Dedyk
dla Ahiru.
******************************************************************
-
To co? Mogę cię zapłodnić? - zapytał, kiedy już oderwał się
ode mnie.
Usmiechnęłąm
się.
-
Ależ prosze bardzo - odpowiedziałam.
Potem
juz tylko w pokoju słychać było nasze przyspieszone oddechy, jęki
zadowolenia i czasami śmiechy.
Potem
film mi się urwał, a ostatnie, co pamiętałam, to
charakterystyczne ciepło w swoim organiźmie i czuły pocaunek
ukochanego.
*** Katsumi ***
"
- Nie nauczę się tego, sensei - mruknęła, po czym usiadła na
ziemi, skrzyżowała ręce, wydęła policzka no i zrobiła obrażoną
minę.
Westchnęłam.
-
Musisz po prostu skupić chakrę w dłoniach, a potem uderzyć.
Uwierz w siebie - powiedziałam, uśmiechając się przyjaźnie.
Dziewczynka
popatrzyła na mnie, po czym uśmiechnęła się, jak to ma w
zwyczaju, a potem podniosła się z siadu.
-
A postawi mi sensei ramen? - zauważyłam ten błysk w oku, i jej
rozpromienioną twarz. Nie mogłam jej odmówić, miała taki zapał
w sobie. I chęć zjedzenia tego ramen,
Uśmiechnęłam
się.
-
No dobrze. Pod warunkiem, że teraz rozwalisz tą skałę - wskazałam
na dość sporych rozmiarów kamień.
Popatrzyła
na niego swoimi inteligentnymi oczami, po czym popatrzyła na mnie z
małą obawą. Ona tak cholernie mi ją przypomina..
-
Jakie jest ryzyko, że nie skupię dobrze chakry, a udeżę w tą
skałę z całej siły? - widzę ukryty w niej potencjał. Tylko ta
cholera jeszcze tego nie wie, albo po prostu udaje, że nie wie.
-
Możesz porzegnać się z dłonią - odpowiedziałam. Trochę ją tym
przestraszyłam. I o to chodziło.
-
Muszę rozwalić to duże, skamieniałe coś, bo inaczej moja dłoń
będzie martwa - mruknęła do siebie, przełykając ślinę. A po
chwili widziałam jej skupiony wzrok i twarz. Pełna koncentracja.
Uda
ci się.
Pognała
przed siebie, podniosła dłoń, po czym z lekkim okrzykiem, uderzyła
w skałę. Na jej szczęście, rozpadła się. I to dość solidnie.
Usmiechnęłam
się, widząc jej zadowoloną minę. Byłam dumna z tego dziecka.
Przecholernie. W końcu, to jest moja uczennica. Nie tykać, bo
zajabię.
-
Brawo! Mówiłam! Musisz wierzyć, że się uda, bo to wiara czyni
cuda - ostatnie zdanie wypowiedziałam normalnie, bo dziewczynka
podeszła do mnie, cała rozpromieniona.
-
To tylko dzięki tobie, Katsumi - sensei! - krzyknęła, uśmiechnąjąc
się słodko.
-
To teraz idziemy na ramen, co? - zapytałam, również
podekscytowana.
-
Oczywiście! - odkrzyknęła.
Ruszyłyśmy
przed siebie, a ja powiedziałam:
-
Jestem z ciebie dumna, Tenone. "
Otworzyłam oczy. Jak
zwykle, po udanym seksie, poczułam zimno w okolicy piersi. Zakryłam
je kołdrą. Kątem oka spojrzałam na zegarek. Czwarta czterdzieści
dziewięć.
Zastanowiłam się,
dlaczego śniła mi się akurat Tenone.
Wstałam, pocałowałam
jeszcze czerwnonowłosego w policzek, po czym weszłam do łazienki.
Ubrałam się w swój strój ninja, który składał się z
granatowego kimona, przepasanego szaro błękitnym pasem. Do tego był
taki jakby kombinezon z kołnieżem jak golf, tylko ten kołnież był
taki bardziej przylegający, a cały kombinezon, był czarny. Do tego
takie jakby siatkowe dodatki - coś ala szeroka bransoletka, na prawą
rękę, do tego coś ala leginsy do połowy ud, również z tego
samego materiału, co bransoletka. Wysokie buty, czarne, odsłaniające
zewnętrzną część stopy, potem było coś takiego dziwnego, przy
złączeniu się palców (nie umiem tego opisać), no a same palce
były odsłonięte. Ubrałam swój naszyjnik, a potem rękawiczki.
Włosy poczesałam, a potem puściłam je luzem. Sięgają mi pupy.
Twarz mi się zmieniła. Jestem z siebie dumna.
Kiedy wyszłam z
łazienki, z zamiarem pakowania się na misję, coś mnie trzasło.
Mianowicie - uczucie, że ktoś mnie podgląda. Ale to nie był
Sasori, jego nie było w pokoju. Popatrzyłam w lewo, Nezumi
siedziała na półce i obserwowała mnie. Była wyraźnie
zaniepokojona.
- Co się stało, Nez?
- zapytałam, patrząc na jej spiętą twarz.
- Nie idź na tą
misję - powiedziała, bez chwili wahania. Ogarnęło mnie wielkie
uczucie niepokoju - Wyczuwam niebezpieczeństwo, które na ciebie
czycha. Widziałam również twarz ojca Nikushimi, oraz twojej
kuzynki Ayane. Obydwaj spiskowali. Czuję, że stanie się coś
złego. Dlatego proszę cię, nie idź tam - zakończyła, a ja
uważnie słuchałam każde jej słowo.
Ogarnęło mnie dziwne
uczucie, takie... takie uczucie, wewnętrzy głos, które również
mówiło, żebym nie szła. Coś musiało być na rzeczy. A ja ufam
swoim Stróżom.
I chociaż czułam, że
coś złego się stanie, ja nie mogłam powiedzieć "nie".
- Nezumi, nie mogę
tak po prostu powiedzieć nie. Lider jest liderem - jego słowo jest
święte. Czuję, że coś jest nie tak, ale nie mogę się
sprzeciwić. Przepraszam - powiedziałam.
Popatrzyła na mnie ze
zrozumieniem, ale też troską.
- Wiem. Ale proszę,
trzymaj się zawsze blisko Sasori' ego. Czycha na ciebie
niebezpieczeństwo, które może okazać się zgubą dla twojego
klanu. Jestem przy tobie z Sumire. My zawsze ci pomożemy. Uważaj na
siebie, Kat - powiedziała, po czym zniknęła tak, jak dzień temu w
gabinecie lidera.
Stałam jak kołek na
środku pokoju, no i nie mogłam ogarnąć myśli.
Po prostu.
Zaczęłam się bać.
Ale nikomu o tym nie powiem. Po prostu będę zawsze blisko
ukochanego.
Spakowana, usiadłam
na łożku, i zaczęłam patrzeć się na wskazówki zegara, czekając
na koniec dnia, który nie okaże się być szczęśliwym.
~*~
- Daleko jeszcze? -
jęczała Shimi, gapiąc się w chmury - Jestem głodna.
Westchnęłam.
- Ty wiecznie kurwa
jesteś głodna, kretynko - mruknął Deidara, siedzący na głowie
glinianego ptaka.
- Spierdalaj, pedalski
ćwoku - oddała pieknym za nadobne Nikushimi.
- Macie udawać
małżeństwo, a nie kurwa skłóconych gówniarzy, pamiętacie? -
zapytał Sasori, wyraźnie zirytowany ich zachowaniem - Deidara, to
jest kobieta. Chamuj słownictwo. Nikushimi, ty z koleji skończ
marudzić, no i przestań go tak jechać.
Blondyni popatrzyli na
siebie, po czym każde odwróciło się do siebie plecami.
- Jebana księżniczka
- Deidara.
- Cholerny laluś -
Nikushimi.
Sasori, zrezygnowany,
przejechał sobie dłonią po twarzy, z jękem zrezygnowania. Ja
dalej gapiłam się na niebo, zamyślona.
"
Jestem
przy tobie z Sumire. My zawsze ci pomożemy. Uważaj na siebie, Kat "
Jej słowa ciągle
tkwiły mi w głowie. A uczucie niepokoju z każdą minutą rosło we
mnie.
- Katsumi? - zapytał
Sasori, a ja popatrzyłam na niego - Jesteś jakaś niedostępna.
Stało się coś?
Uśmiechnęłam się
sztucznie, po czym powiedziałam:
- Wydaje ci się.
Jestem po prostu zmęczona.
Ale
ściema.
Odezwał
się głos w mojej głowie. Prawda, ściema. Nie mogę powiedzieć
mu, o co chodzi.
Sasori patrzył się
na mnie uważnie, tak jak pozostali towarzysze. Ich wzrok przeszywał
mnie na wylot.
-
Zostawcie Księżniczkę
w
spokoju - odezwał się głos za mną. Przed skrzydłem glinianego
ptaka siedział mężczyzna. Z pięknymi, błękitnymi oczami,
ostrymi zębami, czarnym ogonem (ogonki są Kawaii - autorka xD),
czarnymi rogami, czarnymi, nietoperzymi skrzydłami. Jego czerwona
czupryna opadała mu na twarz. Wyglądał jak diabeł.
- Co ty tu robisz,
Samael*? - zapytała Nikushimi, przyglądając się demonowi.
- Wyszedłem
zaczerpnąć świerzego powietrza - odpowiedział, uśmiechając się
do niej zadziornie.
- Idiota z ciebie, no
i to tyle - odezwała się kobieta. Siedziała na ogonie gliniaka
(tak, nie wiedziałam, co wymyślić, żeby słowa się nie
powtarzały xD - autorka.). Blondynka, proste długie włosy,
brązowe, piękne oczy. Jej głowę otaczał anielski blask, a ona
sama posiadała skrzydła tego stworzenia. Jej szata trzepotała na
wietrze.
- Mei? Ty też? -
odezwała się zrezygnowanym głosem Shimi.
- Kto tu jest idiotą,
ten jest - odezwał się demon.
-
Nikushimi? Czy to nie są przypadkiem twoi Opiekunowie?
- zapytałam, patrząc się na stworzenia boskie i diableskie.
Demonica westchnęła,
po czym odpowiedziała:
- Tak. Anielica to
Mei, a diabeł to Imamashi. Moi Strażnicy.
- Pff. Oni są
podwładnymi, i tyle. Znaczy, że Mei jest Serafinem, czy tam
Cherubinem, tego nie wiem, ale Samael jest Zbuntowanym Aniołem,
Królem Śmierci - Odezwała się Nezumi, patrząc na Mei, no i na
Samaela.
- Kiedy ty tu kobieto
przyszłaś? - zapytałam.
- Teraz -
odpowiedziała.
-
Moje uszanowanie, Księżniczko
od
siedmiu boleści - odparł Samael, patrząc na moją Nezumi.
- Mei jest Serafinem -
powiedziała Sumire, która też ni z tąd, ni z owąd, pojawiła się
obok drugiej anielicy.
- Mamy zlot debili,
czy co? - zapyta Deidara.
Wszystkie istoty
boskie i diableskie popatrzyły jak jeden pies na blondyna, dając mu
do zrozumienia, że niech się lepiej liczy ze słowami. Deidara zaś
widząc twarz takiej na przykład Nezumi, umilkł.
Tak, jej wzrok to
dopiero potrafi zabić.
-
Nie ważne. Nie zwracajcie uwagi na tego tępego debila, on nie mówi
nic mądrego - mruknął Sasori, na co Opiekunowie
ryknęli
śmiechem, a Deidara prychnął:
- Oii, Sasori no Danna! Nie jestem tępym debilem!
- Oii, Sasori no Danna! Nie jestem tępym debilem!
- Gdybyś nim nie był,
nie powtarzał byś moich słów. - Mrunkął ponownie Skorpion.
A
ja patrzyłam się w przestrzeń, słuchając śmiechów Stróżów.
- Oi, Katsumi! - ręka
Nikushimi była bardzo blisko mojej twarzy.
Obudziłam się i
nieprzytomnym wzrokiem popatrzłyam na... Ekhem. Na siostrę.
- Wszystko gra? -
zapytała, patrząc isę na mnie.
Przymróżyłam oczy,
bolała mnie głowa. A przed chwilą coś mi zaczęło piszczeć w
podświadomości. Ból był co raz bardziej nie do znesienia.
Chwyciłam się za
skronie i zaczęłam je masować. Pisk i ból w czasce narastały.
- Coś mi piszczy w
głowie.. - powiedziałam.
Teraz do tego
wszystkiego doszło wiercenie w jakiejś części mojego mózgu,
poczułam to bardzo wyraźnie. Aż krzyknęłam z bólu. Chwilę
jeszcze kontaktowałam, ale nie słyszałam głosów. Postacie były
zamglone. A wśród moich przyjaciół można było dostrzec jakąś
dziwną aurę.
Aurę nienawiści i
żądzy krwi.
*********************************************************************
Samael* - z Pisma
Świętego jest to Anioł Śmierci, który zbuntował się Bogu i
został wygnany z Nieba. Dokładnie to nie wiem, czy to jest
zbuntowany Archanioł, czy może były Serafin czy Cherubin. To można
se wstukać ;)
No, po trzech
tygodniach pisania tego, może nawet więcej czsu mi to zajęło (!),
w końcu to skończyłam. Rozdział to nie rewelacja, ale chyba
przejdzie.
Miała być misja,
jest jej początek.
Naprawdę męczy mnie
pisanie tych blogów, cholernie.
Jeszczemiałm zrobić
zamówienia, nie zrobiłam. Jestem tak żałosna, że żal i ból
dupę ściska.
Nie miałam ochoty.
Miałam zrobić te cholerne prace, a nie zrobiłam. Ahiru, ja coś
wysktrobię ze swoich plików na kompie, bo te tamte - nic z nich nie
umiem zrobić.
Możesz na mnie pluć,
proszę bardzo - w twoich oczach mogę być nieodpowiedzialna.
Trudno. Ale powiedziałam, że wykonam, to wykonam - Tylko naprawdę.
CZas mnie cholernie ściga. So close.
Wszystkie moje blogi
stoją w miejscu. Ja pierdolę.
A! Zapomniałabym!
Ponad 10 tysięcy wejść na tego bloga tak mnie zmotywowało, że
dokończyłam te wypociny xd DZIĘKI Z CAŁEGO SERCA! ;D
A. No i przepraszam za wszelkie opóźnienia. Kolejny rozdział nie pojawi się szybko, bo, iż, ponieważ Naruto zaczyna mnie trochę nudzić. Ale postaram się, naprawdę.
A. No i przepraszam za wszelkie opóźnienia. Kolejny rozdział nie pojawi się szybko, bo, iż, ponieważ Naruto zaczyna mnie trochę nudzić. Ale postaram się, naprawdę.
Pozdrowienia, całusy
Utau Yami.
I wkońcu upragniony rozdział :D ciekawe co jest Katsumi...?? Nie mogę się doczekać nexta :D
OdpowiedzUsuńYami, ja Cię zamorduję.
OdpowiedzUsuńJa Cię rili serio kurwa zamorduję.
Nie za arty, bo coś się wykombinuje (choć bez Twojej pomocy będzie naprawdę ciężko), nie za to, że długo nie było rozdziału, bo rozumiem, że jesteś zabiegana, nie za to, że nie wiadomo kiedy będzie następny rozdział, bo ja i tak będę czekać.
ZA TO, ŻE MNIE NIE POWIADOMIŁAŚ OD RAZU PO WRZUCENIU ROZDZIAŁU, MENDO! Gdybym tu przypadkiem nie weszła (serio, przypadkiem), żyłabym w błogiej nieświadomości, bo zajebisty system bloggera znów nie powiadomił mnie o notce -.-'
Ale dziękuję za dedyka ^^ Notka ciekawa, choć tyle tych postaci, że się chwilami gubię xD No i mało było Saso, szkoda :< Ale i tak zajebiste, więc nie bój nic ^^
Saso... *q*... ty wiesz jak ja go kocham,nie? Powiem tak notka jest cuuudowna... Nic tylko czekać na następną część i dalszą akcję
OdpowiedzUsuńW ogóle ten ostatni tekst z żądzą krwi mnie przeraził.... Sądzę,że ktoś tu będzie miał przesrane... Tylko nie wiem kto... Czy to Kat czy może cała reszta ziomków( w tym Sasoooo *q*). A tak właściwie to kutwa nie mogłam doczekać się notki. Nie dało się jej szybciej pisać???? Ale i tak cieszę się,że jest!! :D
Czekam(Pamiętaj!! :D) i pozdrawiam :P
Otaku-chan
PS:. Moim zdaniem kochaniutka przerwa ci się należy. Szkoła i te twoje wszystkie blogi... Jak ty znajdujesz na to czas? Ja mam jednego bloga i sama ledwo wyrabiam. >_<
Krótko!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPff! Ale co tam ciekawie, a ten pomysł z małżeństwem jest cudny! Cud - miód! Yuki się cieszy! Szkoda, że Uruha nie poszła. Znając ciebie wymyślisz coś :D
-Pozdrawiam i życzę weny.
Twój blog został nominowany do Liebster Award!
OdpowiedzUsuńWięcej szczegółów tutaj: http://mlodsze-siostry-lidera.blogspot.com/p/blog-page.html
Kiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuń