środa, 6 lutego 2013

Rozdział VII " Watashi..."



Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale na początku miałam grypę, a dwa dni później wylądowałam w szpitalu. Więc myślę, że mnie nie zakatujecie^^
Ten rozdzialik dedykuję: Patrycji Bubie (chyba dobrze odmieniłam xD). Taka mała informacja: Dopuki jesteś z tą szmatą na wyjeździe, to wiedz, że nie ufam ci juz tak bardzo, jak przedtem i łączy nas tylko twoja postać. I te twoje przeprosiny przez sms są gówno warte. Nawet nie zadzwoniłaś, jak byłam w szpitalu. Dzięki. Widać dla ciebie przyjaciele się już nie liczą, tylko szpanujesz, że w SPA jesteś. Gówno ci to pomoże. Tyle do powiedzenia mam Bubie. A Neko Fuyu i Isabel Witther też dziękuję za komcie i dedyk również jest dla was ;3. Aaa.. Zapomniałam. Jeszcze niedawno wtajemniczonej, tak myślę xD, Zuari Shizen.
Myślę, że Asoka Volo Matsuya powróciła i jest tu z nami^^ Memory, co do tego rysunku, to wziełam przemianę Utau, ale zawsze mi się myliły Eru i Iru, to nie powiem ci, jaką przemianę. Wiem, że aniołek^^ Jednak, było trudne do rysowania, więc je zmieniłam^^ Ale, dobrze główkujesz^^ :3 Enma Kirei.. Dzięki za komcie, wielkie dzięki^^ Dla ciebie też jest dedyk^^ :3
PS: Zuari - chan, podoba mi się twój blog. Czekam na nexxta, więc się pośpiesz xD

