środa, 26 grudnia 2012

ROZDZIAŁ I " Praktyka czyni mistrza... "

Nom.. Moja pierwsza notka, więc proszę o komentarze^^

*********************************


*** Katsumi ***

Boże, jaka beznadzieja! Nigdy nie nauczę się tej techniki. Za trudna. Nienawidzę, gdy ktoś się spóźnia. A ona właśnie to robiła. Miała mi pomóc. Masakra. Już ja jej wygarnę, to oduczy się spóźniania! Przynajmniej w sterowaniu marionetkami jestem mistrzem. Sztuka to nie wybuch, lecz otaczające mnie piękno. Czyli, marionetki. Kocham to...

Wybaczcie, nie przedstawiłam się. Na imię mi Katsumi. Jestem mistrzem w sterowaniu marionetkami. Kocham tą robotę. Mam 153 cm wzrostu. Tak, jestem strzasznie mała, a waże tylko 45 kilo. Skóra i kości. Nie martwcie się, biust mam nie za duży, nie za mały. Taki sobie. Bardzo lubię walczyć wręcz, ale nie posługuję się taijutsu. Jak się postaram, to potrafię jednym uderzeniem rozwalić górę. Nie żartuję. Nawet prze mojej wadze i wzroście jest to możliwe. Śpiewam. Nawet bardzo dobrze. Oczywiście ja się nie chwalę, tylko powtarzam to, co mi mówią dookoła. Aaaaaaaaaa.. zapomniałam. Mieszkam w Sunie. Nie mam rodziców. Wychowywała mnie taka jedna straruszka Chijo. Niestety, dedła w zeszłym tygodniu. Szkoda. Była mi jedyną bliską osobą. A co do tej techniki, to uczę się jutsu przeniesienia 4th Hokage. Prawie ją opanowałam. Ale potrzebna mi pomoc. A ta cholera się spóźnia. Aaaaaaaaaa!!!!!! Zara zwariuję! Nie to nie, sama się kurwa nauczę!
- Hiraishin no Jutsu! - krzyknęłam i... przeniosłam się tam, gdze chciałam.
- Jeeeeeeeesssssssssssstttttttttttttt!!!!!! - krzyknęłam - udało się!
- Praktyka czyni mistrza - powiedziała Mari.
- Ty - powiedziałam - miałaś mi pomóc i jeszcze się spóźniałaś! - krzyknęłam.
- Patrzyłam i czekałam, aż w końcu się sama nauczysz - powiedziała Mari.
- AAaaaaaa!! Ja przy tobie zwariuję!!! - krzyknęłam i poszłam do domu.
- Opanowana jak zawsze - szepnęła do siebie Mari i zniknęła w kłębie dymu.
Udałam się jednak nad jezoro. Taa, na pustkowiu też może być jezioro. Przedarłam się przez chaszcze i doszłam do jezorka. Podeszłam do niego. Dotknęłam jego tafli. Ciepła. Zrzuciłam więc buty i zamoczyłam nogi. Rozkoszowałam się błogą ciszą. Niestety, nie trwała ona długo, bo ktoś rzucił we mnie kunai ' em. Zrobiłam unik zarazem wychodząc z wody. Jako, że byłam blisko wody, stworzyłam wielkiego smoka.
- Suiryudan no Jutsu! - krzyknęłam i smok pochłonął jednego shibobi.
Wyszli 4 faceci i jedna kobieta.
- I widzicie? - powiedział jeden - Nie da nam rady. Jest jakieś 40 cm niższa ode mnie.
- Nie kpij ze mnie! - powiedziałam i uderzyłam dłonią o ziemię. Rozstąpiła się na dwie części.
- Nawet silna - powiedziała kobieta - ale na pewno nie silniejsza odemnie.
Odpieczętowałam 100 marionetek. Przyłączyłam do nich linki chakry.
- Spróbójcie teraz! - powiedziałam i wszystkie kukły poleciały na nich. Walczyli, ale upadli, bo trucizna jest śmiertelna.
- I kto jest teraz silniejszy? - powiedziałam sama do siebie.
- Jesteś dobra, nawet bardzo - powiedziała jakaś blondynka, ubrana w płaszcz w czerwone chmurki.
- Eee... Mogę zadać ci pytanie? - zapytałam.
- Jeśli to pytanie typu: czy jesteś chłopakiem, to nie odpowiem - powiedział.
- Więc inaczej. Jesteś dziewczyną? - zapytałam.
- Tak, kurwa, jestem dziewczyną! - krzyknął - Chłopakiem. Nie widać?
- Nie - powiedziałam.
- Uwarzaj sobie, nie wiesz, z kim zadzierasz - powiedział.
- Mózgu to ty chyba nie masz - powiedziałam i zaczęłam odchodzić. On czymś we mnie rzucił. Ja jednak przenoisłam się jutsu Hokage:
- Hiraishin no Jutsu! - krzyknęłam, znalazłam się za nim i uderzyłam go z całej siły. Rozwaliła się ziemia. Znowu.
- Oj, za mocno - powiedziałam
- Boże, on zawsze pakuje się w jakieś kłopoty - odezwał się ktoś za mną - I jeszcze jakaś dziewczyna go pobiła. On nie ma mózgu - powiedział i dłonią przejechał sobie po twarzy.
- To samo mu powiedziałam - odpowiedziałam
- A ty to kto? - zapytał czerwonowłosy.
- Hirohito Katsumi - odpowiedziałam - Mistrzyni marionetek.
Nieznajomy zainteresował się.
- Sasori - powiedział, podając dłoń.
- Sasori...coś mi mówi to imię - powiedziałam, odwzajemniając gest.
- Ile ty masz lat? - zapytał.
- 20 - odpowiedziałam.
- Nie.. - nie dokończył.
- ...wyglądam na tyle - dokończyłam za niego - przepraszam, że przerwałam.
- Nie szkodzi - odpowiedział - nie masz więcej, niż 155cm.
- Mam 153 cm - powiedziałam.
- O mało się nie pomyliłem - powiedział.
- Nie - odpowiedziałam, lekko uśmiechając się.
- Ała.. - jęknąłęła ta.. Ekhem. JĘKNĄŁ ten blondyn.
- Było mnie nie atakować - powiedziałam - widać, że nie umiesz używać mózgu. Wróć. Ty go wogóle nie posiadasz.
- Nie prowokuj mnie - i już chciał czymś we mnie rzucić, ale odskoczyłam do miejsca, gdzie miałam swoje marionetki. Przyczepiłam do nich linki czakry i przygotowałam do ataku. Od razu mu się odechciało ze mną walczyć.
- Więc uwarzaj - powiedziałam - sprowokujesz mnie, zginiesz.
- Iloma maronetkami umiesz władać jednocześnie? - zapytał Sasori.
- Najwięcej 10 000 - odpowiedziałam.
- Interesujące - powiedział - kto cię uczył?
- Taka jedna staruszka Chijo - odpowiedziałam - nie żyje od tygodnia.
Sasori popatrzył na mnie, a potem na Deidarę.
- Bierz ją - powiedział Sasori.
- Ale, Danna.. - powiedział blondyn.
Wmurowało mnie. Danna.... Sasori no Danna.... Akasuna no Sasori!
- O boże.. - powiedziałam. Popatrzyli na mnie - Ja walczę z Akatsuki... I w dodatku z terrorystą z Skały i Skorpionem Czerwonego Piasku.. - zaczęłam się oddalać.
- Tchórzysz - powiedział terrorysta.
- Nie będę walczyć z Mistrzem Marionetek, który wyprodukował połowę moich lalek! - krzyknęłam i zaczęłam skakać po drzewach.
Szybko jednak mnie dogonili. Sasori biegł po ziemi, a...hm...jak mu tam było? Deidara.. Tak! Deidara skakał za mną po drzewach.
- Po co ja wam jestem!? - krzyknęłam w ich stronę.
- Za dużo wiesz - powiedział Sasori.
- Ja się tak łatwo nie dam! - krzyknęłam i wykonałam pieczęcie.
- Hiraishin no Jutsu! - przeniosłam się z prędkością światła jakieś 5 km do przodu. Biegłam po piasku. Oglądałam się do tyłu, czy przypadkiem mnie nie gonią. Nagle, jak z podziemi wyrósł mi przed nosem Deidara. Uderzył mnie w brzuch. Poleciałam jakieś 100 metrów dalej. Rozwaliłam skałę. Splunęłam krwią. Podniosłam się. Długo jednak nie utrzymałam się na nogach, upadłam. Czułam, że ktoś mnie podnosi. Sasori.
- Hej - zwrócił się do Deidary - z kobietami ostrożnie.
- Chyba nikt go nie wychowywał przyzwoicie - odezwałam się.
- Dobrze główkujesz, mała - powiedział lalkarz i podrzucił mnie do góry. Upadłam mu na ręce. Wtuliłam się w jego ramiona i zasnęłam.
- Ona waży tyle, co 13 - latka - usłyszałam jeszcze i zapadłam w głęboki sen.



Obudziałm się w jakieś organizacji. Leżałam na biurku. Rozejżałam się po pomieszczeniu. Był tam tylko jakiś rudy i okolczykowaby mężczyzna i Mistrz Sasori.
- Widzę, że się obudziłaś - powiedział ten okolczykowany. Jak widać, obudziłam się, tylko nie mogę wypowiedzieć słowa, bo mnie suszy.
- Nie szkodzi - powiedział - Jak masz na imię?
To ty czytasz w myślach? Katsumi.
- No - powiedział - jestem liderem tej walniętej organizacji.
O boże! Tylko nie to. Lider Akatsuki! Mam się bać!?
- Nie - odpowiedział - tylko trzymaj się z daleka od Hidana.
Eee..To jakiś zboczeniec???
- I to jaki.
Matko jedyna!!! Pomocy!!! On mnie zgwałci!!!
- Już ja się postaram, żeby się do Ciebie nie dobierał - odpowiedział lider - ile ty masz lat?
20. Wiem, nie wyglądam, ważę 46 kilo albo mniej, pochodzę z Suny, specializuję się w robieniu i władaniu marionetkami.
- Jak Sasori.
Noo... Tylko on jest o wiele lepszy!!
- Chcesz się napić?
Lider udaje głupiego?
Lider zrobił groźną minę.
Gomen, gomen! Nie było tego. Jeśli mogę, to poproszę.
- Oczywiście - powiedział - Sasori, jeśli możesz, to przynieś wodę.
Poszedł.
Kto to ten Hidan?
- Największy pijak i zboczeniec, jaki jest w tej organizacji.
Ludzie.. Brakuje wam chodzącej rybki i kaktusa do kolekcji!
- Mamy takich - odpowiedział - Kisame, wygląda jak ryba i Zetsu, jest kanibalem.
Matko boska!! Kanibal!! Bóg mnie nie kocha!!
- Spokojnie, nie jest tak źle - odpowiedział i prawie że niewauważalnie się uśmiechnął.
Do pokoju wszedł Sasori.
- Proszę - powiedział Sasori, podając liderowi kubek z wodą. Próbowałam się podnieść, jednak Deidara dość mocno mnie uderzył, a ja dość mocno uderzyłam w kamień, który się rozpadł na 2 części.
Eee... Trochę głupio o to prosić, ale...
- Co? - zapytał lider.
Może lider pomóc mi usiąść?
Lider jednym macnęciem ręki delikatnie mnie podniósł, przyłożył kubek do ust, a ja zaczęłąm pić. Czułam, że mam gardło a nie Saharę.
- Cieszę się - powiedział lider.
- Arigatoo - powiedziałam, a raczej szepnęłam.
Wstałam. Wyszłam z pomieszczenia. Jakimś cudem dotarłam, jak mniemam, do kuchni, gdzie była jakaś ładna kobieta z niebieskimi włosami i Deidara.
- Ooo - powiedziała ta z kwiatkiem - nowa zdobycz Hidana?
- Nie - powiedział Deidara - prędzej moja.
- Może jestem mała, ale nie jestem rzeczą - powiedziałam.
- Wiem - powiedziała kobieta, uśmiechając się - jak dobrze, że nie jestem jedyną Kunoichi w tej chorej organizacji! Konan.
- Katsumi.
- Ale ona śliczna! I taka mała - powiedziała, kucając przy mnie.
- Dziękuję. Ty też jesteś śliczna - odpowiedzialam zgodnie z prawdą.
- Arigatoo. Zrobić ci kawę? - zapytała Konan.
- Chętnie - odpowiedziałam.
- Zrób mi też - powiedział Deidara.
- Rączki ma? - odpowiedziała Konan - Sam se zrób!
Deidara zaczął mamrać coś pod nosem. Ja usiadłam obok niego. Do kuchni wszedł mężczyzna z białymi i nażelowanymi włosami.
- Cześć - powiedział.
- Hej - odpowiedzieli mu pozostali.
- Uuu... Jaka piękna zdobycz! - powiedział i puścił mi oczko - Hidan jestem.
- Katsumi - powiedziałam.
- Chcesz się pobawić? - zapytał.
- Hidan, opanuj się z tymi swoimi zboczeniami - powiedziała Konan - nie jest dla ciebie.
- Zapraszam do mojego pokoju - powiedział.
- Nie skożystam - odpowiedziałam.
- Nie zgrywaj niedostępnęj, mała - powiedział i chciał pocałować mnie w szyję, ale zrobiłam unik, złapałam go za rękę i wywaliłam na ścianę. Przebił ją.
- Powiedziałam, że nie skożystam.
Do kuchni przyszedł lider z Sasorim.
- Kto to zrobił? - zapytał lider.
- Katsumi - odpowiedział Deidara.
- Chciał mnie pocałować i proponował seks w jego pokoju! - wrzasnęłam.
- Oj, kotku, nie denerwuj się - powiedział, wstając.
- Ja jestem oazą spokoju, bezmózgowcu - powiedziałam - mogę wiedzieć, gdzie mam spać?
- Kanapa w salonie - powiedział lider.
- Zapowiada się ciekawie.
Do pomieszczenia wszedł jakiś baaaaaardzo wysoki, niebieski człowiek.
- Sieeeeeemano! - krzyknął i przejechał swoim wzrokiem po wszystkich zebranych. Zatrzymał go na mnie.
- Ooo, nowa zdobycz Hidana? - zapytał, kucając przy mnie.
- Nie jestem rzeczą - powiedziałam.
- Jam jest Kisame - powiedział.
- Katsumi. Jestem od ciebie niższa o jakieś 50 cm.
- Nie szkodzi. Małe jest pięknę^^ - powiedział i wyszczerzył się. Moją uwagę zwróciły jego zęby.
- Fajne, co nie? - powiedział.
- NO! - powiedziałam, uśmiechając się.
- Pomagają mi, jak walczę... z kotletami - powiedział i obaj zaczęliśmy się śmiać.
- Ale nie gryziesz? - zapytałam.
- Nie. Ciiiii - szepnął - to ma być tajemnica. Oni - wskazał dłonią na pozostałych - myślą, że tak.
Zaczęłam się tak przeraźliwie śmiać, że trzymałam się za brzuch tażając się po podłodze.
- Zapowiada się ciekawie - powiedziałam.
- Nie znasz jeszcze kilku osób - powiedział Sasori.
- No. Ale, przynajmniej większa część za mną - powiedziałam. Podeszłam po mój kubek kawy i zaczęłam pić.
Wszyscy uważnie się mi przyglądali. Nawet lider i Danna. Poczułam się niezręcznie. Moglibyście przestać się tak na mnie gapić!? Mam coś na twarzy, czy co!?
- Tak, ale po co i nie - powiedział lider. Wszyscy popatrzyliśmy na niego. Spiorunowałam go wzrokiem.
Czemu? Przecież nie ma we mnie nic takiego szczególnego.
- Bo jesteś słodka, jak pijesz i jest - powiedział lider. Oblałam się strasznym rumieńcem i zaczęłam kasłać kawą. Podeszła do mnie Konan i lekko poklepywała mnie po plecach.
( Tak wygląda Katsumi, jak pije :3)
 
Niech lider tak nie mówi, bo to krępujące..
- Jesteś chodzącą tykającą bombą - powiedział lider - nie wiadomo, kiedy wybuchnie.. Raz zgrywasz niewiniątko, a raz potrafisz zabić.. Minie dużo czasu, zanim cię rozgryzę... - powiedział i wyszedł z kuchnio - jadalni.
Wszyscy popatrzyli na mnie pytająco. Wzruszyłam ramionami.
- No co? - zapytałam - Liderek ma jakieś dziwne pomysły..
Głupi lider.
- KATSUMII!! - usłyszłam krzyk rudzielca.
Prawda boli liderze^^
- ZABIJĘ CIĘ KIEDYŚ!! - ponowny krzyk lidera.
Miny wszystkich pozostałych w kuchni - bezcenne:P
Ale to kiedyś.. Za bardzo lider mnie lubi, żeby mnie zabić^^:3
- Ona mnie wykończy.. - usłyszłam jeszcze. Trafiłam w sam środek tarczy^^
- Nie pozwalaj sobie, Hirohito - usłyszłam za sobą głos lidera.
O w mordę! Mam przejebane..
- Masz. I to bardzo.
Popatrzyłam do góry. Ile on mógł mieć wzrostu?
- Jakieś 187 cm wzrostu - powiedział lider.
No, jakieś 40 cm jest lider wyższy odemnie..
- Normalnie cieszę się że hej - odpowiedział - masz coś jeszcze do mojej skromnej osoby?
- Nie, dziękuję - powiedziałam, ukłoniłam się ( już mu dzisiaj wolę nie podpaść ) i poszłam do swojej " sypialnii ".
Troche go zdziwiło moje zachowanie. Powiedziałam tylko:
- Ponieważ jestem dobrze wychowana, a maniery mówią, że powinno się okazywać szacunek osobom starszym i wyżej postawionym, wyraziłam twoją wyższość, ukłaniając się tobie. Pasuje, czy mam tak więcej nie robić..? - mówiąc ostatnie zdanie, zrobiłam słodką minkę. Lider złapał przynęte.
- Ależ z kąd.. Ja nic nie mówię.. - powiedział i poszedł dalej.
Jej! Wreszcie mogę się od niego uwolnić.

Doszłam do mojego " królestwa ". Gdy usiadłam z bólu, aż jęknełam. Twarda była ta kanapa, jak cholera!
- No cóż.. - westchnęłam - Człowiek bieże, co mu dano..

3 komentarze:

  1. Dzięki Bogu, ze trafiłam na tego bloga. Dzięki Bogu, ze zgłosiłaś się do Naruto ff. Na razie przeczytałam pierwszy rozdział ( nie ma to jak czytać o 2 w nocy). I się nieźle naśmiałam. Kocham Akatsuki, no uwielbiam tą organizację, a tym bardziej ich ubóstwiam na wesoło. Będzie z tego dobre opowiadanie. Szybko się czyta i ogólnie jest fajnie. Jest kilka błędów ortograficznych, ale do tego nie mogę się przyczepić bo też je robię. No to biorę się za rozdział drugi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie mogę..rozwalił mnie tekst ,, Nie mam rodziców. Wychowywała mnie taka jedna straruszka Chijo. Niestety, dedła w zeszłym tygodniu" Ogółem całość czyta się lekko i przyjemnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dopiero znalazłam ten blog, a już mnie powalił! Muzyka jest przecudna! Chyba nigdy Ci nie dorównam :(

    OdpowiedzUsuń