowanym Aniołem, Królem Śmierci - Odezwała się Nezumi, patrząc na Mei, no i na Samaela.
- Kiedy ty tu kobieto przyszłaś? - zapytałam.
- Teraz - odpowiedziała.
- Moje uszanowanie, Księżniczko od siedmiu boleści - odparł Samael, patrząc na moją Nezumi.
- Mei jest Serafinem - powiedziała Sumire, która też ni z tąd, ni z owąd, pojawiła się obok drugiej anielicy.
- Mamy zlot debili, czy co? - zapyta Deidara.
Wszystkie istoty boskie i diableskie popatrzyły jak jeden pies na blondyna, dając mu do zrozumienia, że niech się lepiej liczy ze słowami. Deidara zaś widząc twarz takiej na przykład Nezumi, umilkł.
Tak, jej wzrok to dopiero potrafi zabić.
- Nie ważne. Nie zwracajcie uwagi na tego tępego debila, on nie mówi nic mądrego - mruknął Sasori, na co Opiekunowie ryknęli śmiechem, a Deidara prychnął:
- Oii, Sasori no Danna! Nie jestem tępym debilem!
- Gdybyś nim nie był, nie powtarzał byś moich słów. - Mrunkął ponownie Skorpion.
A ja patrzyłam się w przestrzeń, słuchając śmiechów Stróżów.
- Oi, Katsumi! - ręka Nikushimi była bardzo blisko mojej twarzy.
Obudziłam się i nieprzytomnym wzrokiem popatrzłyam na... Ekhem. Na siostrę.
- Wszystko gra? - zapytała, patrząc isę na mnie.
Przymróżyłam oczy, bolała mnie głowa. A przed chwilą coś mi zaczęło piszczeć w podświadomości. Ból był co raz bardziej nie do znesienia.
Chwyciłam się za skronie i zaczęłam je masować. Pisk i ból w czasce narastały.
- Coś mi piszczy w głowie.. - powiedziałam.
Teraz do tego wszystkiego doszło wiercenie w jakiejś części mojego mózgu, poczułam to bardzo wyraźnie. Aż krzyknęłam z bólu. Chwilę jeszcze kontaktowałam, ale nie słyszałam głosów. Postacie były zamglone. A wśród moich przyjaciół można było dostrzec jakąś dziwną aurę.
Aurę nienawiści i żądzy krwi.

*********************************************************************
Samael* - z Pisma Świętego jest to Anioł Śmierci, który zbuntował się Bogu i został wygnany z Nieba. Dokładnie to nie wiem, czy to jest zbuntowany Archanioł, czy może były Serafin czy Cherubin. To można se wstukać ;)

No, po trzech tygodniach pisania tego, może nawet więcej czsu mi to zajęło (!), w końcu to skończyłam. Rozdział to nie rewelacja, ale chyba przejdzie.
Miała być misja, jest jej początek.
Naprawdę męczy mnie pisanie tych blogów, cholernie.
Jeszczemiałm zrobić zamówienia, nie zrobiłam. Jestem tak żałosna, że żal i ból dupę ściska.
Nie miałam ochoty. Miałam zrobić te cholerne prace, a nie zrobiłam. Ahiru, ja coś wysktrobię ze swoich plików na kompie, bo te tamte - nic z nich nie umiem zrobić.
Możesz na mnie pluć, proszę bardzo - w twoich oczach mogę być nieodpowiedzialna. Trudno. Ale powiedziałam, że wykonam, to wykonam - Tylko naprawdę. CZas mnie cholernie ściga. So close.
Wszystkie moje blogi stoją w miejscu. Ja pierdolę.

A! Zapomniałabym! Ponad 10 tysięcy wejść na tego bloga tak mnie zmotywowało, że dokończyłam te wypociny xd DZIĘKI Z CAŁEGO SERCA! ;D
A. No i przepraszam za wszelkie opóźnienia. Kolejny rozdział nie pojawi się szybko, bo, iż, ponieważ Naruto zaczyna mnie trochę nudzić. Ale postaram się, naprawdę.

Pozdrowienia, całusy
Utau Yami.


6 komentarzy:

  1. I wkońcu upragniony rozdział :D ciekawe co jest Katsumi...?? Nie mogę się doczekać nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Yami, ja Cię zamorduję.
    Ja Cię rili serio kurwa zamorduję.
    Nie za arty, bo coś się wykombinuje (choć bez Twojej pomocy będzie naprawdę ciężko), nie za to, że długo nie było rozdziału, bo rozumiem, że jesteś zabiegana, nie za to, że nie wiadomo kiedy będzie następny rozdział, bo ja i tak będę czekać.
    ZA TO, ŻE MNIE NIE POWIADOMIŁAŚ OD RAZU PO WRZUCENIU ROZDZIAŁU, MENDO! Gdybym tu przypadkiem nie weszła (serio, przypadkiem), żyłabym w błogiej nieświadomości, bo zajebisty system bloggera znów nie powiadomił mnie o notce -.-'
    Ale dziękuję za dedyka ^^ Notka ciekawa, choć tyle tych postaci, że się chwilami gubię xD No i mało było Saso, szkoda :< Ale i tak zajebiste, więc nie bój nic ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Saso... *q*... ty wiesz jak ja go kocham,nie? Powiem tak notka jest cuuudowna... Nic tylko czekać na następną część i dalszą akcję
    W ogóle ten ostatni tekst z żądzą krwi mnie przeraził.... Sądzę,że ktoś tu będzie miał przesrane... Tylko nie wiem kto... Czy to Kat czy może cała reszta ziomków( w tym Sasoooo *q*). A tak właściwie to kutwa nie mogłam doczekać się notki. Nie dało się jej szybciej pisać???? Ale i tak cieszę się,że jest!! :D

    Czekam(Pamiętaj!! :D) i pozdrawiam :P
    Otaku-chan

    PS:. Moim zdaniem kochaniutka przerwa ci się należy. Szkoła i te twoje wszystkie blogi... Jak ty znajdujesz na to czas? Ja mam jednego bloga i sama ledwo wyrabiam. >_<

    OdpowiedzUsuń
  4. Krótko!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Pff! Ale co tam ciekawie, a ten pomysł z małżeństwem jest cudny! Cud - miód! Yuki się cieszy! Szkoda, że Uruha nie poszła. Znając ciebie wymyślisz coś :D
    -Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Twój blog został nominowany do Liebster Award!
    Więcej szczegółów tutaj: http://mlodsze-siostry-lidera.blogspot.com/p/blog-page.html

    OdpowiedzUsuń