*** Katsumi ***

- Hidan kurwa zajebię cię! - krzyknęłam do ucha siwowłosemu, który odważył się mnie podnieść. Przełożył mnie sobie tak, jak Święty Mikołaj worek z prezentami.
- Wiem, że nie! - krzyknął zadowolony z siebie Hidan.
- Ja też wiem, że nie, ale tak kurde mówię! Puść mnie do jasnej cholery! - wydarłam mu się do ucha.
- Nie! - krzyknął siwowłosy.
Nie wytrzymałam. Ni z tąd, ni z owąd, w mojej dłoni pojawiła się kosa i przecieła biednego Hidanka, a raczej odcięła jego głowę. Hahaha! Upadłam z gracją na palce u stóp, ale potem opadłam na całą powierzchnię.
Wszycy, oprócz Hidana, zaczęłi się śmiać.
- No co? Było mnie puścić.. - powiedziałam z poważną miną, ale potem wybuchałm śmiechem.
- Z czego się kurwa śmiejecie!? - krzyknęła odcięta głowa Hidana.
- Z ciebie, kutasie - powiedział Deidara, kopiąc z wściekłą główkę Jashinisty.
To sprawiło, że zaczęliśmy się jeszcze bardziej śmiać.
- Deidara to było piękne - powiedziałam, ocierając łzy, które "popuściłam" ze śmiechu.
- Dobra, haha, uśmiałem się jak koń - mruknął Hidan - A TERAZ ŁASKAWIE MOŻE MNIE POZSZYWACIE!!??
- Pozszywam cię, ale zabiorę ci za to twoje fundusze z przyszłych 3 misji - powiedział Kakuzu.
- Cholerny materialista! Jashin cię ukara! - krzyknął Hidan.
- Nie to nie - Kakuzu wzruszył ramionami i zaczął się oddalać. Wszyscy zrobiliśmy tak samo.
- Nosz kurwa, Kakuzu, pozszywaj mnie! Zabierz sobie te cholerne pieniądze, ale mnie napraw! - krzyknął za nim siwowłosy.
- Wreszcie zmądrzłeś - powiedział Kakuzu i podszedł do gadającej głowy. My poszliśmy do kuchnio - jadalni.
- Głodny jestem - powiedział Kisame.
- Zrób se kanapkę, albo coś w tym stylu - powiedziałam i podeszłam do szafki, na której stał czainik. Kawe dostrzegłam na.. Kurwa, zajebię!
- Czy to Kisame wieszał kurwa te szafki!? Robicie to specialnie! - krzyknęłam, wdrapując się na szafkę.
- Czekaj mała, pomogę ci - powiedział rybiasty, podchodząc do mnie, łapiąc za biodra. Posadził mnie sobie na barkach, a ja zadowolona, zaczęłam szukać kawki^^ :3
Gdy już znalazłam, Kisamcio zdjął mnie sobie. Nalałam wody do czajnika i czekałam, aż się zagotuje. Odwróciłam się w stronę pozostałych. Gapili się na mnie. Głośno wypuściłam powietrze z płuc.
- Sami nie umiecie? - zapytałam błagalnie.
- Ty robisz lepszą:3 - odpowiedzieli chórkiem i popatrzyli na mnie jak kotek ze Shreka.
- Nie - odpowiedziałam, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Noooo plooooosimmmmyyyyy!!! - wydarli się.
- Nie - odpowiedziałam.
- Katsumi, plooosimyyyy!! - krzyknęłi i zrobili się jeszcze bardziej słodcy. I jak tu nie mięknąć?
- No dobra - wymamrotałam - Ale ja chcę coś w zamian.
- Dajesz - powiedział lider.
- Jeszcze nie wiem, ale coś wykombinuję xD - powiedziałam i zalałam kawę.
Przyniołam wszystkim pod nos kubki. Jak w przedszkolu, wszyscy odpowiedzieli:
- Dzię-ku-je-my!
Strzeliłam sobie dłonią w twarz, potocznie mówiąc, zrobiłam faceplama^^
- Proszę.. - odparłam zrezygnowana. Podniosłam czainik, żeby sobie też zrobić kawę, ale spotkało mnie zaskoczenie..
- Kurwa - zaklnęłam pod nosem.
Wszyscy popatrzyli na mnie. Odezwała się Konan:
- Nie starczyło ci?
- Nie - powiedziała i popatrzyłam na nich miną zbitego psa.
- Oj, nie smutaj skarbie - powiedziała niebieskowłosa i przytuliła mnie.
- Ale ja tak bardzo chciałam się napić kawy.. - powiedziałam.
- Wiem. Zrobimy ci imprezę! - krzyknęła Konan.
- Protestuję i nie pozwalam! - krzyknął Kakuzu, który właśnie wszedł do kuchni z Hidanem.
- Ty nie masz tu nic do gadania! - krzyknęła kobieta i stanęła przed Kakuzu. Ten tylko przychnął.
- Nie będziemy marnować pienędzy na imprezę jakieś głupiej i kapryśnej dziewczynki! Ile ona ma lat!? Cztery!? Jest już duża, więc niech nie stroi fochów! - krzyknął Kakuzu.
Popatrzyłam na mężczyznę, unosząc lekko brew ku górze. To zwistowało kłopoty.
- Ja kapryśna? W nie tym życiu, kochanienki! - krzyknęłam i stanęłam przed mężczyzną, dłonie dając na biodra. Popatrzył na mnie z góry, co mnie jeszcze bardziej wkórzyło - Może jestem mała, ale czterech lat nie mam! Problem, że jestem mała!? Mam prawo do tej imprezy! Nie będziesz mi nic mówić, co mam robić! Przestań być takim cholernym i zadufanym sobie materialistą! Przecierz życie nie kręci się tylko i wyłącznie na pieniądzach!
- Właśnie, że.. - nie było mu dane dokończyć.
- Kurwa nie przerywaj mi! - krzyknęłam do zszokowanego Kakuzu - Pieniądze, pieniądze i pienądze! Wiesz co, mam je głęboko w dupie! Moim zdaniem pieniądze szczęścia nie dają!
- Nie prawda - mruknął.
- Nosz kurwa, mówiłam, żebyś mi nie przerywał!? - znowu mu przerwałam - To prosze. Jedz pienądze. Spij z pienędzmi, pieprz się z kasą. Droga wolna. Ale ja i tak zrobie tą imprezę! I koniec kropka! Poproszę kasę na alkohol.
- A przed chwilą.. - znowu mu przerwałam.
Moja kosa powędrowała obok jego gardła.
- Nie denerwuj mnie już i daj mi kasę - miałam taki groźny wyraz twarzy, że dał mi kasę. Ale tylko 1000 jenów.
- Ty chyba kpisz - powiedziałam. Dołączył się Hidan i Deidara.
- Właśnie! Za to nawet się pożądnie nie najebiemy! - krzyknął Jashinista.
- Cholerny materialista! - krzyknęłam razem z Deidarą.
- Cholerne pijaki! - krzyknął Kakuzu. Wszyscy patrzli się na tę scenę z rozbawieniem.
- Przecież pijaki muszą się trzymać razem - powiedział Kisame.
- Ej! Bez takich mi tu, rybko ty moja :3 - powiedziałam. Zauważyłam, że z kieszeni Kakuzu wystaje dość spora sumka pieniędzy. Dotknęłam jego karku moją kosą.
- No daj! - krzyknął Deidara.
- Nie. Idę do siebie - powiedział Kakuzu i sę ulotnił. Jednak, jego pienądze powędrowały do moich rąk.
- Jak ty.. Jesteś booska :3 - powiedział Hidan.
- Jak go dotknęłam kosą^^Wtedy dotknęła go moja chakra i linka przesunęła się do jego kieszenii. I oto zdobyłam hajs^^ - powiedziałam. Ojć, jestem niegrzeczna 3:D
- A takim razie ja z Hidanem idziemy kupić zapasy^^ - powiedział Deidara.
- Tylko kupcie coś mocnego! - krzyknęłąm do oddalających się mężczyzn.
- A jakby inaczej? :D - usłyszałam jeszcze głos Hidana.
Trzask drzwi oznajmił, że wyszli z organizacji.
- Ja idę do siebie - powiedziałam.
- Poczekaj, mała - usłyszałam głos Sasori' ego.
Dogonił mnie. Poszliśmy w milczeniu do jego pokoju. Opadłam na łóżko i powiedziałam:
- Ale nikomu nie powiesz, prawda?
- No, nie powiem. Ale zależy, o czym - Sasori.
- No, o naszej "gorącej nocce" - zrobiłam się czerwona.
- Wielka Katsumi się rumieni? - Sasori uniósł brew do góry, lekko się uśmiechając.
- Nie prawda.. - powiedziałam.
- Dobra, nie ważne - powiedział Sasori, podchodząc do łóżka.
Cisza.
Nie wytrzymałam i powiedziałam:
- Nic mi się nie chce - powiedziałam i przeciągnęłam się.
- Ale imprezy się doczekać nie możesz, prawda? - powiedział lalkarz o usiadł obok mnie.
- Heh, jestem zagorzałym alkoholikiem, więc nie mogę się doczekać - powiedziałam i się uśmiechnęłam.
- Nie wyglądasz - powiedział Sasori.
- Ale jestem - odpowiedziałam i wstałam - idę do kuchnii.
- To sobie idź - powiedział lalkarz.
- Ejj, Sasori.. - zaczęłam i tajemniczo się uśmiechnęłam.
- Hmm..? - mruknął czerwonowłosy.
- Zrób mi lalkę! - krzyknęłam, uśmiechając się od ucha do ucha.
- Sama sobie zrób - powiedział oschle.
- Nie umiem - powiedziałam.
- To co z ciebie za lalkarz? - zapytał.
- Taki, jaki z ciebie mężczyzna - powiedziałam i podeszłam do drzwi.
- Możesz jaśniej? - zapytał Akasuna.
- Czyli żaden^^ - gdybym szybko nie wyszła z pokoju, to dostałabym czymś w głowę.
- Katsumi, wracaj! - usłyszałam krzyk lalkarza.
- Nie! - krzyknęłam i zniknęłam w korytarzu.

~*~

*** Narrator ***

- Ej, Deidara, kup mi to! - krzyknął Hidan.
- Po co ci prezerwatywa? - zapytał blondyn.
- Nigdy nie wiadomo, kiedy będzie potrzebna.. - wyszczerzył się siwowłosy.
- Nie kupię ci - Deidara.
- No ploooosęęęę!! - Hidan * zkłada ręce jak do modlitwy *
- Nie. Przyszliśmy tu po towar, a nie po kondony - Deidara.
- Ale z ciebie kutas - Hidan.
- Dobra, dobra - powiedział Deidara, łapiąc butelkę sake.
- Jak nie to, to to *Hidan pokazuje pudełko tabletek* - siwowłosy.
- A to co? - Deidara *przygląda się pudełku i patrzy na Hidana z podełba*.
- No kup! - Hidan.
- Czy to pigółki gwałtu? - Deidara.
- Nigdy nie wiadomo, czy.. - Hidan.
- Będzie potrzebna. Nie rób sobie nadzieji, przecież Katsumi i Konan się nie dadzą - Deidara.
- A kto powiedział, że to o nie mi chodzi, pedałku? - Hidan *pociera rączki i nibezpiecznie zbliża się do blondyna*
- Odsuń się odemnie! Nie jestem babą! - krzyczy Deidara i grozi Jashiniście gliną.
- Dobra, dobra.. - Hidan - Pożartować sobie nie można.. Ale to nie zmienia faktu, że jesteś pedałkiem i babą.
Deidara rzucił się na Hidana.
- Nie jestem pedałem, kutasie! - blondyn.
- Pedał, pedał! - Hidan *dostaje w nos od Deidary i tym samym blondym mu go łamie*.
- Czy mogę prosić pana zboczeńca, żeby razem z koleżanką opuścił ten sklep? - sprzedawca.
- Co kurwa!? - Hidan i Deidara.
Deidara podchodzi do działu z alkoholem ponownie, otwiera zwój i wszystko w nim pieczętuje. Hidan zabija sprzedawcę. Gdy już wyszli ze sklepu, Deidara wysadza budynek i pozostałych w nim obywateli.
- Możemy iść, un - Deidara.

~*~

*** Katsumi ***

Usłyszałam trzask drzwi. Odłożyłam gazetę, poszłam do drzwi i zmierzyłam wzrokiem osoby, które weszły do salonu.
- Gdzie macie towar? - zapytałam.
Deidara wyciągnął zwój.
- Główka pracuje - powiedział blondyn.
- To ty masz mózg? - zapytałam i słodko się uśmiechnęłam.
- Musisz być blondynką, skoro teggo nie wiesz, że mam mózg - Deidara uśmiechnął się tryjumfalnie.
- Obrażasz sama siebie, blondyneczko :3 - powiedziałam, wyrwałam mu zwój, schowałam do tylniej kieszenii spodenek i popatrzyłam na Hidana. Deidara stał i zabijał mnie wzrokiem.
- Co ci się w nos stało? - zapytałam i podeszłam bliżej Jashinisty.
- Pewna tępa blondynka mi go złamała - powiedział siwowłosy.
- Dać się dziewczynie pobić.. *kiwie głową i zakłada dłonie na piersiach* - powiedziałam.
- Kurwa nie jestem dziewczyną! - krzyknął Deidara.
- Za taki suchar dostaniesz puchar - powiedziałam i uśmiechnęłam się tryjumfalnie.
Deidara cały wkórwiony wyszedł z salonu i poszedł coś rozpierdolić.
- Idę do Sasori' ego, wyleczy mnie - Hidan.
- Wyleczę ci to. Siadaj na kanapę - powiedziałam.
- To ty jesteś medykiem? - Hidan.
- Po części. Praktycznie nikt o tym nie wie - ja.
- Jesteś tajemnicza - Hidan.
- Wiem. - ja.
I zaczęłam mu to leczyć. Zachwilę po ranie nie było śladu.
- Dzięki^^ - Hidan.
- Spoko^^ - ja.
- Heh, nie możesz się już doczekać, co? - Hidan rozsiadł się wygodnie na kanapie i uśmiechnął się nonszalancko.
- Jestem alkoholikiem, więc to pewne, że nie mogę się doczekać^^ - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Ty alkoholokiem? - zapytał Hidan, robiąc mi miejsce na kanapie.
- Tak, ja - usiadłam obok niego.
- Dlaczego jesteś taka mała? Przecież masz 21 lat, no nie? - zapytał po chwili ciszy siwowłosy.
- Mam 20 lat, a mała jestem dlatego, że to chyba kwestia genów^^ - powiedziałam.
Wstałam. Zaczęło mnie coś uwierać w tyłek. Był to zwój z alkoholem i..
- O kurwa! A ja go szukałam! - krzyknęłam i szybko rozwinęłam.
"FORTEPIAN" - pierwsza przegródka z pieczącią na zwoju.
"PERKUSJA" - druga przegródka.
"GITARA ELEKTRYCZNA" - trzecia. Po co mi ona, jak na niej nie gram i nie umiem grać?
"MIKROFONY I SŁUCHAWKI" - czwarta.
"SPRZĘT DO PRZERÓBEK" - piąta.
"INNE" - szósta.
Podjarałam się jak dziecko. Odpieczętowałam sobie przegródkę "INNE". Wyleciały m.in. papier nutowy, Mp3, płyta z podkładami i oryginalne piosenki, które potem przerabiam i śpiewam.
- Po chója ci to? - zapytał siwowłosy, pomagając mi zbierać porozsypywany papier nutowy.
- Hm.. Śpiewam, gram, piszę piosenki, przerabiam je na swój sposób, a potem przegrywam je na płytę - powiedziałam i włożyłam je do teczki.
- A co już napisałaś? - zapytał Hidan, siadając obok mnie na podłodze.
- "Because Of You"* - powiedziałam.
- Po jakiemu to? - zapytał siwowłosy, przeglądając nuty na pianino, które mu wręczyłam.
- Anglielsku - powiedziałam.
- Heh, to ty umiesz gadać po angilesku? Coś nowego - odpowiedział. - Wiesz chociaż, jak się przedstawić po tym dziwnym języku?
- My name's Katsumi - odpowiedziałam.
- A nie Hirohito Katsumi? - zapytał.
- Tylko w Japonii się tak przedstawia - powiedziałam - Tam się najpierw mówi imię, potem nazwisko. W całej Europie jest coś takiego i w USA..
- O kurwa, jakie to skomplikowane.. - powiedział siwowłosy, patrząc na mnie.
Cisza.
- Ej, zaśpiewaj mi to! - krzyknął, pokazując mi nuty.
- Nie umiem śpiewać. - powiedziałam.
- Nie pierdol, śpiewaj - powiedział Hidan.
Zamyśliłam się.
- Co za to będę miała? - zapytałam.
- Doleję ci więcej do kieliszka - szepnął mi do ucha Jashinista.
- Dobra, wchodzę! - krzyknęłam i odpieczętowałam fortepiam i perkusję. Do tego stworzyłam jednego klona.
- Po co ci klon? - zapytał Hidan.
- Zaraz się przekonasz - odpowiedziałam.
Usiadłam za fortepianem. Klon powędrował do perkusji. Ja zaczęłam grać i do tego śpiewać.
<Nightcore - "Because Of You" ~ po pewnym czasie usłyszycie też perkusję, więc wyobraźcie sobie
Katsumi grającą na pianinie i perkusji. Do tego śpiewającą^^ :3
link:   http://www.youtube.com/watch?v=59qiDh_Zx_U>
Przy piosence, którą teraz słuchacie, zaczęli się schodzić pozostali członkowie Aka. Ostatni wszedł lider z Kakuzu. Kiedy skończyłam, popatrzyłam na wszystkich. Totalny szok. Heh, przecież ja nie umiem śpiewać, to co tu takie zdziwienie?
- To było brzydkie, więc nie udawajcie, że się podobało - odpowiedziałam i zaczęłam pieczętować z powrotem sprzęt.
- Ej, na jej śpiewaniu można nieźle zarobić - powiedział Kakuzu.
Wszyscy przytaknęli.
- Nie będę śpiewać - powiedziałam.
- Będzesz - powiedział lider.
- Nie sama. To lepiej brzmi, znaczy się, te wszstkie piosenki lepiej brzmią, jak śpiewam z kimś - powiedziałam - Poza tym, musiałabym mieć odpowiednie pomieszczenie do takiego czegoś.
- Czyli? - zapytała biała połowa Zetsu.
- Kurwa, mała wymyśla. Przecież może śpiewać tutaj - czarna połówka. Zauważyłam, że jest bardziej chamska, niż ta biała.
- Jakbyście chcieli, żebym płytę nagrała, to muszę mieć specjalny pokój dzwiękoszczelny - powiedziałam i schowałam zwój w tylniej kieszeni.
Cisza.
- Czyli temat skończony. Nie śpiewam - powiedziałam.
- Pokaż ten zwój - powiedział lider.
Wal się, rudzielcu ~ pomyślałam, a raczej wysłałam mu telepatyczną wiadomość.
Kurwa, Katsumi, nie wkórwiaj mnie - lider.
Po co ci to? - zapytałam.
To my już jesteśmy na ty? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
Pogadamy o tym później. Zwoju ci nie pokażę, bo jest dla mnie za cenny, żeby dotykał go ktoś nieupoważniony - ja.
Nic więcej nie powiedział.
- Idę do.. - urwałam, bo nie mam swojego pokoju - kuchnii. Zawołajcie, jak wszystko przygotujecie - rzuciłam Hidanowi zwój - Pamiętaj, Hidan.
Ja wyszłam.

