sobota, 5 stycznia 2013

Rozdział IV "Pocauj Sasori' ego.."



Na sam koniec będzie mała niespodzianką, więc.. Nie zniechęcajcie się, moja wyobraźnia nie zna granic^^ Takie malutkie hentai^^ <3  *pociera rączki*

*** Katsumi ***

O boże.. Wszystko mnie boli. Jak cholera.. Otworzyłam swoje ciężkie powieki, przetarłam je swimi małymi dłońmi i rozglądnęłam się po pomieszczeniu, w którym się znajdowałam. Cały był czerwony, miał biórko, łóżko ( na którym siedziałam ) dla dwóch osób, a po podłodze walały się marionetki i ich części. Moją uwagę zwróciły drzwi, prowadzące do innego pomieszczenia. Po chwili otworzyły się, a w niech stanął nie kto inny, jak Sasori. Popatrzył na mnie tymi swoimi czekoladowymi oczami i wszedł do pokoju, zamykając drzwi.
- Konan zostawiła dla ciebie jakieś ubrania - powiedział i wskazał na szafkę nocną na kupkę ubrań.
Uśmiechnęłam się lekko i zabrałam ciuchy. Już miałam wyjść z pokoju, gdyby nie głos Sasori' ego:
- Możesz się tu umyć.
Popatrzyłam na niego trochę zdziwiona. Rzucił w moją stronę ręcznik. Złapałam go, uśmiechnęłam się niezauważalnie i weszłam do łazienki, zamykając ją na klucz.
- Nie musiałaś się zamykać - dobiegł mnie głos marionetkarza.
- Z przyzwyczajenia - odpowiedziałam, wchodząc pod prysznic.
Po jakiś trzech minutach wyszłam, owinęłam się ręcznikiem i zaczęłam przekopywać ubrania Konan. Wybrałam krótkie, czarne spodenki, do tego koszulkę na ramiączkach z takim duuużym ciastkiem, który mówił: " ZJEDZ MNIE!". Do tego czano niebieskie skarpetki, sięgające mi za kolano. Swoje włosy poczesałam i spięłam w wysoki kucyk. Teraz sięgaly mi one do pupy^^.
Wyszłam z łazienki i pierwsze, co zrobiłam, to znalezienie jakiegoś miejsca na wywieszenie ręcznika. Lalkarza nie było już w pokoju. Rozwiesiłam go na krześle (ręczniek, oczywiściexD - dop.aut.). Wyszłam z pokoju i udałam się

do kuchni. Po drodze potknęłam się o.. O ZGROZO! Zdechłego szczura! Tak się przestraszyłam, że aż pisnęłam. Trochę za głośno, bo wszyscy przylecieli popatrzeć się, co się dzieje.
- Co się stało? - zapytał Kisame, podchodząc do mnie.
- Chcecie, żebym zawału dostała!? - krzyknęłam i popatrzyłam no niebieskiego człowieka.
- To tylko zdechły szczur, nic nowego.. - powiedział.
Wybauszyłam oczy ze zdziwienia.
- To tego jest więcej!? - ponownie krzyknęłam, łapiąc się za głowę.
- Myślę, że tak.. - odpowiedział rekinowaty^^
Odruchowo złapałam się za miejsce pod nadgarstkiem, gdzieś niedaleko żyły. Kisame dostrzegł to i złapał mnie za rękę, obracając ją tak, żeby mógł zobaczyć bliznę. Ciągnęła się do łokcia.
- Boże.. - powiedział. Pozostali zaczęli podchodzić w naszą stronę. Zobaczyłam to, więc szybko wyrwałam rękę Kisame i schowałam ją za plecami.
- Kto ci to zrobił? - zapytał, nadal patrząc na mnie, Kisame.
- Etto.. - zaczęłam i drapałam się po głowie (tak jak Naruto i Kushina, gdy są zdenerwowani^^ - dop. aut.) - Właśnie szczur z pomocą.. - nie dokończyłam, bo przypomniało mi się to zdażenie. Zdobyłam się jednak na odwagę i powiedziałam prosto z mostu, przełykając ślinę - mój niedoszły gwałciciel.. - spojrzeli na Hidana, ale ja tylko dodałam - ale nie Hidan..
Dosłownie wszystkim opadła szczęka. Odezwał się lider:
- Jak to?
Podwinęłam bluzkę do góry, oczywiście nie odsłaniając stanika i pokazałam tym drugą bliznę, która ciągnęła się od prawiej piersi do biodra. Muszę przyznać, że przed zaszyciem, była dość głęboka. Jeszcze niedawno szyta. Sasori podszedł do mnie, uklęknął i lekko przejechał po całej ranie, od dołu do piersi. Jednak, gdy już był blisko tego "czułego punktu", złapałam jego rękę. Popatrzył w moje oczy, które były pełne lęku i łez.
- Nie jedź dalej.. - wyszzeptałam tak cicho, że nikt poza Sasori' m nie mógł usłyszeć.

*** Narrator ***

Dziewczyna patrzyła przerażonym wzrokiem na lalkarza. Skorpion* zdołał powiedzieć tylko tyle:
- Przecież.. - nie było dane mu dokończyć.
- Proszę.. - powiedziała czarnowłosa - Ta rana i tak jest niedawno szyta.. Ale chyba nie do końca oczyszczona..

Popatrzyli na dziewczynę z współczuciem.
- Myślałem, że moja..Babcia oczyściłaby ci tą ranę.. - powiedział marionetkarz.
- Ja jej już wtedy nie obchodziłam.. - powiedziała - Nie obchodziłam nikogo.. Nie interesowało ich, co czuję.. Gdyby nie moja siła, mogłabym już niańczyć jakieś bachory.. - to powiedziawszy, Katsumi spłynęła łza po policzku i spadła na policzek czerwonowłosego. Wstał, otarł dziewczynie łzy (co wprawiło ją w niezłe zakłopotanie i rumieńce na policzkach :p - dop. aut), złapał za nadgarstek i pociągnął do jakiegoś pokoju. Wszyscy patrzyli na oddalającą się, drobną, krztałtną i niską sylwetkę dziewczyny, oraz na dobrze zbudowane, silne ciało mężczyzny.
- Gdzie mnie prowadzisz..? - zapytała trochę niepewnie czerwonooka.
- Do..Hmm..Jakby to.. A co ja będę, do piwnicy - powiedział. Dziewczyna staneła jak wryta.
- Ale mnie.. - zaczęła, ale przerwał jej głos lalkarza.
- Chyba nie za takiego mnie masz? - zapytał - Co prawda jestem mordercą, ale nie jestem gwałcicielem.
Katsumi nie miała już więcej żadnych argumentów (oOo), więc dała się prowadzić lalkarzowi.

Szli wąskimi schodami. On z przodu, ona za nim. Gdy już weszli, dziewczyna skrzywiła się. Wszędzie była zaschnięta krew, w więzieniach, szkielety i nawet trafił sie jakiś żywy człowiek.. Po piwnicy, a raczej sali tortur, rozprzestrzeniał się niemiły zapach. Gdy przechodzili przez korytarz więźniów, co po niektóry przywoerał całym swoim ciałem do klatki i wyciągał ręce w stronę kobiety. Jeden nawet potargał ją za włosy. Przerażona Hirohito wtuliła się w plecy Akasuny, krzycząc:
- Boję się! - było to zaskoczenie dla Sasori' ego,  więc widząc przerażoną twarz dziewczyny, wziął ją jak panne młodą i zaniósł do.. hmm.. Na łóżko?
Położył ją delikatnie i ponownie podciąnął bluzkę . Niestety, przeszkadzała mu ona.
- Do ty chcesz zrobić? - z zamyśleń wyrwała go dziewczyna.
- Wyleczyć cię - powiedział beznamiętnie. Jej twarz trochę się rozpromieniła - Tylko musisz zdjąć bluzkę.
Katsumi zaklnęła coś tam pod nosem, ale z uwagi na swoje zdrowie, musiała tak zrobić.
- Tak poza tym, to ładny masz stanik - powiedział, przyglądając się jej. Na jego twarzy moża było dostrzec lekki uśmiech. Dziewczyna zaś zarumieniła się. Położyła się z powrorem na łóżku (nie wiedziałam jak to nazwać - dop.aut.).
 
- A mogę prosić znieczulenie? - zaytała.
Mężczyzna popatrzył na nią kątem oka i wstrzyknął morfinę. Po chwili dziewczyna nic już nie czuła. powiedziała tylko:
- Zostawiam moje życie w twoich rękach, Sasori.. - dziewczyna uśmiechnęła się do niego lekko, po czym odpłynnęła do krainy snów..
- Ona.. - zaczął - A z resztą nieważne..

****************************

- Coś długo mu to zajmuje - powiedziała Konan - Boję się jak cholera..
- Ty wogóle masz uczucia? - zaytał, nieco rozbawiony, siwo - włosy. Kobieta zdzieliła do prawym sierpowym.
- I masz odpowiedź - mruknął Deidara. Był jakiś taki zadudrany, odkąd Sasori zniknął z Katsumi (bez skojarzeń^^ - dop. aut^^).
- Ejj, dziewczynko, dobrze się czujesz? - zaytał Hidan z wielkim bananem na twarzy.
Blondym posłał mu mordercze spojrzenie.
- Nie jestem dziewczyną! - wrzasnął.
- Cicho - powiedział lider. Nie posłuchali, tylko zaczęli się jeszcze bardziej kłócić i przekomarzać - Spokuj - powiedział już trochę podirytowany. Nie przestawali - ZAMKNĄĆ KURWA MORDY! - krzyknął i jak na komędę uciszyli się. Rudo - włosy przejechał sobie dłonią po twarzy i po chwili dodał - Pójdę sprawdzić.
- Idę z tąbą - powiedziała noebieskowłosa, wstając i idąc w stronę wyjścia.
Pain nie miał siły się kółócić, więc wymamrotał coś pod nosem i udał się w stronę sali tortur.

Szli już po schodach. Co chwila słyszeli pojękowania umierających. Gdy weszli już na grunt, udali się do pomieszczenia, w który Akasuna "naprawiał" Katsumi. Zobaczyłi, że Sasori skończył właśnie zszywać jej bliznę i miał zabierać się za ubieranie koszulki.
- Widzę, że skończyłeś - z zamyśleń wyrwał go lider.
Czerwonowłosy popatrzył na nich nieprzytomnym wzrokiem.
- Taa.. - mruknął - popatrz, ile tego miała - powiedział, podając Pain' owi krystalizator ( no, wiecie jak to wygląda? Takie niskie naczynie.. No nie umiem to wytłumaczyć^^'dop. aut.) z pokruszonym szkłem, odłamkami jakiegoś żelazwa i wiórki kamieni i piasku.
Rudowłosy mężczyzna i niebiesko - włosa kobieta przyglądali się zawartości naczynia. Konan aż złapała się za głowę, a lider tylko mruknął:
- Nie fajnie.. - w jego głosie można było usłyszeć troskę, ale też złość -
Dziwne, że Kazekage nie zaeragował.
- Jeśli Czwarty jeszcze żyje, to raczej nie będzie to za bardzo możliwe - odpowiedział mu Sasori - nie za bardzo go obchodzi. Nawet Katsumi powiedziała, że miał ją w nosie.. Opiekował się wtedy tą jinchuuriki Kyuubiego**..
Zapadła cisza. Marionetkarz wrócił do przerwanej wcześniej czynności, mianowicie zakładanie koszukli czarnowłosej. Chwilę przyglądnął się jeszcze jej twarzy.
- Jaka ona słodka, jak śpi - powiedziała Konan, uśmiechając się lekko. Podeszła do Akasuny, widząc, że mu to coś nie idzie. Wzięła od niego koszulkę, a gdy Sasori zaczął pić, odezwała się:
- Co, ubieranie ci nie szło, ale rozbieranie szybciej, co nie? - uśmiechnęła się tryjumfalnie. Sasori zrobił wielkie oczy i wypluł wodę na podłogę, robiąc taką fajną fontanne^^ :3 Zakaszlał jeszcze na dodatek, obtarł usta i zaczął się wydzierać:
- Ja jej nie rozebrałem! Sama zrzuciła koszulkę, bo ją poprosiłem! Przeszkadzała mi!
- W molestowaniu jej? - zapytała ponownie kobieta, jeszcze bardziej się uśmiechając.
- Ty lepiej zajmij się obciąganiem liderkowi, zamiast wyżywać się na mnie - powiedział Sasori biorąc na ręcę Katsumi. Nie był jednak na tyle głupi, żeby powiedzieć to głośno, bo jeszcze by miał przesrane u rudzielca. Wypowiedział te piękne słowa do ucha Konan. Ta zaczerwieniła się i rzuciła czymś w lalkarza, który już wychodził. On bez problemów ominął to coś. Teraz to on uśmiechnął się zwycięzko. Konan krzyknęła jeszcze:
- Ty się zajmij lepiej swoimi sprawami! I nie będę mu.. Ten teges.. No kurwa nie będę!

Sasori szedł do swojego pokoju, położyć śpiącą jeszcze Katsumi na łóżko. Była taka lekka, że nawiet nie czuł, że niesie 20 - latkę. Usłyszał krzyki Deidary i Hidana w kuchni. Nic nowego. Dosłyszał jeszcze tam lekki wybuch, więc z Katsumi na rękach podbiegł do kuchni. Stanął w drzwiach i przyględał się blondynowi, wtóry prawie wysadził ścianę i całe pomieszczenie w kuchni. Hidan cały czas się śmiał.
- I Z CZEGO SIĘ KURWA MAĆ ŚMIEJESZ!? NO KURWA Z CZEGO!? NIE JESTEM DZIEWCZYNĄ, DO JASNEJ CHOLERY! - Deidara ciągle się darł na Jashinistę.
- Deidara kurwa przestań się drzeć! - krzyknął lalkarz, zwrócając tym na siebie uwagę. On i Hidan momentalni się uciszyli - I co to jest!? Kuchnia, czy kurwa jakaś sala treningowa!?


Blondyn spuścił głowę, ale zaciskał usta i pięści. Hidan zaś cały czas się uśmiechał i wydawało się, że za chwilę znowu wybuchnie śmiechem. Katsumi powoli się budziła się z narkozy. Zaczęła się wiercić, więc Sasori przycisnął ją trochę mocniej do swojego ciała. Widząc to Deidara miał ochotę zabić ciemnowłosą. Nawet Hidan się uciszył, patrząc uważnie za dziewczynę. Katsumi otworzyła oczy.

*** Katsumi ***

O japierdolę.. Moja głowa.. Zaraz mi odpadnie.. Chyba już się obudziłam. Jej! Nie umarłam! Otworzyłam oczy i dostrzegłam twarz Sasoriego no Danny, a raczej jego koszulkę.  Zwróciłam swój wzrok do góry. Spotkałam się z jedo czekoladowymi oczami. Usłyszałam:
- Dasz radę chodzić? - zaytał Sasori.
- Nie wiem... - wyszeptałam - mogę spróbować..
Odłożył mnie delikatnie, a ja stanęłam. Niestety, przewróciłam się. Nie doczekałam się upadku. Poczułam czyjeś ręcę na moich biodrach. Uniosłam głowę i dostrzegłam jak zawsze spokojną twarz lalkarza.
- Chyba jednak sama nie dojdę.. - powiedziałam - Jestem beznadziejna..
- Tobi zaniesie Katsumi - chan do salonu! - krzyknął zamaskowany mężczyzna. Uśmiechnęłam się do niego ciepło, po czym powiedziałam:
- A nie załamiesz się podemną, Tobi?
On zaczął się śmiać, po czym powiedział:
- Katsumi - chan jest leciutka jak hani***!
- W takim razie, jeśli nie sprawię kłopotu, to możesz mnie zanieść. Nie będę już głowy zawracała Dannie. - odpowiedziałam z uśmiechem na ustach - A tak wogóle, to ile ja tego miałam?
Danna przejechał sobie dłonią po twarzy. Po czym powiedział:
- W cholere żelaztwa, piasku, pokruszonego szkła i małych kamyków..
Skrzywiłam się i dotknęłam dłonią w miejsce, gdzie była blizna.
Nagle, przed moimi oczami pojawił się obaraz niedoszłego gwałtu.

~ Wspomnienie ~

"To niemiłe zdarzenie miało miejsce 4 lata temu. Był środek lipca, lato.
Szłam uliczkami, oświetlonymi przez księżyc, który był w pełni. Mijałam staruszkę, której niechcąco wysypały się jabka z reklamówki. Jako kulturalnie wychowane dziecko pomogłam jej to pozbierać. Dała mi jedno w ramach rekompensaty. Zadowolona, że dostałam za darmo jedno z moich ulubionych owoców, szłam dalej.

To, co zostało po jabku, wyżuciłam gdzieś za siebie. Co ja się będę męczyć? Podśpiewując pod nosem moją ulubioną piosenkę, szłam dalej. Po kościach i chakrze czułam, że jednak nie jestem sama. Pszyśpieszyłam kroku. Skręciłam w ślepą uliczkę. To był mój błąd, który mogłam żałować do końca życia..
Roiło się tu od gwałcicieli i szczórów, których tak panicznie się boję. Już miałam wychodzić ze ślepego zaułka, gdyby nie czyjęs uderzenie w mój kark. Nie straciłam jednak przytomności, ponieważ mój oprawca był niezwykle cieńki. Jednak, upadłam. Na kolana. Złapał mnie za włosy i dość gwałtownie szarpnął mnie do góry. Moża powiedzieć, że wręcz wisiałam. Syknęłam z bólu. Usłyszałam śmiech tego idioty.
- Czego chcesz? - zapytałam, chociaż dobrze znałam odpowiedź.
- Pobawić się - odpowiedział, całując mi szyję. Zrobiło mi sie niedobrze. Przeszły mnie dreszcze. Jeszcze pożauje, że mnie wogóle dotykał, napaleniec jeden!
- Ja mam pewnę propozycję - zaczęłam - Puścisz mnie, nic ci nie zrobię. Będziesz się do mnie dobierał, zabiję cię.
Zaśmiał się gorzko i puścił moje włosy, przez co wylądowałam na kolanach. Przygwoździł mnie swoim ciałem  do ściany. Moje nadgarstki trzymał nad głową (moją), zaciskając co słowo mocniem. Bolało.
- Teraz to ty mnie posłuchaj, maleńka - zaczął.
- Może jestem mała, ale pochamuj swoje słownictwo, co do mojej osoby - powiedziałam. Splunął mi w twarz. Ten gnój nie ma za grosz szacunku do kobiet.
- Grzeczniej, dzieciaku - zagroził. Serce zaczęło mi walić jak oszalałe - Jeden fałszywy ruch, a pożaujesz.
Przełknęłam głośno ślinę. On uśmiechnął sie chamsko. Zaczął się dobierać do mojej koszulki. Dosłownie stargał ją ze mnie.
- Przestań! - krzyknęłam zapłakana.
Nic to nie dało. Szrpnęłam się mu. On tylko pokiwał głową ze zrezygnowaniem i przejechał kunai' em po moijej ręcę. Pszyszedł jeszcze jakiś szczur, który mi to poparwił. Zaczęłąm krzyczeć ze strachu i z bólu. Nikt mnie nie słyszał.
- Puść mnie do jasnej cholery! - krzyknęłąm głośniej. Rozbierał mi już moje spodenki. Poderwałam mu się jeszcze raz, przez co przeciął mi skórę na brzuchu. Była dość głęboka.. Ciągnęła się od prawej piersi do biodra. Szczur już sobie poszedł od mojej ręki, więc szarpnęłam się raz jeszcze, gdy pomału zdejmował majtki. Kopnęłam go z całej siły w jaja. Skulił się, a ja weszłam na niego i zaczęłam go bić po twarzy. Tak mocno, jak umiałam. Po pięciu minutach wstalam z niego, bo nie żył. Ubrałąm się pośpiesznie w

ubrania i pobiegłam w stronę domu, uraniając łzy..."

*** Katsumi ***

Upadąłm na kolana. Nie wiem, skąd to się wzięło. Tak sobie przyszło. Hidan podszedł do mnie i trząśł moim ciałem, mówiąć coś. Ja go nie słyszałam. W końcu poczułam ból na mojej twarzy. Chwyciłam sie za bolący punkt, mianowicie policzek i obróciłam głowę w stronę, gdzie był Hidan i trzymał swoją dłoń na wysokości mojej głowy. Sam był w szoku, co przed chwilą zrobił. Ja obejrzałam się po pomieszczeniu i dostrzegłam całe Akatsuki, stojące za Hidanem. Trzymając się za policzek, zdołałam tylko wydukać:
- Ile byłam niedostępna?
- Długo - powiedział lider - Co się..?
- Niemiłe wspomnienie, powiązane z moją blizną na brzuchu i ręce - odpowiedziałam. Hidan zaczął:
- Katsumi, ja..
- Nie szkodzi - przerwałam - nawet dobrze, że mnie uderzyłeś, bo prawdobodobnie długo bym nie kontaktowała..
- Katsumi, mogę cię poprosić do mojego gabinetu? - zaytał lider. Nic nie odpowiedziałam, tylko skinęlam głową i próbowałam iść, ale nogi odmówiły mi posłuszeństwa i upadłam. Jednak, nie doczekałam sie styczności z ziemią. Znowu. Tym razem złapał mnie lider.. Wziął jak pannę młodą, na co od razu zaprotestowałam:
- J..Ja pódę sama!
Popatrzył na mnie i powiedział:
- Proszę cię. Każdy, nawet ty wiesz że nie dojdziesz tam o własnych siłach.
Popatrzyłam na pozostałych, którzy tylko skinęli głowami.
- Ehh.. Niech już lider idzie.. - powiedziałam zrezygnowana.

Siedziałam sobie wygodnie w krześle i patrzyłam się na rudzielca, który od kilku minut na czymś zawzięcie główkował. Głowę miał opartą o dłonie, które były lekko splecione.
- Heeeej, liderze.. - zaczęłam - Żyje lider, czy nie?
Otworzył oczy i popatrzył na mnie, mówiąc:
- Żyję. Mam pytanie.
- Proszę - odpowiedziałam.
- Mogę pogrzebać ci w głowie? Chciałbym się dowiedzieć więcej o twojej ranie na brzuchu - powiedział.
Zamyśliłam się. A co mi szkodzi?
- No, tylko żeby mi lider nie "zjadł" duszy..


- Spokojnie, nie muszę do tego używać mojego innego ciała - odpowiedział i wstał - Mogę?
Kiwnęłam głową, a on położył swoją dłoń na mojej głowie. Czułam, że coś wierci mnie od środka. i jak cholernie boli!!
Zamknęłam oczy, żeby troche mniej bolało.

~*~

Po skończonej " wędrówce " po mojej głowie, lider z powrotem usiadł za biórkiem i popatrzył na mnie.
- Nieciekawie to wyglądało - powiedział - To już wiem, z kąd twoja fobia, jeśli chodzi o szczury.
Aż zadżałam na samą myśl o tych gryzoniach.
- Tsaaaa.. - zaczęłam - To mogę już iść?
Kiwnął głową potwierdzająco. Ja udałam sie do wyjścia. Gdy byłam już na korytarzu, postanowiłam, że udam się do salonu. Tak też zrobiłam.

~*~

O bożż! Za głośno! Ja tu nie wytrzymam! A to dopiero początek imprezy.. Wszyscy siedzimy na podłodze, łącznie z liderem i chlamy, ile wlezie.. Najwięcej oczywiście wypił Hidan z Deidarą, Tobie wogóle się nie załyczył, a Kakuzu i Zetsu już się gdzieś ulotnili. Naprawdę, straszne z nich dusze towarzystwa..
- Hidan, polej! - krzyknęłam do niego, wyciągając kieliszek. Gdy dostałam swoją upragnioną ciecz, wypiłam ją "duszkiem" i głośno przy tym wypuściłam oddech. Zabawa rozkręcała się w najlepsze. Nim się zorientowałam, była godzina 22.31.
- Tee.. - zaczął upity już na maksa lider - a może zagramy w butelkę?
Wszyscy przystanęli na pomysł liderka.
- To ja zaczynam! - krzyknął Hidan.
- Nie bo ja! - krzyknął Deidara.
- Nie bo kurwa ja! - krzyknął lider. Od razu się przyciszyli, ale mierzyli się morderczymi spojrzeniami.
- Kręcę - powiedział lider. I wypadło... Na Itachiego.
- Prawda, fant czy wyzwanie? - powiedział lider.
- Wyzwanie - odpowiedział mocno upity i.. O Boże! Czy on się uśmiecha!O.o
- Masz wstać i podejść do drzwi bez pomocy i wrócić tu, nie przewracając się, bo inaczej.. - urwał lider i potarł ręcę - .. Będziesz musiał całować się z Kisame!


Itachi tylko prychnął.
- Drobnostka - wstał i przeszedł zaledwie 3 kroki i już leżał na ziemi.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- Całuj! Całuj! - krzyczęliśmy, gdy Itachi przyczołgał się na kolanach do Kisame i oddał mu całusa, co czym obaj zaczęli pocierać dłońmi o usta.
- To tera kurde ja! - krzyknął Uchiha i pokręcił butelką.
Tym razem los uśmiechnął się do Sasori' ego, który też się śmiał w najlepsze..O.o Ta organizacja jest porąbana..
- Prawda, wyzwanie czy fant? - zapytał czarnowłosy.
- Kurde wyzwanie! - kzryknął uradowany Akasuna.
- Spróbuj wstać bez trzymanki, a jak nie.. To dasz mi jako fanta twoją koszulkę! - powiedział Itachi z bananem na twarzy.
- A prosze kurde bardzo! - krzyknął Sasori. Zauważyłam, że jak jest upity, to nadużywa słowa "kurde"..
I tu nastąpił przełom. Wstał bez trzymanki! LOL!
- To tera kurde ja kręcę! - krzyknął lalkarz i pokręcił butelką.
I wypadło na <werble>.. O nie!!! Na mnie!
- No, no, no.. - zaczął Sasori, pocierając dłonie - To teraz się zabawimy..
Modliłam się, żeby nie wybrał mi czegoś głoupiego.
- Wyzwanie - powiedziałam.
- Zaśpiewaj nam coś, kurde! - krzyknął lalkarz.
Popatrzyłam na niego jak na pojeba.
- W tym stanie na pewno ci coś kurde zaśpiewam! - krzyknęłam.
- Trudno! - odpowiedział mi - Śpiewaj!
No i co, kurde, musiałam zaśpiewać. A leciał to tak:
< jakaś pisenka >
Jak skończyłam, wszystkich zatkało. Usiadłam sobie jakby nigdy nic i kręciłam butelką. Oni ciągle się na mnie gapili.
Wypadło na Konan.
- Prawda - powiedziała kobieta, też już nieco upita.
- Kochasz lidera? - zapytałam, śmiechając się głupkowato.
- Całym soim sercem, kurde! - krzyknęła. Obie zaczęłyśmy się śmiać. Teraz ona kręciła.
Wypadło.. Znowu na mnie.
- To w takim razie.. Wyzwanie - powiedziałam.
- Pocauj Sasori' ego - odpowiedziała i uśmiechnęła się tryjumfalnie.
Mnie i Danne wmurowało. Popatrzyliśmy się na siebie i nie mogliśmy się ruszyć. Wszyscy zaczęli się drzeć:
- Gorzko! Gorzko! - kurwa, zara im wpierdolę!
Żeby to mnieć za sobą, pocałowałam go najlepiej, ja umiała.

- Z języczkiem! - krzyknął lider.
Otworzyłam szerzej usta, zapraszając go. Chwilę później poczułam jego język na moim podniebienu. On objął mnie w talii, a ja zawiesiłam mu się na szyi.
- Nie staracie się! - krzyknął Kisame.
Zaczęliśmy bardziej się przyciągać i mocniej całować. Nasze języki tańczyły sobie cha - chę!!^^
- Dobra, dosyć! - krzyknął Deidara.
Rozłączyliśmy się. Ja cięgle trzymałam go za szyję, a on mnie w talii. Oddychaliśmy już normalnie, ale nadal patrzyliśmy sobie w oczy.
- Ja chcę jeszcze raz! - krzyknęła Konan z liderem i Hidanem - Reapley!
Popatrzyliśmy się na nich i znowu zaczęliśmy się całować. Jeszcze namiętniej, niż przed chwilą. Jeździłam moimi dłońmi po jego plecach, a on wchodził swoimi pod moją koszulkę. Pisnęłam cicho dając znać, że mi się to podoba. Oderwaliśmy się od siebie. Byliśmy teraz w takiej pozycki: Sasori leżał na mnie i trzymał mnie za nadgarstki, które były nad moją głową. Ja leżałam pod nim. Oddychałam szybko. Konan powiedziała:
- Ja idę spać, już i tak mam strasznego kaca.. Katsumi, świetnie wykonane zadanie^^ - i ulotniła się gdzieś z liderem.
- Ja też się ulatniam.. - powiedziałam - Idę spać do ciebei, Danna. Tutaj na pewno jeszcze będą pić.
- Idę z tobą - powiedział brązowooki i pomógł mi wstać.

Szliśmy korytarzem, nie odzywając się do siebie słowem. Jak weszłam do jego pokoju, od razu rzuciłam się zmęczona i upita na łóżko, a chwilę później dołączył do mnie Sasori. Był tak blisko, że czułam jego zapach. Ale nie śmierdział on alkoholem.. Nie wiem, co to za zapach, ale podoba mi się^^
- Ładnie pachniesz - powiedział Sasori, pochylając się nademną.
- Taa..? - zapytałam - To tylko perfum.. Chyba z płatków sakury***..
- Katsumi..? - zapytał niepewnie.
- Hmm.. - mruknęłam, rozbierając koszulkę. Będę spać w spodenkach, majtasach i staniku, a co mi tam!
- Jesteś piękną.. - o mało co nie spadłam z łóżka. Ja!? Piękna!? Chyba mocno się upił..
- Chyba za dużo wypiłiśmy, Sasori.. - powiedziałam, kładąc się oboak niego pod kołdre. On miał na nobie tylko spodnie i majtki.
- Ale ja nie kłamię! - krzyknał ze śmiechem.
- Taa.. - powiedziałam - A ja nie jestem nawalona jak świnia, w takim razie..
- No prawdę mówię! - krzyknął i wszedł na mnie. Znajdowaliśmy się w takiej samej pozycja, jak w salonie.

- Pogadamy jutro.. - powiedziałam, głaskając go z premedytacją po policzku. Gdybym mogła, to utonęłabym w jego oczach.
Opadł na moje ciało. Jęknęłam, ale chwilę potem zaczęliśmy się śmiać. Pocałował mnie w szyję. Było mi tak przyjemnie, że odsunęłam głowę w przeciwną stronę, zachęcając go tym do dalszej raboty. Podszedł do drzwi i zamknął je na klucz. Zrzucił ze mnie kołdrę. Oplotłam swoje ręce wokół jego szyi, a on jeździł dłonią po miom pół nagim ciele. Nasze języki ponownie się połączyły. Oplotłam swoje nogi o jego biodra, więc on mnie podnósł do pozycji siedzącej, nie odrywając ust. Popatrzył mi głęboko w oczy, a ja tylko uśmiechnęłam się ciepło, co oznaczało: "Oddaję Tobie moje dziewictwo, nie zepsuj". Zręcznie odpiął mi stanik, ciągle się ze mną całując. jedną ręką gniutł delikatnie prawą pierś, a drugą wodził po moich plecach. Wbiłam w niego paznokcie, co miało znaczyc: "Jest mi dobrze". Role się odwróciły, tym razem to ja zdjęłam z niego spodnie. Położyłam się na nim, ciągle całując. Jedna ręka powędrowała na jego męskość, lekko ugniatając ją, a druga jeździła po nagim torsie mężczyzny. Mruczał mi do ucha. podobało mu się. W końcu on wylądował na mnie, a ja pod nim. Popatrzył na mnie i ściągnął mi spodenki. Jeszcze raz na mnie popatrzył, ja ja tylko powiedziałam:
- Chcę ciebie, Sasori.
Uśmiechnął się lekko i zdjął mi majtki i wyrzucił je za łóżko. Po chwili "zgubił" też swoje. Pocałował mnie i delikatnie do mnie wszedł. Zaczął poruszać się w tempie naszych oddechów. Wydawałam z siebie ciche pojękiwania.
- Szybciej.. - wysapałam. Było mi tak dobrze.
Spełnił moją proźbę i zaczął poruszć się szybciej, ale ciągle delikatnie.. Po chwili poczułam, że dochodzę.
I nastopiło to, czego tak pragnęliśmy. Opadł obok mnie i przyciągnął do siebie. Fala ciepła rozlewałą się po moim organiźmie. Było mi tak dobrze.. Położyłam mu się na torsie. Okryliśmy się koudrą i obaj zasnęliśmy spełnieni i szczęśliwi...


* Skorpion - Sasori to po polsku skorpion, ludziska^^ :3
** jinchuuriki Kyuubiego - panna Uzumaki, młodsz siostra Naurto, oczywiście moja wymyślona postać z mojego drogiegi bloga^^ Tenone ma połowy chakry Kyuubiego w sobie, dlatego też jest jinchuuriki.
***hani(jap) - piórko (ptaka^^)
**** sakura(jap.)- kwiat wiśni

***********************************

Gomen, jeśli się pośpieszyłam, ale to był odpowiedni moment.. I tak jakoś mnie natchnęło.. Wię.. Bądźcie wyrozumiali..^^ :3


3 komentarze:

  1. Dlaczego urwałaś. Tak mi się dobrze czytało. Boże chyba się zakochałam w Sasori'm, kurde.
    Nie mogę z lidera i jego Zamknąć kurwa mordy. To mnie rozjebało. Z rozdziału na rozdział coraz bardziej kocham ten blog. Fajnie, że połączyłaś swoje dwa blogi. Chodzi o to, że Katsumi ma coś wspólnego z Tenone ( nauczyłam się, chyba).
    Wgl co Sasori do Konan, no z tego to się śmiałam i śmiałam. A jaka fajna impreza. Takie Akatsuki to ja lubie, najebanych w trzy dupy. Brakuje mi słów by opisać ten rozdział bo był on boski. Uwielbiam cię po prostu i ten twój blog.
    Oj tam pośpieszyłaś. Jest świetnie byle ci później weny nie zabrakło.
    P.s. Poprawiłam już błąd w linkach. Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam. Mam nadzieję, że wybaczyłaś.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za pozytywny kometn^^ I nie szkodzi, że zrobiłaś błąd^^ Każdy je popełnia^^ I wybaczam ci^^ Ja również kocham twój blog, Neko^^ I też ci kocham^^ :3Cieszę się i to bardzo, że podobało się^^ Ja Sasori' ego po prostu ubustwiam, tak, że brałabym jak Fretka Jeremiasza, albo Reksio Szynkę^^ Lider też jest moją ulubioną postacią, nawet z przyjaciókami stworzyłyśmy grupkę Akatsuki na fb i w gimnazjum^^ :D Następna notka się pisze^^ Pozdrawiam gorąco^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej!! Super rozdział!! No, Justyś ( Tenone Uzumaki), kiedy dojdzie moja postać??? Już umiawiałyśmy się na przerwach, nawet co do tej płyty, którą będą nagrywać^^ :D I nie mogę się doczekać, kidy wkopię Hidankowi^^ Pozdrawiam Cię^^ Czekam na nexxta z niecierpliwością^^

    OdpowiedzUsuń