*** Narrator ***

- O czym masz pamiętać? - zapytał siwowłosego Itachi.
- Żeby wlać jej więcej alkoholu do kielicha- powiedział Hidan, rozkładając wódę i sake do przenośnej zamrażarki^^
- Że co kurwa!? - krzyknął Deidara.
- No chcaiłem, żeby mi coś zaśpiewała, to ją przekupiłem alkoholem - skończył odpieczętować alkohol.
- Nie wiem jak wy, ale ja idę się przebrać. Płaszcz zostawiam w pokoju - powiedział Kisame.
- Ja też pójdę - Konan.
- W takim razie my też - powiedzieli pozostali.
Do salonu wpadła Katsumi.
- Deidara! Płaciłeś coś za alkohol? - wydyszała czerwonooka.
- Nie, a co? - zapytał.
Szepnęła mu coś do ucha.
- Nie masz już? - zapytał po chwili blondyn.
- Nie, a bielizna też mi się już skończyła - szepnęła tak cicho, żeby tylko Deidara usłyszał.
On dyskretnie dał jej kasę, którą ona zapierdzieliła wcześniej Kakuzu.
- Dzięki! - i wybiegła tak szybko, jak się tu zjawiła.
- Co ona chciała? - zapytali wszyscy.
- Heh, nieważne - powiedział Deidara - i niech lider nie grzebie mi w głowie, bo będzie źle.
- Niestety, za późno - powiedział Pain - i trochę tego żałuję.
- Głupi jest lider i tyle - powiedziała Katsumi i ponownie wyszła z salonu. Kiedy ona tu.. A, nie ważne.
- To co ona.. - powiedzieli niewtajemniczeni.
- Nie ważne.. - odpowiedzieli Deidara i Pain.

~*~

*** Katsumi ***

Kurde, musiał mu grzebać w głowie? No musiał? Idiota, debil i głupia pomarańczowa parówka! No moja wina, że potrzebuję bieliznę i podpaski? Głupek. Przy okazji kupię sobie jakieś ubrania, bo chce mieć coś na zapas.

Doszłam do jakiegoś sklepu. Przekroczyłam próg i kolana się podemną ugięły. Kurwa, jakie mają tutaj ciuchy. Zajebiste. Wspaniałe. W moim stylu. Heh, nawet nie takie drogie. Poszalejemy sobie^^

Podeszłam do pierwszego wieszaka. Znalazłam takie zajebiste koszulki, hmm.. Potocznie zwane bokserkami. Chyba. Takie ciemnoniebieskie, czarne (:3), czerwone, białe i granatowe. Doczepione miały jakieś takie łańcuchy, do tej białej jeszcze przyczepili małą kokardkę. Hmm, może nie przepadam za takimi ciuchami, ale fajnie wyglądały^^ I były w moim rozmiarze, o dziwo.. Zabrałam je do koszyka, nie, do wózka, przecież dzisiaj szaleję z zakupami^^. Przeszłam do działu z koszulkami, które odsłoniły by mi brzuch. Tylko były takie luźniejsze. Jedna nawet była trochę dłuższa z tyłu, niż pozostałe. Była biało-żółta. Wzięłam trzy, nie, pięć, tylko inne były kolorystycznie. Przeszłam na spodenki i spódniczki. Spodenki: wzięłam cztery jinsowe, cztery takie jakby z materiału, jedne były takie.. Takie jak brzoskwinia, znaczy że taki miały kolor, a pozostałe były czarne, jedne białe. Wpakowałam do wózka. Spódniczki.. Oczywiście wybrałam takie, że dosięgały połowy moich ud. Czarna i granatowa, tylko tyle. Jeszcze raz przeszłam na koszulki. Tym razem zabrałam sobie topy. Na jednym było takie jakby rozmazane, piżdżąco - żółte serce, koszulka była zielona, taka neonowa. Wciępałam to do pozostałych ciuchów i przeszłam sobie na spodnie. Sześć par sobie zabrałam, heh. Potem buty^^ Wzięłam coś dla Konan, żeby nie poczuła się zazdrosna. Takie botki z łańcuchami, do tego rurki i luźną, zajebistą czarną koszulkę. Ja zabrałam sobie jeszcze trampki, czerwone i czane^^. Botki i szpilki^^ Konan też wzięłam^^

Heh, teraz bielizna.. Dziesięć par majtek, tyle samo skarpetek, jakieś nadkolanówki, cztery pary skarpetek za kolana.. Heh, sześć staników mi też powinno wystarczyć.. Potem zabrałm sobie pięć paczek podpasek. No co? Pozorny zawsze ubezpieczony..

Jakiś pierdoł do włosów też nie zabrakło w moim wózku^^ Kilka kokardek^^ Wiecie, tylko we włosach przeważnie noszę takie duperele, więc nie jestem walnięta. Gumki do włosów, wsówki.. Masakra. Ciekawe, ile za to zapłacę. Mam kasy dużo. Takie dwa potęrzne opakowania^^

Zauważyłam jeszcze stroje kompielowe. Zajebiste, jak dla mnie. Konan ubiera się podobnie do mnie, więc zabrałam jej jeden^^


Jej, wyszłam obładowana zakupami. Zapłaciłam.. Nawet nie wiem, ile, ale zostało mi jedno opakowanie^^ Zapieczętowałam wszystko w zwoju, żeby się nie męczyć^^ I poszłam sobie do organizacji.

~*~

*** Katsumi ***

I doszłam. Pierwsze, co zrobiłam, to poszłam do pokoju Konan. Wparowałam tam bez pukania, dlaetgo pożałowałam trochę tej decyzji. Jednak, widok był bezcenny xD Konan liżąca się z liderem.
- Mogłabyś przynajmniej pukać, Katsumi - powiedziała Konan z niemałym rumieńcem, jak oderwała się od lidera.
- Mogłabym, ale mi się nie chce. Kupiłam ci ciuchy, ale widzę, że lider jest teraz ważniejszy, więc się ulotnię - powiedziałam i już miałam wyjść, kiedy to przyciągnęło mnie jutsu liderka. Co za wredna, okolczykowana, zakazana gęba. Konan zamknęła drzwi. Ja zatrzymałam się oczywiście wtedy, kiedy wpadłam na lidera. Byłam jednak taka niska, w porownaniu do niego, że sięgałam mu coś lekko za.. Jego krocze. Cała czerwona i speszona, popatrzyłam w górę, żeby dostrzec te jego dziwne oczy. Zauważyłam w nich małe.. Rozbawienie? Tak, to było to. Pain uklęknął przy mnie i szepnął mi do ucha:
- Jeśli życie ci miłe, to nikomu nic nie mów.
Przeszły mnie ciarki.
- Zrozumiano? - powiedział.
- Po co miałabym to mówić? Jasne jest, że nie powiem. Nie skompromitowałabym największego przestępcy rangi S, który ma miano boga, no nie? - odpowiedziałam.
- Jednak nie jesteś taka głupia - powiedział lider i wstał na równe nogi.
- Sugeruje lider coś? - powiedziałam i uniosłam brew.
- Nie, ja nic takiego nie powiedziałem - odpowiedział.
- To masz szczęście - burknęłam do siebie - To chcesz zobaczyć te ciuchy, czy nie, Konan?
- Jasne, że chcę - odpowiedziała niebieskowłosa z uśmiechem. Podeszła do mnie.
Ja wyciągnęłam zwój i otworzyłam go. Odpieczętowałam przegródkę z napisem "KONAN" i wysypały się na łóżko: pudełko z butami i reklamówka z ubraniami. Wręczyłam to Konan i wyszłam z pokoju.
- Dzięki, dzięki i dzięki! - usłyszałam jeszcze. Uśmiechnęłam się i poszłam przed siebie.

Heh, nie ma to jak zakupy. Teraz idę sobie do pokoju Sasori' ego, żeby się tam wpakować. No co? Kanapa w  salonie jest niewygodna, więc śpię u niego. Weszłam do pokoju. Czerwonowłosy siedział przy biurku i coś strugał. Popatrzył na mnie przelotnie. Jego wzrok był taki.. Zimny? Przestał gapić się na mnie i wrócił do przerwanej wcześniej czynności. Ja rozglądnęłam się po pokoju.
- Masz jakąś wolną szafkę? - zapytałam.
- To już się do mnie wprowadzasz? - odpowiedział pytaniem na pytanie lalkarz. Poczułam jego wzrok na sobie, więc odwróciałm się. Gdyby jego wzrok zabijał, to być może wąchałabym kwiatki od spodu.
- No, można tek powiedzieć.. - powiedziałam niepewnie, widząc wyraz jego twarzy.
- Nie zapytałaś mnie o zdanie - odpowiedział.
- Gomen.. To mogę? - zapytałam niepewnie.
- Nie - odpoweidział i wrócił do strugania.
Przełknęłam ślinę.
- Gomenasai, Danna.. - powiedziałam, udałam się do łazienki, zabrałam ciuchy Konan i wyszłam szybko z jego pokoju.

Kurde.. Co mu się stało? Chyba nie jest jeszcze zły za to, co wtedy mu powiedziałam. Zaczynam się go coraz bardziej bać. Zresztą, co można oczekiwać po kolesiu, który jest jednym z najniebezpieczniejszych osób w tym cholernym świeie shinobi? Jezuuu... A te jego zimne oczy.. Miał je inne. Było w nich mniej nienawiści.. A teraz.. Wolę się do niego nie zbliżać..

Doszłam do salonu. Wyciągnęłam zwoje. Jeden ze sprzętem, drugi z ciuchami. Wsadziłam głęboko do komody, żeby nikogo nie kusiło. Usiadłam na tej twardej kanapie. Na stoliku leżał cały zapas alkoholu. Piwo, wódka, sake. Szykuje się niezła impreza, heh..

~*~

- Ale Katsumi, musisz wykonać to zadanie! - krzyknął mi do ucha Hidan.
- Nie! - odpowiedziałam mu tym samym.
- Musisz! - krzyknęłi razem Kisamcio, Itachi, Hidan, Deidara i lider.
- Nie zdejmę koszulki, imbecyle! - odpowiedziałam.
- Pewnie masz małe, bo nie chcesz pokazać! - krzynął Hidan.
- Jeszcze mnie napaleńcu zgwałcisz! - odpowiedziałam.
- Ciebie? Jesteś za brzydka, żeby cię nawet zgwałcić - powiedział Deidara.
Wszyscy, oprucz Tobiego, Sasori' ego, samego autora tego tekstu i mnie, zaczęli buczeć.
Zabolało mnie to.
Nawet cholernie.
Jednak, ta tempa blondynka mówiła prawdę.
- Masz rację, Deidara.. - powiedziałam. Wywołało to lekkie zdziwienie na jego twarzy - Nie jestem ani ładna, ani piękna. Pełno blizn na moim ciele oznacza, że nie za bardzo o mnie dbano. Przez to, że jestem mała, ludzie traktują mnie jak śmiecia, który nie jest nic warty. Nie ma uczuć, nie ma marzeń, nic nie umie.. Tak mnie postrzegali. Dopiero, kiedy zostałam specjalny joninem, zyskali dla mnie mały szacunek. Ale to tylko chwilowo. I co? Co ze mnie zostało? Prawie mnie zgwałcili, zostały mi dwie ochydne blizny. Nienawidzę swojego ciała.. I twarzy. Jej to najbardziej nie znoszę. Wygląda dziecinnie. Nienawidzę całej swojej osoby.. Jestem nikim. Nikim.. - powiedziałam, zdjęłąm koszulkę, rzuciłam ją Itachiemu, wstałam o chwiejnym krokiem przeszłam do drzwi - Idę do kuchnii.

Jak powiedziałam, tak zrobiłam. Preszłam do kuchnii, nie zapaliłam tam światła, bo po co. Kakuzu by się potem wydzierał, że leci rachunek za prąd itd.,itp.. Usiadłam za stołem. Zaczęłam bawić się swoją wstążką. Nagle zrobiło mi się zimno. Przeszedł mnie dreszcz. Przed oczami migła mi postać jakiego człowieka z.. Ogonem? CHyba tak. Przestałam się bawić. To już nie było śmieszne. Poczułam na swojej szyli czyiś oddech i metalowe ostrze kunai' a. Odwróciłam lekko głowę. Świeciły mi się oczy, czyli byłam wściekła. Musiało fajnie wyglądać^^ Osoba za mną miała fioletowe oczy. Tylko tyle wiedziałam. Odwróciłam głowę.
- Kim jesteś? - zapytałam oschle i przymknęłam oczy.
- Nie ważne - odpowiedziała i już miała mnie zabić, gdyby nie to, że przeniosłam się jutsu Czwartego Hokage. Znalazłam się za nią. Skąd taki wniosek? Jak mi odpowiedziła nasz tajemniczy głos, to można było usłyszeć, że jest kobietą. Kopnęłam więc ją z całej siły w pelcy, przez co wylądowała na ścianie za kuchnią. Heh, przbiła ją. Znaczy się, ścianę kuchenną. Podeszłam do mojej "ofiary", chwyciłam za gardło, podniosłam i oparłam o ścianę. Ścisnęłam ją mocno. Dostrzegłam grymas bólu na jej twarzy. Poczułam też jej dłoń, która ściska moją rękę, która ją dusi.
- Oojjj, mina!! - wydarłam się - Mamy gościa!
Wszscy, jak na komende, przybiegli (pomińmy szczegół, że są najebiani xD - dop. aut.) na miejsce zdarzenia.
- Katsumi, kto to do cholery jest!? - krzyknął lider, podchodząc do mnie.
- A bo ja wiem? - odpowiedziałam - Wiem tylko, że ma uszy, ogon, zęby jak u wampira, fioletowe oczy z podłóżną źrenicą, jak u Kyuubiego i fajne ubranie.
- Hirohito kurwa, nie o to mi chodziło! - krzyknął lider, podchodząc do mnie i drząc mi się do ucha.
- Ałłł..! Lider powinien być delikatniejszy! - krzyknęłam.
- Hi..Ro.. Hito..? - wydukała ta dziewczyna. Na oko w moim wieku jest.
- Ta, bo co? - zapytałam oschle.
- Hehe, mogłam się domyślić.. Przecież masz znamie na nodze.. I serduszko pod okiem. I aż bije od ciebie energia tych skórwysynów, którzy cię spłodzili.. - powiedziała i chamsko się uśmiechnęła. Poddusiłam tą kurwę jeszcze bardziej.
- Ty podła suko.. Lepiej mnie dzisiaj nie wkórwiaj! Może nie znam swoich rodziców, ale nie mów tak o nich, ty jędzo! - krzyknęłąm jej prosto w twarz i poddusiłam jeszcze mocniej, niż przed chwilą. Za chwilę skręcę jej kark, kurde^^ Ale fajnie^^
- Katsumi, bo ją zabijesz! - krzyknął lider i złapał mnie za nadgarstki. Próbował wyrwać moją rękę od jej szyi, ale mu się nie udawało.
- Heh, masz dziwnego, "dobrego ducha".. Widać, twoja matka musiała się przespać nie tylko z twoim ojcem, który nawet nie doczekał twoich narodzin.. - powiedziała. Jeszcze mocniej ścisnęłam. Było słychać małe zgrzytnięcie kości, ale nie ich łamanie.
- Powiedziałam, nie wkórwiaj mnie! - krzyknęłam. Moje włosy zmieniły kolor na czystą biel.
- Katsumi, do jasnej cholery! - lider ścisnął mi dłonie ponownie, ale nie pomogło.
- Twoja matka i tak była kurwą.. Przespała się z jednym z naszych i tym urodziła "Dziecko Zakazane".. Twojego ojca zabiłam szybko i bezboleśnie.. Potem twoją matkę.. Ty zostałaś wysłana do innego wymiaru.. I wreszcie mogę cię zajebać, podła suko! Takie istoty jak ty nie mają prawa istnieć, tak samo jak ich rodzice! Dlatego zaraz dołączysz do swoich cholernych rodzicieli! - krzyknęła, złapała mnie za gardło, lidera wykopała do kuchnii. Oczy zaświeciły jej się na czerwono. Zaczęła ze mnie wysysać.. Duszę..? Kurwa, ja się tak nie dam!
- Oddawaj moją duszę, ty podła jędzo! - krzyknęłam, kopnęłam ją, dostałam skrzydeł. Ale tym razem były to skrzydła jak u.. diabła. Miałam inny strój. Oczy świeciły się na czerwono i pomarańczowo.. Były takie.. Inne.. W moich rękach pojawiła się kosa. Włosy ciągle były białe.
- Katsumi, spokojnie! - podbiegł do mnie Kisame i Itachi. Hoshigaki chwycił mnie za ramiona i podniósł do góry, a Uchiha stał przedemną z włączonym Sharingan' em. Do tej kurwy podbiegł Hidan i Kakuzu. Z nią zrobili to samo, tylko że Hidan groził jej kosą.
- Puść mnie kurwa! - krzyknęłam i próbowałam się uwolnić, ale nie pomogło. Itachi zaczął używać swojego Sharingan' a. Powoli traciłam przytomność. Zdołałam jeszcze wydukać:
- Kim ty do cholery jesteś..?
Uśmiechnęła się chamsko. Usłyszałam tylko jedno słowo, bo potem zemdlałam.
- Watashi..


**************************

 Nom, to tyle. Podobało się? Myślę^^ :D Dołączę wam jeszcze rysunki, ludzie^^ Czarno białe, ale są^^ Pozdro^^ :3




 A to nasza nowa zdobycz^^ Powiem tyle, że pochodzi z Piekła i na nazwisko ma Kuro^^
PS: Te oczy tam z tymi dziwnymi wzorkami to jest Kekkei Genkai Katsumi. Dowiecie się o nim w innych rozdziałach^^ Wiem wiem, może tego za dużo, ale tak prawdę mówiąc, to moje opowiadanie i to ja tutaj wymyślam fabułę i umiejętności bohaterki. Żeby nie było, nie zrobię z niej super ninja.

Pozdrawiam wszystkie komentujące^^ <3
Tenone Uzumaki^^


3 komentarze:

  1. Pierwsza !!! :D
    I Dzięki za odwiedziny :*

    Dobra zabrałam sie za czytanie tego bloga i w niektórych momentach nie mogłam ze śmiechu :D Widać po twoich rozdziałach że jesteś bardzo zwariowaną dziewczyną co jest bardzo optymistyczne :) Itasia fajnie opisałaś w poprzednim rozdziale " Ponure to jak nie wiem " nie wiem co ale rozbawiło mnie to :D
    Czekam na dalsze losy i informuj mnie :))

    i obserwatorzy dodane ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zwariowana? Ja jestem jebnięta, Yuna^^ :D Oczywiście, że będę cię informować^^

      Super, będę mogła obserwować twojego bloga^^ Nie dziękuj, i tak bym odwiedziła^^

      Usuń
  2. Przyznam, że niedawno odkryłam Twojego bloga, ale już mnie zainteresował i z pewnością będę zaglądać ;*
    I dodatkowo sory za spam, bo chciałam Cię zaprosić na mojego bloga
    http://inna-historia-sakura-sasuke-naruto.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń